Jestem Ci taka wdzięczna!


Monika Górska | 2 grudnia 2021

Nawet nie potrafiłabym sobie tego wymarzyć

No i wzruszyłam się… Tyle dobra mnie od Was spotkało. Tyle dobra. 

Dziękuję!!! Bardzo dziękuję!!! Za kilkaset wiadomości i maili z życzeniami, za dobre myśli, modlitwy. Tylko mi żal, że nie dam rady każdemu osobiście odpisać…

No i jeszcze nie mogę dojść do siebie, po urodzinowej akcji Tymka. 

Tymek powiedział mi przed wyjazdem tylko tyle:

– Mamo, pamiętam o Twoich urodzinach, a prezent będzie na Ciebie czekał w Rzymie.

Zastanawiałam się co też to będzie i w jaki sposób Tymek chce mi to tam dostarczyć? Wiesz, gdzie się dowiedziałam? W przedsionku bazyliki św. Piotra, dokąd poszłam w dniu urodzin pomodlić się na grobie św. Jana Pawła II. I podziękować. Także za Ciebie!

Na szczęście była tam taka marmurowa ławeczka, bo jak przeczytałam cały opis Tymka i zobaczyłam projekty okładek, i jeszcze jak zobaczyłam, jaka kwota jest już uzbierana, to z tych emocji zaczęłam cała dygotać i musiałam aż usiąść z wrażenia.

To chyba najpiękniejszy prezent urodzinowy w moim życiu!!! Tylu z Was wraz z Tymkiem tak hojnie mnie obdarowało.

I moje urodziny też były chyba najpiękniejsze w życiu. Mimo że był to totalnie spontaniczny wyjazd, to te kilka dni w Rzymie były dosłownie jak z bajki! A ja czułam się jak królowa! 

No i spełniło się moje marzenie – w mojej intencji została odprawiona msza św. w kościele św. Augustyna, tam, gdzie jest pochowana św. Monika. A ja… czytałam modlitwę wiernych po włosku. No sama bym sobie tego nie wymyśliła 🙂

Potem pojechałam jeszcze do Antycznej Ostii, gdzie Monika i jej syn Augustyn mieszkali. Na to morze patrzyli, a widzieli już niebo…

I tutaj zmarła… I choć nie ma już pewnie okna, przy którym siedzieli i rozmawiali, to mam nadzieję, że znajdę jeszcze ruiny ich domu.

Jeszcze jest coś ważnego, za co chcę Ci szczególnie podziękować. Za Twoje opowieści, które powstaną, jeśli tylko zakaszesz rękawy, a kursy przełożysz na storytellingowe umiejętności. Zapowiada się urodzaj 🙂

Dziękuję też sobie, że postanowiłam wyzwolić się z iluzji i szukać prawdy. Z wdzięcznością.

Rozmawialiśmy o tym trochę w czasie urodzinowej imprezki >>

Tutaj tylko grubą kreską kilka z moich obserwacji:

1. Bóg nie potrzebuje czasu.

2. Nie bój się odpuścić. Największe poczucie bezpieczeństwa da Ci tylko On. 

3. Zaufaj i puść się.

4. To Pan Bóg pisze najlepsze scenariusze.

5. Śmiej się z przyszłości. Bo co, jeśli, masz tylko dzisiaj?

6. Jezus zawsze daje w nadmiarze.

7. Nie szukaj potwierdzenia własnej wartości tam, gdzie nie warto. W swoich lub cudzych ocenach. Tylko w miłości Jezusa do Ciebie. 

8. ZWZ. Ta modlitwa czyni CUDA! 

9. Zamiast planować i oceniać, ufaj i dziękuj.

10. Dla Niego nie ma nic niemożliwego. Serio! Nic!

A zaczęłam to wszystko odkrywać w Jerozolimie, 3 lata temu… Więcej przeczytasz w książce, która, jak Bóg da, z Waszym wsparciem powstanie w tym nowym roku mojego życia 🙂 

Na urodzinowej imprezce, podpowiadaliście mi stronę, a ja czytałam fragmenty książki. To ode mnie masz dziś str. 67.

 

Teraz, po 30 kilku latach, klęczę w Karmelu Ojca (Carmel du Pater) na Górze Oliwnej i czuję, jak coś w mojej duszy się na nowo otwiera. Nigdy tu nie byłam, sam kościół też nie jest jakiejś wielkiej urody, a ja w zadziwiający sposób czuję się tu jak w domu.

Nie mam pojęcia, jak wielkie rzeczy wydarzą się jeszcze kiedyś w tym miejscu. Nic mi nie mówi, że wrócę tu za rok i, że historia moja i tego miejsca splotą się już na zawsze. Tak bardzo, że trzeba będzie napisać o tym tę książkę.

Uliczka prowadzi mnie w dół… prosto do Getsemani, które miało być jedynym celem mojej wędrówki na Górę Oliwną. W ogrodzie kilka bardzo starych drzew oliwnych, o szerokich, pomarszczonych pniach. Być może jeszcze pamiętają Jezusa, a może nie. Czy to ważne? Takie same rosły wtedy, kiedy On się w tym gaju oliwnym modlił. Przystaję na chwilę na stopniach do kościoła Konania. Naprzeciw biały mur i brama… tam była Świątynia Jerozolimska. To wzgórze Moria. To na niej Abraham wyciągnął nóż nad swoim jedynym i ukochanym synem Izaakiem, gotów zaufać Bogu i poświęcić Mu absolutnie wszystko, o co go prosi. A tutaj robi to sam Bóg…

Tłoczno. I nagle ją widzę. W głębi kościoła, w prezbiterium, rozległa skała, jak dywan z jasnożółtego kamienia. To na niej wspierał się Jezus, kiedy płakał krwawymi łzami.  Jakby zwykłe łzy to było za mało. A może był to krwawy pot? 

Dotykam tej skały jak najświętszego ołtarza. Tutaj Bóg stał się najbardziej człowiekiem. To tutaj Jego modlitwa, której uczył swoich uczniów, zaledwie kilkaset metrów wyżej, stała się ciałem. 

Wzruszenie odbiera mi mowę. Jezus… już nie tylko mój nauczyciel. Ale mój brat, mój przyjaciel. Czuję, że gdyby moja podróż do Jerozolimy miała się skończyć już teraz, to wyjechałabym bez żalu. Choć, nie powiem, gdyby mi się jeszcze udało dotrzeć na Kalwarię i do Grobu Jezusa…

Nieważne, ile jeszcze zobaczę. To, co się wydarza już, już jest pełnią. Każdy dzień daje Ci wszystko, czego potrzebujesz. Możesz chcieć więcej i więcej, i więcej. 

Ale to nie znaczy, że teraz masz mniej. 

Podziel się tym wpisem:
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter
Share on LinkedIn
Linkedin


Dołącz do dyskusji: