Żłobek czy piekarnik?


Monika Górska | 22 grudnia 2022

Dopiero teraz czuję, jaka jestem zmęczona… nie dam rady przygotować świąt. Wiesz… chyba tym razem pierwszy raz w życiu odpuszczę… tak po całości. Nie musi być choinki ani karpia. Zrobię barszcz ze słoika. Wystarczy.

Tymek mówi:

– No nareszcie mamo, tyle lat Ci mówiłem, że nie to jest najważniejsze!

Jeśli ma zostać trochę energii dla ducha, a tak chcę, bo chcę w te święta kochać, a nie warczeć, to nie mogę wydać tej energii na sprzątanie, gotowanie i zakupy. Jezus też urodził się w żłobie. Sama chciałabym być takim żłobem, byleby się we mnie narodził…

Zamiast piernikami i makowcem będę się karmić Waszymi słowami o książce, która podobno potrafi rozświecać ciemności. I z której wylewa się nadzieja.

Jeszcze nikt nie napisał mi:

Książka jest super! Podoba mi się! Dobrze się czyta.

Każdy mail, każdy komentarz, każda rozmowa to opowieść. O Was i o tym, co Was porusza.

To się zaczęło już od pierwszych czytelników książki — Artura Żmijewskiego i Marka Kamińskiego. I oni, i Wy tak pięknie opowiadacie mi o mojej książce, jakby była Wasza. Bo jest!

Najczęściej słyszę radosne, zaskoczone: 

– Ja też tak mam! Niesamowite, ile nas łączy. Prawie co rozdział, mogę dorzucić swoje trzy grosze. 

A drugą rzeczą, którą najczęściej słyszę, jest: 

– A… kiedy będzie drugi tom? 🙂

Moniko. Po prostu siedzę i czytam. Twoje opowieści są jak szkiełka w witrażu, piękne, ale dopiero w całości, tak jak witraż, robią niesamowite wrażenie. Chcę być dzisiaj wieczorem z Tobą i mam nadzieję, że tak będzie. – Alicja

Tę książkę zaczęłam czytać w czasie, kiedy miałam ataki paniki i lęku, spowodowane traumatycznym doświadczeniem, w którym zostałam oszukana i wykorzystana. Twoje słowa stały się dla mnie balsamem i ukojeniem. Straciłam głos i potwornie kaszlałam… Dziś nie dość, że mówię, to odzyskałam dźwięczność. Nawet nie wiedząc o tym, stałaś się moim Aniołem. Dziękuję! Pisz. – Dorota

Masz wyjątkowy dar malowania opowieści, w której czytelnik widzi i odczuwa kolor refleksów światła, czuje pod palcami fakturę starożytnego muru, czuje bijące szaleńczo serce, kiedy trzeba podjąć te akurat decyzje… – Sebastian

Nie mogłam się oderwać od czytania i przeżywania. Nie wiem, jak doczekam kolejnych ksiąg. – Ania

Dziś, brnąc przez śnieg, poszłam do paczkomatu. Prawdę mówiąc, zapomniałam, że coś zamawiałam. Paczka jest niewielka, a ja niecierpliwa, więc otwieram ją już w drodze do domu. I czytam: Zaufaj. I widzę na okładce ten basen, który tak często przywołuję, gdy podejmuję ryzykowną decyzję (mam nadzieję, że zanim skoczę, będzie w nim woda). I potem czytam: Zaufaj, puść, kochaj… zacznij od dziś. I czuję, jakby ktoś zimny kompres przyłożył mi do rozgorączkowanej, pełnej myśli i obaw głowy. Łzy same płyną. Przytulam do policzka chłodną okładkę i już wiem. Jestem Uratowana. Dziękuję. – Agnieszka

Czytam… smakuję… dawkuję… chcę być w tym stanie jak najdłużej. Proszę, nie czekaj z drugim tomem. I z trzecim też nie! – Patrycja

I jeszcze trzy słowa o naszym szkoleniu Opowiadaj jak Mistrz z Nazaretu, które w naturalny sposób ma być kolejnym rozdziałem po przeczytaniu książki. Już w czwartek będzie dostępne tutaj. Znajdziesz je także po kodzie QR na końcu książki.

Bardzo dużo wzięłam dla siebie i planuję przekazywać dalej. Nie znałam wskazanych przez Panią narzędzi. Cały materiał jest bardzo cenny! Przekazała go Pani z sercem na dłoni i hojnością – miarą „ubitą i utrzęsioną”. – Natalia

Szkolenie miało bardzo duży sens, poza wartością merytoryczną, było też dla mnie przeżyciem duchowym. Rzadko w dzisiejszym świecie dajemy świadectwo wiary, a Ty swoim przykładem inspirujesz. Jestem taka wdzięczna, że Ciebie spotkałam. – Małgosia 

A Magda napisała od razu w nocy po szkoleniu swoje pierwsze świadectwo! I to mnie najbardziej cieszy!

Ja patrzę na tę książkę jak na ziarno. Najważniejsza jest gleba, na którą pada. A po Waszych reakcjach coś mi mówi, że szykują się w nowym roku obfite plony 

🙂 Masz już swoją? 

https://fabrykaopowiesci.pl/zaufaj

A jeśli jesteś jedną z tych osób, które już się cieszą na święta i ten moment, kiedy się ułożą pod kocykiem, z dobrym winkiem i serniczkiem, i zanurzą się niespiesznie w książce, to… będę wtedy z Tobą 🙂

Tak jak byłam w ostatnią niedzielę na Lednicy, modląc się we mszy św. za wszystkich Dobrodziejów i czytelników tej książki.

PS. Jeśli chcesz, żeby ta książka dotarła do Ciebie jeszcze przed świętami, to prawdopodobnie dzisiaj jest ostatni dzień, żeby ją zamówić przez kuriera. Pocztą już raczej nie ma szans, żeby doszła jeszcze przed pierwszą gwiazdką.

Podziel się tym wpisem:
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter
Share on LinkedIn
Linkedin


Dołącz do dyskusji: