Jeden sposób na 1001 opowieści


Monika Górska | 3 marca 2016

Jak odróżnić dobrą opowieść, od takiej sobie? Jedna opowieść pociąga, mości sobie gniazdko w Twojej pamięci, a druga wchodzi jednym uchem, a wychodzi drugim.

Nie wiem jak to jest u Ciebie, ale moja kolekcja opowieści wysłuchanych, obejrzanych, przeżytych przeze mnie albo przez bohaterów moich filmów, przekracza magiczną cyfrę tysiąca i jednej . I być może, podobnie jak Szeherezadzie, ocaliły mi życie. A przynajmniej jego sens.

Tak bardzo jak lubię mówić, lubię słuchać czyichś opowieści. Z dzieciństwa pamiętam mój ciasny pokoik i półki nad łóżkiem, uginające się od podań, legend, baśni i bajek różnych narodów. Te opowieści to najwierniejsi przyjaciele mojego samotnego dzieciństwa.

Ale przyszedł taki moment, już na studiach, po przeczytaniu obowiązującego na polonistyce tysiąca lektur, że zaczęłam doceniać siłę opowieści „z życia wziętych”. Jeździłam wtedy namiętnie po Polsce i Europie autostopem. Moim największym wyczynem było zatrzymanie na stopa rowerzysty w Rumunii, a także tramwaju, któregoś wieczora w Poznaniu.

Jeśli też jeździłeś stopem, to wiesz, że są to sytuacje szczególnie sprzyjające opowieściom, szczerym nieraz do bólu. Wsiadasz do czyjegoś samochodu, kierowca widzi cię po raz pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz w życiu. Może Ci opowiedzieć wszystko o sobie, bez ogródek. I tak zaraz wysiądziesz.

Tych opowieści nazbierałam wtedy dużo – o miłości, nienawiści, zdradzie, wychowaniu dzieci, porażkach, wyborach życiowych. W zamian za podwiezienie i opowieść, każdy kierowca dostawał ode mnie płaski, szary kamyk z Bałtyku, z namalowanym lakierem do paznokci czerwonym serduszkiem. I przesłaniem, które powtarzałam „na do widzenia” jak mantrę:  nawet kamień może mieć serce, a ludzie są lepsi, niż kamienie.

6ca9647a-f2ca-4ab1-96da-6d258c754f7e

Każdy kolejny film, który robiłam, przynosił kolejne opowieści. I każdy spotkany człowiek. Czasem myślę, że słyszałam i widziałam już wszystko i o wszystkim. Ty też tak masz?

Myślisz, że już mi się znudziło? Przejadło? Jeszcze nie! Kiedy ktoś dzieli się ze mną swoją prawdziwą opowieścią, czuję się autentycznie zaszczycona, że wpuszcza mnie, obcą, do swojego życia, choćby na moment.

Ale przyznam szczerze, nie do wszystkich opowieści mam już cierpliwość. I tych filmowych, i tych opowiadanych przez ludzi.

Mam swój papierek lakmusowy, który bezbłędnie wskazuje mi, czy warto jest poświęcić tej opowieści więcej czasu.

To moje… mięśnie brzucha, serce i gardło.

Jaki film albo jaką opowieść najlepiej zapamiętałeś? Pamiętasz jak działała na Twoje ciało? Czy ściskało cię w gardle, Twoje serce szybciej biło, czułeś drżenie ciała, ucisk w brzuchu?

Jakiś czas temu po raz kolejny oglądałam Negocjatora z Kevinem Spacey 😉 Znałam fabułę, więc skoncentrowałam się na tym, co się dzieje w moim ciele. Za każdym razem kiedy poczułam ukłucie  w żołądku albo w gardle, sprawdzałam jakimi środkami udało się reżyserowi to osiągnąć. Czy to zaleta scenariusza, muzyki, montażu, sposobu filmowania, gry aktorskiej?

Najlepiej widać to jak „rozbierzesz” na części jakąś scenę ze znanego Ci thrillera. Możesz ściemnić ekran i posłuchać samego dźwięku/muzyki. Potem wyłączyć fonię i oglądnąć scenę jeszcze raz.

Nie chcę Cię pozbawiać przyjemności oglądania, ale obserwacja ta może Ci pomóc zarówno w tworzeniu jak i ocenie opowieści.

Christopher Vogler, który jako konsultant do spraw fabuły m.in. w Disneyu i Warner Bross musiał czytać kilogramy scenariuszy, właśnie z obserwacji swojego ciała uczynił narzędzie ich oceny. „Jeśli opowieść była źle napisana i nudna, ciało stawało się ociężałe, a każda ze stron zdawała ważyć tonę. Wiedziałem, że tekst się do niczego nie daje, jeśli w czasie czytania głowa mi opadała, a ja sam po prostu zasypiałem. Dobre scenariusze, te, z których ostatecznie powstały też  dobre filmy, działały na mój organizm całkiem odmiennie. Otrzeźwiały mnie, budziły moje organy jeden po drugim. Ciało stawało się czujne, lekkie, radosne, pompowało soki do mózgowego ‘ośrodka przyjemności’. Bardzo Ci polecam jego książkę, z której pochodzi ten cytat: Podróż autora. Struktury mityczne dla scenarzystów i pisarzy.

W każdej chwili, Twoje ciało odpowiada na niezliczone wiadomości z Twojego mózgu. Jeśli czasem w natłoku spraw pilnych i ważnych trudno jest Ci odczytać ich wartość, posłuchaj fizjologicznej reakcji Twojego organizmu. A wtedy będziesz wiedzieć, czy ta opowieść zaśmieci, czy wzbogaci Twoje życie.

 

Podziel się tym wpisem:
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter
Share on LinkedIn
Linkedin


Dołącz do dyskusji: