Czy storytelling pomaga opowiadać dowcipy?


Monika Górska | 4 lipca 2019

Do Deadwood na Dzikim Zachodzie przyjechał kowboj i wszedł do saloonu się napić. Było upalne południe.

Kiedy skończył swoje piwo, zauważył, że zniknął jego koń. Wrócił do baru, rzucił broń w górę, złapał nad głową bez patrzenia i strzelił w sufit.

– Który z was, popaprańców, ukradł mi konia? – krzyknął z zaskakującą siłą.
Nikt nie odpowiedział.

– Dobra, teraz zamówię kolejne piwo i jeśli mój koń się nie pojawi z powrotem, zanim je skończę, będę musiał zrobić to, co zrobiłem w Teksasie! A nie chcę robić tego, co zrobiłem w Teksasie!

Kilku miejscowych poruszyło się niespokojnie.

Kowboj, jak powiedział, tak zrobił – zamówił kolejne piwo, wypił je i wyszedł przed lokal.
Jego koń stał jak wcześniej.

Osiodłał go i już miał odjechać, kiedy na werandzie pojawił się barman i zapytał:

– Powiedz, stary, zanim odjedziesz. Co się stało w Teksasie?

Kowboj odwrócił się i powiedział:

– W Teksasie…? Musiałem wracać pieszo.

Opowiedziałam Ci ten dowcip nie dlatego, że studiowałam reżyserię i produkcję TV w Teksasie, choć mam wielki sentyment do tego stanu. Za tamtejszą kuchnię TEX-MEX z patelnią dymiącego fajitas i frozen Marguerita do dzisiaj dałabym się pokroić.

No… prawie.

Ale opowiedziałam Ci tę historię, bo niedawno na szkoleniu dla Bridgestone ktoś mnie zapytał, czy storytelling przydaje się w opowiadaniu dowcipów.

Jak myślisz? Widzisz w tej historii o kowboju jakąś strukturę?

Na przykład… PODRÓŻ BOHATERA?

Nie…, no to był żart. Sorki.

PODRÓŻ BOHATERA to struktura opowieści opisana przez Josepha Cambella. Ma 12 kroków i fenomenalnie sprawdza się w filmach akcji i przygodowych.

Ale konia z rzędem temu, kto według tej struktury zbuduje własną opowieść – czy to dla swojego biznesu czy też nawet na spotkania z przyjaciółmi przy piwku i grilowanej karkówce.

Kiedy następnym razem ktoś z bardzo mądrą miną będzie Ci tłumaczył, że podstawą storytellingu jest PODRÓŻ BOHATERA, i jako przykłady podawał “Gwiezdne wojny” albo któryś z odcinków o Indiana Jones, to grzecznie go poproś, żeby pokazał Ci jakąś opowieść biznesową skonstruowaną według tego schematu.

I przyślij ją do mnie. A ja postawię Ci piwo! A nawet sześciopak!

Przez ostatni miesiąc w listach pokazywałam Ci biznesowe opowieści GPS, które były konstruowane za pomocą bardzo prostej struktury tworzenia opowieści. Znajdziesz ją także w tym dowcipie.

Opracowałam ją dla ludzi takich jak Ty i ja, wiecznie w biegu, wiecznie w niedoczasie, gdzie projekt goni za projektem.

Nazywa się SyKoMoR. Jeśli chcesz wejść do królestwa storytellingu od kuchni, żeby potem błyszczeć na salonach, i tych domowych, i tych profesjonalnych, to niczego prostszego i łatwiejszego raczej nie znajdziesz.

Albo nawet nie błyszczeć, tylko sprawić, że ktoś Cię zauważy, że – nie błądząc wzrokiem po ekranie telefonu – zacznie Ciebie z uwagą słuchać, a na koniec z błyskiem w oku spojrzy na Ciebie i powie:

– No, nie znałem Cię od tej strony. Aż mam gęsią skórkę.

Chcesz tak?

TUTAJ SIĘ TEGO NAUCZYSZ. I paru innych jeszcze przydatnych w biznesie i życiu rzeczy.

Zajmie Ci to godzinkę z kawałkiem i będzie kosztowało stówkę.

I wiesz…

To działa. Tak po prostu. Nauczyłam tego już tyle tysięcy osób, że możesz śmiało mi zaufać.

Wśród nich był Ziemowit Sosiński, który po przerobieniu tej jednej jedynej lekcji napisał tę wzruszającą SyKoMoRową opowieść.

„Jest rok 1985. Mam 12 lat, za wielkie spodenki piłkarskie i pędzę lewym skrzydłem po klubowym boisku.
Przy linii bocznej stoi ON. Mój Trener, mój Tata, mój Bohater. Piękny i niedościgniony wzór.
Dośrodkowuję piłkę w pole karne. Bramkarz skacze wysoko w górę i… piłka jest jego. Gola nie ma, ale On kiwa głową z uznaniem. Chyba to był dobry rajd. Duma mnie rozpiera. Jestem szczęśliwy.
Pięć lat później. Warszawa. Szpital przy Szaserów. Podchodzę do szyby, za którą stoi On.
Jest tam też łóżko, jakaś aparatura i duża medyczna lampa. Ponuro to wygląda. Ta szklana klatka to konieczność po przeszczepie szpiku.
Obaj mamy nadzieję. Wierzymy. Dotykamy się bezdotykowo. Tylko tak możemy na razie. Tata unosi kciuk w górę – będzie dobrze.

To jest nasz ostatni dotyk – bez dotyku.

Umarł, a wraz z nim moja pewność siebie. W zasadzie ja też umarłem. Jestem pusty w środku. Niczego nie ma. Niczego nie czuję.
Jest rok 2016. Siedzimy na tarasie w ogrodzie zimowym. Mój 12-letni syn przykłada dłoń do szyby z drugiej strony. Droczy się ze mną. Chce, żebym go dotknął…, tak bezdotykowo.
Blednę w ułamku sekundy. Widzę to wszystko ponownie. Lampę, łóżko, Tatę.
Wychodzę przed dom. Łapię synka z drugiej strony szyby i mocno przytulam.
Chyba już jest dobrze. Śmiejemy się i przewracamy na trawę.
Minęło 26 lat. Jestem znowu szczęśliwy.”

Ziemowit Sosiński

To co? Teraz Twoja kolej!

Rzucam Ci wakacyjne wyzwanie.

Napisz Twoją SyKoMoRową opowieść według wskazówek z Mocnego Zestawu Startowego i podziel się nią na naszej fb grupie Storytelling For Business Success.

Dla autorów najbardziej poruszających opowieści szykuję niespodziankę.

Podziel się tym wpisem:
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter
Share on LinkedIn
Linkedin


Dołącz do dyskusji: