W ogóle nie umiem pisać.


Monika Górska | 18 sierpnia 2022

Polski jeszcze nie ma. 1910 rok, cztery lata do wybuchu I Wojny Światowej. W małej miejscowości w zaborze pruskim przychodzi na świat moja Babcia.

Dzisiaj ma 105. urodziny i stoi na progu swojego domu z lampą naftową w ręku. Wita urodzinowych gości koniakiem Courvoisier – trunkiem z ojczyzny Napoleona, swoim ulubionym.

Tata mój – syn Babci, uwielbia sport, zabiera kuzynostwo na boisko do piłki i na skakanie z trampoliny.

W domu zostają same kobiety. Słowa otulone aromatem kawy układają się im w piękną opowieść.

Razem z Babcią wsłuchujemy się w te historie. Trzymamy się za ręce – lubi ciepło moich dłoni. 

Nagle ściska mi rękę tak mocno, że czuję się jak w kleszczach. Jej skóra staje się nagle woskowa i sztywna. Zaczynam gorączkowo masować Jej ręce. 

Ona szepcze: 

– To jest mój czas, odchodzę, kocham cię.

Widzę, jak język ucieka Jej do gardła, jak oblizuje usta, tak jakby miała pragnienie. 

– Może koniaku? – twierdząco kiwa głową. Rozświetlam ciemności pokoju świeczką, nalewam sobie na rękę parę kropli Jej ulubionego lekarstwa, czuję uwalniający się aromat trunku i smaruję Jej usta, które jeszcze raz nabierają życia i rozgrzewają się. 

– Czego chcecie się napić? – pyta moja siostra. Wchodzi nagle do pokoju, niczego nie przeczuwając. 

A ja siedzę na łóżku samotna i opuszczona. Czuję, jak po twarzy płyną mi łzy.

– Weź, proszę, kryształowe kieliszki i ulubionego szampana Babci, wlej wszystkim. Musimy pożegnać Babcię Jasię. Odeszła. Czy pamiętasz, co zawsze mówiła?

“Życie ma tyle kolorów, co potrafisz dostrzec.”

Od szampana wolę Cavę. A koniaku, przyznam się szczerze, nie lubię. Do dziś stoi u mnie w spiżarni butelka takiego Courvoisier, który dostałam za moją pierwszą pracę w firmie DuPont na Międzynarodowych Targach Poznańskich, ponad 30 lat temu!

Dla mnie na smutki najlepsze jest wino. Albo opowieść. A najlepiej jedno i drugie.

Zawsze się zastanawiam, jak to jest, że po smutnej opowieści wcale nie zawsze jest smutno. Tak jak w tej opowieści absolwentki naszej Mistrzowskiej Szkoły Storytellingu Biznesowego Doroty Gierskiej. Mimo że Dorota zarzekała się, że w ogóle nie umie pisać, a to jest jej pierwsza opowieść od czasów szkolnych, trudno w to uwierzyć.

Oczywiście, struktura SyKoMoR i przesłanie trzyma opowieść mocno w ryzach i nie pozwala jej rozpaść się na części.

Tak w biznesie. Jak w życiu. Które ma tyle kolorów, ile potrafisz dostrzec. 

A jakie przesłanie pomaga Tobie podnieść się i ruszyć dalej?

Podziel się tym wpisem:
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter
Share on LinkedIn
Linkedin


Dołącz do dyskusji: