Wszystko o Twojej mamie?
Monika Górska | 25 maja 2023
Jeśli jesteś w stanie przeczytać dzisiaj mój list, to dzięki NIEJ!
Jak ma na imię Twoja Mama? Czy jest jeszcze ciągle w zasięgu Twego głosu, nawet jeśli tylko telefonicznie? I możesz jeszcze coś zmienić w Waszej opowieści?
Czy może jest już nie z tego świata. A Ty nadal jeszcze czasem łapiesz się na tym, że chcesz chwycić za telefon, żeby zadzwonić, by coś Jej opowiedzieć?
Ja tak ciągle jeszcze mam, choć minęło już 9 lat od jej śmierci.
Miała na imię Lidia.
Zanim po wypadku została chirurgiem ortopedą, była wybitną atletką. A kiedy jej prochy spoczęły we wnętrzu drewnianej księgi, na jej stronie napisałam złotymi literami: “Bieg ukończyłam, wiary ustrzegłam”.
A co Ty najbardziej podziwiasz w Twojej Mamie? Za co najbardziej ją kochasz?
Podobno Panu Bogu stworzenie Twojej mamy zabrało wiele czasu i wysiłku.
Po sześciu ciężkich dniach wytężonej pracy zjawia się anioł i mówi:
– Wiesz, Boże, zmarnowałeś już dużo czasu na stworzenie tej matki.
Na to Bóg odpowiada: – Czy wczytałeś się aniele w detale tego zamówienia? Posłuchaj tylko:
Musi nadawać się do wyprania ze wszystkich zrobionych jej przykrości, ale nie może być z plastiku.
Ma się składać ze 180 ruchomych części, w dodatku wymiennych w razie potrzeby.
Jej pocałunki mają cudownie leczyć wszystko, począwszy od złamania ręki, a skończywszy na „złamanym sercu”.
Ma mieć sześć par rąk…
Anioł kręci wolno głową:
– Sześć par rąk, to chyba niemożliwe.
– Te ręce nie sprawiają mi właściwie tyle kłopotu, co zamówienie na trzy pary oczu.
Pierwsza para po to, by mogła widzieć przez zamknięte drzwi w momencie, gdy pyta: “co tam dzieci robicie”, choć właściwie już wie.
Druga para oczu ma być z tyłu głowy, by mama mogła widzieć to, czego nie powinna, ale musi.
I jeszcze jedna para, by dyskretnie przesłać Ci spojrzenie, kiedy jesteś w tarapatach: “Rozumiem to i kocham Cię”.
Zadumany Anioł gładzi delikatnie ramię Stwórcy:
– Zmęczony jesteś, Boże. Pośpij teraz. Jutro też jest dzień…
– Nie mogę! Prawie skończyłem. Jest już… taka podobna do mnie.
Popatrz tylko na nią. Umie wyleczyć z choroby i to bez niczyjej pomocy.
Potrafi wyżywić całą rodzinę zaledwie pół kilogramem mielonego. Potrafi sprawić, że najostrzejsze słowa nie przetną ich więzi.
Anioł obchodzi model matki, przygląda się każdemu szczegółowi i mówi:
– Ale ona jest zbyt delikatna.
– To tylko z wyglądu. Nie wyobrażasz sobie nawet, jaka ona jest w rzeczywistości! Twarda, odporna i mocna. Czy wiesz, ile ona może znieść? Ile wytrzymać?
– A czy ona potrafi myśleć?
– O, nie tylko myśleć, ale jeszcze potrafi być przewidująca i rozsądna, i umie pójść na kompromis – powiedział Stwórca.
Anioł odwraca się i przesuwa palcem po policzku matki.
– Ale tu jest mokro! Mój Boże, ona przecieka.
– Ona wcale nie przecieka. To jest łza.
– A po co?
– To jest łza radości i smutku, rozczarowań, bólu, samotności i odrzucenia…
– Jesteś geniuszem!
– Ale te łzy, to nie ja stworzyłem!*
A za co Ty dziękujesz Twojej Mamie? Albo Mamie Chrzestnej?
A może chcesz podarować jej w prezencie na Dzień Matki moją książkę? Kiedyś ona uczyła Cię zaufania, a może właśnie teraz, to ona potrzebuje usłyszeć od Ciebie: Zaufaj?
Jeśli tak, to jeżeli do piątku, 26 maja, kupisz “Zaufaj” na mojej stronie: https://fabrykaopowiesci.pl/zaufaj to bez względu na to, ile egzemplarzy kupisz, NIC nie zapłacisz za przesyłkę.
Czyli masz koło 20 zł do przodu, bo tyle kosztuje przesyłka w firmie ze Szczebrzeszyna, która wysyła książki. A ja tym razem cały ten koszt biorę na siebie! Bo cieszę się, że jeszcze siebie macie.
A jeśli Twoja mama mieszka daleko, możemy zapakować pięknie książkę jako prezent i wysłać ją bezpośrednio do niej, tak żeby do piątku zdążyła dotrzeć.
Daj mi koniecznie potem znać, jakie wrażenia po przeczytaniu. A ja tylko Ci szepnę, że… drugi tom już nabiera tempa, wśród lasów i gór…
*To opowieść Ermy Louise Bombeck, “Jak Bóg stworzył matkę”, delikatnie storytellingowo przeze mnie muśnięta.