Zastanawiałam się, czy pisać tak szczerze…
Monika Górska | 12 maja 2016
Kiedy ktoś Ci bliski odchodzi, budzisz się o trzeciej w nocy i ostra myśl przyszywa jak prąd całe ciało, aż po opuszki palców. – Jego już nie ma. – Jej już nie ma. I nawet, kiedy mówisz sobie – ale przecież jest, jest we mnie, przecież czuję go, czuję jej obecność. To i tak jakby kawałek Ciebie na zawsze umarł.
Początek maja, kiedyś radosny, bo to pora konwalii, bzu i moich imienin, teraz mocno boli. Kilka lat temu, 9 maja 2012, odeszła moja ukochana Ciocia Ann, o której nieraz słyszałeś, jeśli czytasz moje listy, a 7 maja ciocia Zosia, która nauczyła mnie kochać Tatry bardziej niż nienawidzić wysiłku, kiedy mój ciężki tyłek windowałam do góry.
A w moje imieniny, 4 maja 2014, pożegnałam moją mamę. Za trudne życie miała piękną śmierć.
Czy też tak masz, jak ja, że z każdą osobą która odchodzi, czujesz się coraz bardziej jak ten Pinokio? Tylko, że zmieniasz się w drugą stronę – z chłopca… w drewno. To tak boli. Taki żal że już nie zobaczysz, nie usłyszysz pełnego miłości „Córcia”, że nie zobaczysz czułego spojrzenia i uśmiechu, w którym mogłeś się przeglądnąć jak w lustrze. Tego poczucia ulgi, że jesteś, że ktoś Cię widzi, taką, jaką jesteś, że ktoś Cię naprawdę rozumie.
Nie masz ostatnio takiego wrażenia, że wszyscy najfajniejsi ludzi już nawet nie odchodzą, ale dosłownie wybiegają z tego świata?
Z czasem ten ból przyczaja się jak kot, nie wiesz tylko kiedy na Ciebie wskoczy. Co byś dał, żeby tę nieobecność wykreślić, wymazać, wyrwać… Jak w klasie szkolnej przeczytać listę obecności i usłyszeć znowu „jestem”. Wrócić do przerwanej rozmowy i dopytać o to, czego nie zdążyłeś.
Chociaż to wydaje się niemożliwe, to jednak jest coś, co pozwala Ci spotkać się z ukochaną osobą, nawet gdy już tak dawno jej nie ma na ziemi. Coś, co sprawia, że widzisz ją znowu, że słyszysz jej głos, czujesz ten delikatny zapach, w który tak lubiłeś się wtulać. Jak w tej opowieści Soni o jej siostrze.
Takie cuda się zdarzają za sprawą opowieści. Bo opowieści zatrzymują czas.
Są jak lustro, w którym ciągle jeszcze widzisz odbicie kochanej twarzy… czujesz obecność, która zmieniła Twoje życie.
Dlatego tak kocham opowieści. Ocalają od zapomnienia nie tylko ludzi którzy odeszli, ale sprawiają, że w pełni doświadczamy ludzi, którzy zmieniają Twoje i moje życie.
Czy kiedy słyszysz wciągająca opowieść też dzieje się z Tobą coś dziwnego? Jakby ktoś dotknął Twojej ręki, a nawet Twojego brzucha i powiedział – Hej, wiesz, to wcale nie musi tak być. Nie musisz się czuć tak jak teraz. Coś o tym wiem. Też myślałem, że nie dam rady. Ale przeżyłem.
A potem już nie wiesz, co się z Tobą dzieje, i niespodziewanie budzisz się w jego historii. To Ty tam jesteś, to Twoja historia. I nagle to co, wydawało się jeszcze przed sekundą niemożliwe każdą cząstką swojego ciała doświadczasz tak realnie, jak kropel wody, przy fontannie w parku, w upalny dzień. Nagle wiesz i czujesz, że TO może się zdarzyć i Tobie.
Takie właśnie historie uczę opowiadać moich klientów i studentów. Najbardziej lubię te chwile, kiedy na zakończenie szkolenia ktoś patrzy na mnie lekko jeszcze nieobecnym wzrokiem, jakby budził się z jakiegoś transu i ze zdziwieniem mówi: – Ale przecież te narzędzia są super nie tylko w biznesie, ale i w życiu!
Chcę także Ciebie takiego opowiadania nauczyć. Tak, żyję z tego i to całkiem dobrze. Ale wiesz, pieniądze nigdy nie były moim celem. Zawsze się w moim życiu wydarzały. Były skutkiem ubocznym moich pasji. Dopiero całkiem niedawno zorientowałam się, że to właśnie opowieści, przyciągają jak magnes ludzi i pieniądze. Nie powiem, całkiem przyjemne uczucie.
Chcę żebyś i Ty poczuł tę energię i moc, i przede wszystkim, poczucie pewności siebie, jakie daje opowieść skrojona na Twoją miarę. Wiem, jak to zrobić. Chcesz?
Nie musisz mi wierzyć na słowo, choć oczywiście bardzo bym chciała!
Jola Kopeć napisała w komentarzu po jednym z odcinków Storytelling pro-od podstaw
„Nigdy wcześniej nie zastanawiałam się dlaczego jestem, jaka jestem, i dlaczego jestem tu, gdzie jestem. A teraz zajrzę w głąb siebie. Z ciekawości. Napiszę o tym i opowiem innym. Zrobię porządek na dawno nie sprzątanym biurku… :-). Bez tego modułu nie wiedziałabym jak się do tego zabrać. Teraz wiem i z przyjemnością poddam się nawet nieudolnej próbie. Opowieść – jak piszesz Moniko – będzie dojrzewać jak wino. Zaczynam.”
Jeśli czujesz, że to jest coś właśnie dla Ciebie, możesz zacząć już dziś. Tutaj dowiesz się więcej.
Nie obiecuję, ze będzie łatwo. Jak pisze Ania Bogdanowska:
Podróżowanie z Dr Story to jak wspinanie się po drabinie. Wysoko postawiona poprzeczka. Hmm, jeszcze jestem po tej stronie mostu, ale jak go przekroczę (mimo tych ruchomych klepek), to chyba pęknę z zadowolenia i dumy, że dałam radę. Moniko, dziękuję za powolne uzależnienie od pisania :))))