Kiedy nie ma odpowiedzi dlaczego


Monika Górska | 8 maja 2015

W poniedziałek – 04.05.15 r. – minął rok od śmierci mojej mamy. Wiosna oszałamia nas kolorami, światłem, zapachami, ale pozwól, że w tej pełnej życia scenerii porozmawiamy o życiu innym, życiu po stracie. Nie będzie o mnie. Będzie o Ani i dwójce jej dzieci.

Jakiś czas temat zaprosiłam w liście, żebyś podzielił się Twoją metaforą. Dostałam kilka wspaniałych przykładów. Dziękuję!!! Poniżej jeden z nich. Opowieść i metafora w jednym. Z poruszającym przesłaniem i wartościami, które rodzą się nawet na zgliszczach…

Witam Pani Moniko,

W lipcu minie siedem lat odkąd obiecałam dla Teo ( mojego synka, który był wtedy na intensywnej terapii)… że jeśli już dłużej nie będzie miał sił, by walczyć, może spokojnie odejść. Że zrobię wszystko, by to nas nie zniszczyło, że spróbuję to doświadczenie przerobić na dobro … że jak świadomie przeszłam przez ból porodu, tak na tyle, na ile starczy mi sił, świadomie bez znieczulaczy przejdę przez ból po jego odejściu.
A jeśli się czegoś uda mi nauczyć, jeśli to będzie potrzebne, to może będę się mogła kiedyś tym podzielić z innymi…

Nim minęło dwanaście godzin, gdy „otworzyłam dłoń”, Teo wyruszył w dalszą drogę.

Ta obietnica prowadziła mnie przez ostatnie lata.

W pierwszym miesiącu, Monika – moja przyjaciółka znalazła konkurs na projekt, który wpisywał się w zagadnienia straty, żałoby.
Miałyśmy dużo pomysłów – kogo chciałybyśmy zaprosić do współpracy, kogo potrzebujemy (trochę taka mapa marzeń mi wyszła 🙂
Wtedy ostatecznie nic z tego nie wyszło, ale chyba po prostu było za wcześnie.

Ja jeszcze potrzebowałam opatrzyć, pogoić swoje rany, zanim mogłabym być gotowa, by być dla innych.
Nie wiem, gdzie jest tamta moja mapa marzeń, ale mam wrażenie, że powoli, powoli realizowały się jej poszczególne elementy.
Znalazł się mój terapeuta, znalazła się Agnieszka – psycholog z hospicjum, dzięki której powstała nasza grupa wsparcia dla rodziców po stracie, wspólnie zrobiliśmy w Białymstoku Dni Dziecka Utraconego z pokazem Pani filmu „Moje dziecko jest aniołem” i wystawą zdjęć jednej z jego bohaterek Ani Banasiak 🙂

Dojrzewalnię też miałam na mapie marzeń 🙂 potem się okazało, że pomysł na warsztaty dla liderek grup wsparcia dojrzewał i u nich od dawna.
Wiele spotkań, książek, cytatów, audycji, melodii, snów, które były kolejnymi elementami układanki.

W lipcu minie 2 lata od straty naszego drugiego Maleństwa.

W nocy po tym, gdy się dowiedziałam, że malutkie serduszko przestało bić, nie mogłam zasnąć. Zmęczona byciem na oddziale wśród kobiet w ciąży, „niewidzialna” dla personelu… żeby nie zwariować z bólu, wyobrażałam sobie, że kiedyś usiądę z mamami po stracie i będziemy robić motyle. Najpierw dla siebie, a potem dla innych – żeby kobiety wychodzące ze szpitala zamiast słów :”Jesteś młoda, będziesz miała jeszcze dzieci… itp.” mogły dostawać motyla i może jakąś ulotkę – informację, gdzie szukać pomocy, gdzie można przyjść, usiąść przy stole z innymi kobietami i być, płakać, mówić, robić motyle.

W najbardziej szalonej 🙂 wersji marzeń „widziałam”, jak udało się namówić do robienia motyli (nie) miłościwie nam panującego ordynatora ginekologii i położnictwa – a co :), położne, lekarzy, studentów i studentki z medycznych kierunków.

Za mną pierwszy krok 🙂
Moja metafora to zaproszenie na warsztaty, które prowadziłam w kwietniu

MOTYLE. Warsztat dla kobiet po stracie

Przesyłam odnośnik do strony, bo bardzo mi się podoba w tej wersji z makami 🙂
A Rozkwit – to szczególne dla mnie miejsce, bez Emilki – douli, która je tworzy… chyba nie znalazłabym w sobie wystarczająco sił na te warsztaty, przynajmniej teraz…

Pozdrawiam serdecznie
Ania
krokusy

PS

A tu motyle z krokusami, które co roku rozkwitają wokół grobu Teo 🙂

 

Podziel się tym wpisem:
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter
Share on LinkedIn
Linkedin


Dołącz do dyskusji: