Chodźmy na szczyt


Monika Górska | 26 stycznia 2017

Ostatnio koleżanka spytała mnie, co robię, bo się tak długo nie odzywałam. Opowiedziałam jej trochę o Mistrzowskiej Szkole Storytellignu Biznesowego i nawet odtańczyłam mój rytualny taniec MAUNGA na cześć 115 nowych studentów jej nowej, trzeciej już, edycji.

A Kasia popatrzyła, uśmiechnęła się od ucha do ucha i mówi:

– Już wiem, jak się nazywa to, co robisz. Ty robisz góru-coaching.

No tak.

Jaki inny coaching może robić Górska? To prawda. Moją misją jest porywać ludzi wyżej i wyżej. Ku wyżynom, ku szczytom ich możliwości. Więc wcale nie życzę Ci, żebyś miał z górki. Chcę Cię porywać coraz wyżej i wyżej. A jakie stamtąd piękne widoki będziesz miał. Jeśli się tam jednak nie wdrapiesz, nawet taki zadyszany, nie będziesz wiedział.

A za chmurami czeka na Ciebie następny szczyt… Nie musisz gnać na złamanie karku. Tylko nie trać go z oczu. I nawet jeśli będziesz chciał odpuścić, nie odpuszczaj.

Na tym szczycie ja z całą Twoją storytellingową paczką, będziemy robić wszystko, abyś przetrwał próbę. Jak w tej historii nieznanego autora, którą dostałam w prezencie od Ani na urodziny.

Adam patrzył na górę na horyzoncie. Tak jak nad nią kłębiły się ciężkie ołowiane chmury, tak w jego duszy kłębiły się tysiące myśli i wrażeń.​

Dostał propozycję od swojego szefa. Nie do odrzucenia.

– Możesz w jedną noc zarobić tyle co przez rok… jeśli tylko spędzisz dzisiejszą noc na szczycie tej góry… Ale samotnie, bez ognia i ciepłych ubrań.

Co tu robić? Zaryzykować? Przecież wie, że to niemożliwe. Stracić życie? A może stracić taką szansę?

Krok za krokiem, myśl za myślą, zawędrował do domu swojego przyjaciela.

Przyjaciel wysłuchał go z uwagą. Oddychał głęboko, w milczeniu. Po chwili powiedział:

– Choćbym bardzo chciał, nie mogę pójść tam z tobą. Tę próbę możesz przejść tylko w pojedynkę.

Adam smutno zwiesił głowę, ale jego przyjaciel ciągnął dalej:

– Wiem co zrobię! Wejdę na sąsiedni szczyt. Rozpalę wielkie ognisko i całą noc będę o tobie ciepło myślał. Dasz radę.

Proszę tylko, obiecaj mi, że gdy wrócisz, spełnisz jedną moją prośbę.

Jak ustalili, tak zrobili.

Noc była przenikliwie zimna. Adam trząsł się jak osika. Para leciała mu z ust. Kilka razy chciał zrezygnować i już miał schodzić z góry. Lecz mały ognisty punkcik w oddali przypominał mu, że nie ma się poddawać. Ma przetrwać próbę.

Z pierwszymi promieniami słońca ogień na sąsiedniej górze zgasł. Adam ruszył w dół zboczem.

Po odebraniu nagrody, Adam od razu poszedł do swojego przyjaciela. Zastanawiał się, czego przyjaciel będzie od niego chciał w zamian.

– Udało się! Dziękuję! Miałeś świetny pomysł!!! Podzielę się z Tobą pieniędzmi, oddam ci tyle, ile zechcesz.

Przyjaciel popatrzył mu głęboko w oczy, uśmiechnął się i uściskał.

– Nie chcę pieniędzy. Proszę, obiecaj mi tylko, że gdy ja będę przechodził podobną próbę, Ty rozpalisz ognisko dla mnie.

 

Podziel się tym wpisem:
Share on Facebook
Facebook
Tweet about this on Twitter
Twitter
Share on LinkedIn
Linkedin


Dołącz do dyskusji: