Zawsze nam brakuje czasu na rozmowy


Monika Górska | 20 stycznia 2022

Chyba Ci o tym jeszcze nie mówiłam?

Ten mężczyzna mnie totalnie zauroczył! Choć na początku, przyznam szczerze, wcale nie miałam wielkiej ochoty się z nim spotkać.

Fantastycznie gotuje i, choć sam nie pije, do swojego jesiotra podaje Chablis. Zna biegle kilka języków. Biega maratony i triathlony. Gra na skrzypcach i fortepianie. Jest copywriterem i youtuberem. Robi doktorat z nauk politycznych, a wcześniej studiował anglistykę w Rosji i USA. Przyjechał 6 lat temu do Wrocławia z Archangielska, tutaj nauczył się języka polskiego.

Kiedy z nim rozmawiasz, masz wrażenie, że dla niego nie ma nic niemożliwego.

A… jest jeszcze jedna ważna rzecz. Andriej, zwany Andrzejem, nie widzi. Od wczesnego dzieciństwa. Ale totalnie mnie zaskoczyła jego odpowiedź, kiedy zapytałam go, o co by poprosił Jezusa, gdyby tu koło niego teraz stanął.

Rozmawiam z nim w programie 2RYBY.PL Rozmowy.

Wszystko zaczęło się sierpniowego, niedzielnego popołudnia na Jamnej. Jakoś tuż przed kolacją. Słońce miło przygrzewa, zapach podgrzewanej z cebulką rożnowskiej kiełbaski nie pozwala mi się już skupić na niczym innym.

I nagle dzwoni telefon. 

– Czy mogę się z panią zaprzyjaźnić? Tu Malina – słyszę miły, męski głos. 

Ja w śmiech. – To jest pytanie, od którego zaczynał swoje rozmowy z nieznajomymi ojciec Jan Góra. 

– Tadziu Chudecki poradził mi, żebym zadzwonił do pani. Czy zostanie pani jedną z prowadzących naszego nowego programu? Chcemy się zacząć słuchać i rozmawiać ze sobą w taki sposób, żeby się naprawdę usłyszeć, bez przekrzykiwania, przekonywania, przerzucania się na argumenty. 

– No ale ja jestem dokumentalistką. Nigdy nie prowadziłam takich wywiadów na wizji. Nie wiem, czy się w ogóle do tego nadaję, a poza tym teraz piszę książkę na Jamnej. Nie mam na to czasu.

– To ja poczekam.

I muszę przyznać, że czekał cierpliwie. Nie byłam łatwym zawodnikiem! Wiele telefonów i rozmów później, spotkaliśmy się w końcu u niego w Maciejówce. Przegadaliśmy kilkanaście godzin. I było to jedno z najprzyjemniejszych odkryć w moim życiu. Mamy podobne gusty – ludzkie, kulinarne i spacerowe. I bardzo podobną wizję kościoła.

Powiedział mi kiedyś – wiesz, kiedy do mnie przyjeżdżasz, to jest zawsze święto! Ale mnie wzruszył… Zawsze mnie gości jak jakąś królową. I zawsze nam czasu brakuje na rozmowy.

Dopiero potem dowiedziałam się, jak znaną i charyzmatyczną osobą jest Mirosław Maliński, którego wszyscy nazywają Maliną, szef wydawnictwa 2.Ryby i duszpasterz akademicki z kościoła świętego Macieja we Wrocławiu. Taki z prawdziwego zdarzenia, jakim był kiedyś dla nas ojciec Jan.

Zobaczyłam jego filmy na YouTube, przeczytałam jego książki i posłuchałam nagrań jego rekolekcji – przepięknych rekolekcji o przyjaźni. To taki wierzący ksiądz. I naprawdę kocha Pana Boga. A jak gotuje!

I może dobrze, że nic o nim nie wiedziałam, bo spotkaliśmy się tak po prostu, jak dwoje ludzi. Dwoje równolatków, o bardzo podobnych korzeniach, którzy w Taizé, czują się jak w domu. 

W efekcie w maleńkim studio na poddaszu u św. Macieja nagraliśmy dwie rozmowy. On ze mną, a ja z nim.

Szczerze mówiąc, z mojej strony to była wielka improwizacja. Po raz pierwszy w życiu postanowiłam zaryzykować. W mojej perfekcyjnolubnej dziennikarskiej praktyce jeszcze nigdy dotąd się nie zdarzyło, żebym nie miała przygotowanej listy pytań. By tak po prostu zaufać i puścić… i totalnie zdać się na Ducha Świętego.  

Obie rozmowy możesz znaleźć w sieci i zobaczyć, co z tego wynikło. I czy to w ogóle był dobry pomysł. Ale najpierw zobacz rozmowę z Andriejem. 

I mam do Ciebie ogromną prośbę. 

Mimo że przeprowadziłam setki rozmów do moich filmów, to jednak tutaj jestem zupełnie w nowej roli. Nigdy nie byłam gospodynią programu. 

I szczerze, trudno mi samej to jest jakoś nawet ocenić. Bardzo bym chciała usłyszeć, jak to jest dla Ciebie? 

Te rozmowy są właśnie dla takich ludzi jak Ty i ja. Właśnie – nie tyle wywiad, ile taka wspólna rozmowa – spotkanie w przestrzeni słowa, ale i tego, co między słowami. 

Mimo że teraz już przygotowuję się do nagrania, bo jednak wolę z łaską współpracować 🙂 to, kiedy zaczynamy rozmawiać, lekko tylko steruję rozmową i poddaję się temu, w którą stronę nas ona zaprowadzi.

Czy ta formuła się Twoim zdaniem sprawdza? Czy nie jest za bardzo na luzie? Czy nie przegięłam z tym pytaniem o seks?

Podpowiesz mi, co mogłabym ulepszyć? Poza peselem 😉 Z czego zrezygnować? Albo może masz dla mnie pomysł na ciekawego bohatera, z którym warto by porozmawiać o rzeczach dla Ciebie znaczących? 

Daj mi koniecznie znać w komentarzu.


Dołącz do dyskusji: