Wystarczy telefon i wszystko może się zmienić
Monika Górska | 10 października 2024
Jak Ty się masz? Czy jesień jest dla Ciebie łaskawa? Otula Cię złotymi liśćmi, grzybami i zapachem mokrej kory? I mimo że słońce już teraz tak szybko się chowa, dbasz, żeby Twoje wieczory były pogodne? Z książką, dobrą rozmową albo dobrym filmem? I nawet, jeśli złapie Cię choroba, to tylko w przelocie, by na chwilę poleżakować i wrócić szybko do życia? Naszej Ani się to już udało! I bardzo dziękuje za wsparcie!
Za to ja w kilka dni temu miałam mocno kryzysowy dzień. Wieczorem już zbieram się do spania, kiedy znienacka telefon. Waham się, czy odebrać, bo już nie mam siły, nawet na rozmowę. Ale to znajomy z czasu mojej nadmorskiej trasy Zaufajowej. Miał zadzwonić, kiedy przeczyta książkę. A ja tak teraz potrzebuje wsparcia. Rozmawiamy chwilkę i nagle słyszę:
– Brzmisz na solidnie przemieloną. – Aż podskoczyłam.
– Wiesz, dokładnie tak się czuję! Dzisiaj przesłałam III tom, jeszcze bez epilogu, do redakcji. Chciałam jeszcze robić rano jakieś poprawki, ale nic mi już nie wychodziło. I poszłam spać. Ledwo co skończyłam tytuły do rozdziałów. I teraz w niepewności, czy to trafi, czy klarowne, czy czegoś nie sknociłam.
– No to jutro mów różaniec. Na kolanach! I podziękuj, że jesteś taka przemielona. Ziarno musi obumrzeć, żeby co z niego było dobrego. Już nie zaprzątaj sobie głowy, żeby przestawiać przecinki. Zapraszasz ludzi w duchową podróż. Swoje zrobiłaś. Pozwól teraz Duchowi Świętemu działać. A nawet jeśli życie trzech osób się po przeczytaniu odmieni, to już będzie cud.
– A niechby i jednej…
Jak dobrze, że ten telefon odebrałam… Idę spać z lżejszym sercem. Najlepszy Scenarzysta Świata ma swoje sposoby.
A wiesz, jaki będzie tytuł III tomu? Najpierw miał być: Kochaj. Potem: I kochaj. A teraz… jeszcze inny tytuł mocno chodzi mi po głowie. I przeszedł już próbę czasu…
Mamy więc:
Zaufaj
Zaufaj i puść
A teraz…
Co myślisz o Zaufaj, puść i kochaj?
A ja piszę do Ciebie już z domu. Powiem Ci, że jestem bardzo wdzięczna Bogu, za całe to doświadczenie chwilowej bezdomności. Mam wrażenie, jakby nagle wyostrzył mi się wzrok. Pewnie Ci jeszcze kiedyś o tym napiszę, ale wiesz, jak to jest z opowieściami. Żeby coś dobrze opowiedzieć, trzeba domknąć historię. Bo inaczej koncentrujesz się za bardzo na swoich emocjach. A w opowieściach masz dotykać emocji słuchaczy. Nie własnych. To jedna z ważnych zasad storytellingu.
A u mnie teraz emocji jeszcze dużo jak po biegu. Te ostatnie tygodnie dużo mnie kosztowały. Choć teraz tylko pałeczkę sztafety na chwilę oddaję, bo meta jeszcze hen, hen. Zmęczona bardzo. Ale też szczęśliwa.
I siadam do epilogu. A w sobotę będziemy z Anią wybierać zdjęcia. Proszę, pamiętaj o mnie i Ani i wspieraj wszystkich, którzy teraz przejmują pałeczkę: Hanię od redakcji i korekty, Jacka od składu, Tymka od okładki i ekipę drukarni Bernardinum.
To nie barter, ale na moją modlitwę także możesz liczyć. Ostatnio nawet wspólnotowo w nowennie do św. Urszuli Ledóchowskiej, jeszcze w Pniewach.
Mam nadzieję, że to czujesz 🙂
Dbaj o siebie, złoto-jesiennie.
Wielką wdzięczność za wsparcie posyłam: Agacie, Agacie B., Agnieszce R., Alicji K., Ani W., Eli K., Ewie D., Gosi Sz., Grzegorzowi, Izabeli J., Joanie OR, Jolancie, Jolancie D., Mateuszowi J., Markowi G., Michałowi W., Monice R-H., Renacie Cz., Urszuli B.