Wyobraź sobie, że jesteś redaktorem mojej nowej książki
Monika Górska | 10 sierpnia 2023
Książka w redakcji jeszcze czeka na swoją kolejkę czytania, więc mam dzisiaj do Ciebie ogromną prośbę. Poniżej wklejam dalszy fragment historii o byciu widzianą, słyszaną, ukochaną i wartą zachwytu. Wcielisz się na chwilę w rolę redaktora i podpowiesz mi, co zrobić z tą końcówką?
Żadne dziecko nie nauczyłoby się pewno chodzić i mówić, gdyby nie zachwyt w głosie ich rodziców czy bliskich. I gdyby nie brawa dla każdego nowego kroku i słowa. Zachwyt jest najlepszym paliwem twórczości i rozwoju.
Matka też czasem potrzebuje zachwytu… A ciocia Ann potrafiła się zachwycić nie tylko Tymkiem i naszą relacją, ale i mną. W jej obecnym w każdym moim słowie słuchaniu, w jej cudownym i czułym spojrzeniu, dosłownie czułam, jak z kurczaka staję się orłem. Jej zachwyt sprawiał, że kiedy z nią rozmawiałam, żadna góra nie wydawała mi się zbyt wysoka. Jakby to było trójwymiarowe lustro, w którym widziałam i to, kim jestem i kim naprawdę mogę dopiero się stać. Tak chyba właśnie patrzył na ludzi i Jezus.
To jeden z najpiękniejszych darów, jaki mi dał. Najlepszy Scenarzysta Świata takie właśnie patrzenie wpisał i do mojego scenariusza.
Uwielbiam to wszechogarniające uczucie, kiedy patrzę na kogoś, albo na coś, i czuję, że absolutnie wszystko jest na swoim miejscu. I nawet mnie, anonimowej perfekcjonistki na odwyku, nie kusi, żeby coś poprawić. Ani mi przez myśl nie przejdzie, że w ogóle coś tu mogłoby być lepsze czy piękniejsze. Coś, co było we mnie mglistym odbiciem jakiejś tęsknoty i pragnienia, teraz nagle widzę twarzą w twarz. Niespodziewane muśnięcie Absolutu. Aż serce tłucze się ze szczęścia, jakby chciało się wyrwać z piersi.
Zachwyt błyskawicznie rzuca pomost nad przepaścią i podnosi z upadku, nawet w najciemniejszej dolinie. Nie pozwala zwiędnąć ani uschnąć miłości. To stan, w którym dusza porywa w górę myśli, uczucia i zmysły, aż stopią się w jedno. I w tym uniesieniu wszystko robi się wokół takie lekkie, radosne, świetliste, szczęśliwe… Czas i przestrzeń schodzą na dalszy plan, liczy się tylko, to co tu i teraz. I tak wyraźnie wtedy czuję, że to, na co patrzę, i ja, która patrzę, jesteśmy częścią czegoś wielkiego. Jakby popatrzeć sobie z Bogiem prosto w oczy. I usłyszeć, co mówi do mnie swoim Pięknem.
Nawet w ludziach, którzy mnie zranili, Stwórca wszystkiego i wszystkich znajduje mnóstwo powodów do zachwytu. Jakich? To dla mnie tajemnica. Muszę to przyjąć na wiarę. Staram się więc zaufać i z wdzięcznością przyjąć lekcję, którą mi dali.
Dlaczego więc sama nie potrafiłam do dzisiaj z zachwytem patrzeć na siebie?
She-be-de, she-be-de, shebede-śpiewam na całe gardło, bez oporów, przekrzykując wiatr.
Słońce powoli zniża się ku morzu… Złoto-pomarańczowe światło tańczy na falach.
Nareszcie, całą sobą czuję, że jestem widziana i słyszana. Że Ktoś, ten najważniejszy dla mnie Ktoś, mnie kocha i się mną zachwyca. Mimo że mnie tak dobrze zna… A szeleszczące kartki biblii, życzliwie podsuwają dowody. Przeglądam różne tłumaczenia, aż wreszcie któryś przekład trafia mi prosto do serca.
Ot, choćby cudowny psalm 139, który zaczyna się słowami:
Panie, przenikasz i znasz mnie,
Ty wiesz, kiedy siadam i wstaję.
Z daleka przenikasz moje zamysły,
widzisz moje działanie i mój spoczynek
i wszystkie moje drogi są Ci znane.
Zanim mój język wypowie jakieś słowo,
Ty, Panie, znasz je już dobrze.
Ty ogarniasz mnie zewsząd
i kładziesz na mnie swą rękę.
A potem potwierdzenie, że każdy z nas jest prawdziwym cudem:
Dziękuję, że mnie stworzyłeś tak cudownie,
godne podziwu są Twoje dzieła.
I dobrze znasz moją duszę.
O tym, że jestem słyszana, upewnia mnie psalm 18:
W moim utrapieniu wzywam Pana
i wołam do mojego Boga;
usłyszał On mój głos ze swojej świątyni,
a krzyk mój dotarł do Jego uszu.
I kilka wersów dalej:
On wyciąga rękę z wysoka i chwyta mnie,
wydobywa mnie z toni ogromnej;
Wyrywa mnie od przemożnego nieprzyjaciela,
od mocniejszych ode mnie, co mnie nienawidzą
A w psalmie 28:
Niech będzie błogosławiony PAN, On wysłuchał moich błagań!
PAN moją mocą i tarczą.
Zaufałem Mu całym sercem, a On zesłał mi swą pomoc.
Serce wypełnia mi radość
Zanucę pieśń na Jego Chwałę
I jeszcze w 34:
Szukałem Pana, a On mnie wysłuchał
i uwolnił od wszelkiej trwogi.
Kiedy czytam początek Pieśni nad Pieśniami:
Całuj mnie pocałunkami ust twoich, bo słodsza jest twoja miłość nad wino.
Nie mam wątpliwości, że cała ta pieśń opowiada o miłości nad miłościami. I mimo że interpretuje się często tę księgę jako opowieść o miłości Oblubieńca Jahwe do swojego Narodu Wybranego, czy Oblubieńca Jezusa do Oblubienicy Maryi, czy też kościoła, to jednak mi najbliższa jest interpretacja, gdzie oblubienicą Chrystusa jest dusza.
To do mojej duszy i do duszy każdego z nas mówi On:
Powstań przyjaciółko moja, piękna moja i pójdź.
Albo ten tekst z księgi Barucha:
Oblecz się płaszczem sprawiedliwości, pochodzącej od Boga,
włóż na głowę swą koronę chwały Przedwiecznego!
Albowiem Bóg chce pokazać wspaniałość twoją
wszystkiemu, co jest pod niebem.
I czuję na sobie pełne zachwytu spojrzenie, kiedy w księdze Sofoniasza słyszę:
Twój Bóg, WIEKUISTY, jest pośród ciebie; Ten, który może wspomóc! On szczerze się tobą cieszy, milczy w Swojej miłości, tobą się weseli w głośnym uniesieniu!
I teraz komentarz i pytanie dla Ciebie, jako redaktora:
Przekłady cytatów wybrane są z różnych Biblii, tam gdzie tłumaczenie było najbardziej zbliżone do języka potocznego. Czasem – jak w tym wypadku poniżej, wklejałam jeden wers z innego przekładu, żeby bardziej siedział.
Zastanawiam się, czy dać je wszystkie?
Czy wybrać tylko niektóre?
Albo tylko cały psalm 139?
A może tylko dać oznaczenia z biblii, gdzie samemu można je znaleźć?
Jak myślisz?
Pełna lista cytatów: psalm 139, psalm 18, 7 i 17-20, psalm 28, 6-7, psalm 34, 5-7 i 18,19. Psalm. 45, 10-17, księga Barucha 4,30 i 5,1-4, cała Pieśń nad Pieśniami, szczególnie 1,1 i 2,10, księga Ozeasza 2,21-22 i 11,4-5, księga Sofoniasza 3,17
Teraz jeszcze bardzo się modlę o Mecenasów Nadziei, którzy by chcieli zaufać przesłaniu tej książki i dołożyli się do kosztów druku. To by pozwoliło obniżyć jej cenę, bo chciałabym, żeby dotarła do wielu. I są już pierwsze znaki, że moje modlitwy powoli zaczynają być wysłuchiwane… Ufam… i puszczam… Pełna radości i nadziei.
Bardzo dziękuję za wsparcie, podarowany mi czas i cenne redaktorskie uwagi szczególnie: mojemu tacie Szczęsnemu, Anecie, Grażynie, Ani, Katarzynie Ch., Kasi D., Joannie Ż., Asi R. Gosi Sz., Mirosławie, Agnieszce, Małgosi W., Monice, Dagmarze, Wioletcie, Teresie, Barbarze, Maciejowi, Will’emu, Antoniemu, Tomkowi, Michałowi, Andrzejowi, Markowi, Marianowi.
Czekam na wieści od Ciebie i szykuję do kolejnej trasy z Zaufaj. Mam nadzieję, że zobaczymy się po którejś mszy św. w Rowach, 13 sierpnia, w kościele Apostołów Piotra i Pawła, albo 20 sierpnia w Sopocie, w kościele św. Andrzeja Boboli. Będę opowiadać o Zaufaj na każdej mszy św. zaczynając już od soboty wieczór. A może, w międzyczasie, spotykamy się gdzieś pod żaglami, na Mazurach?
Dbaj o siebie.