Widzisz, o czym mówię?


Monika Górska | 17 listopada 2016

Widzisz, co mam na myśli?
Po angielsku brzmi to jeszcze lepiej – Do you see what I mean?

Jeżeli Twoja opowieść ma bohatera, który dąży do swojego celu i napotyka na swojej drodze liczne przeszkody, ale Twój słuchacz nie zobaczy w wyobraźni, że bohater ma siwe włosy i mocno znoszone buty, że jego rumak to czerwone ferrari, a jako cel wyznaczył sobie zasiadanie na najwyższym piętrze drapacza chmur, Twoja opowieść nie będzie w 100% skuteczna.

W dobrej opowieści, opowiadający – jest jak reżyser, słuchacz – jak aktor pierwszoplanowy, a opowieść – jak film. Opowiadając, uruchamiasz projekcję w głowie słuchacza pełną obrazów, dźwięków, może nawet zapachów. Tylko poprzez rozbudzenie jego wyobraźni i zmysłów otworzysz furtkę, przez którą będzie mógł wejść do twojej historii.
O ile zobaczy i poczuje, co masz na myśli. I ta opowieść stanie się jego własną opowieścią.

Co widzisz, kiedy słyszysz: wysoki budynek z logo mercedesa?
A co kiedy: budynek miał ze dwadzieścia pięter, na samej górze obracało się połyskujące za każdym obrotem w słońcu logo Mercedesa.

Przymiotniki są Twoimi sprzymierzeńcami. Maluj słowami. Niech Twoja opowieść ma barwy. I dobieraj metafory. Żywe obrazy – takie, których nie trzeba sobie nawet wyobrazić – od razu stają przed oczami. Czerwony jak pomidor, albo jak nos pijaka. Albo jak światło, które każe stanąć w miejscu.

Bądź jak ten malarz z bajki opowiedzianej przez Anthony’ego de Mello*, który malował tak wiernie, że… sam się przekonaj…

Zdarzyło się raz na dworze chińskiego cesarza, że pewien malarz zachował się arogancko wobec monarchy. Z powodu podobnej bezczelności cesarz skazał go na powieszenie za duże palce u nóg. Artysta, prosząc o ostatnią łaskę, zapytał, czy nie mógłby być powieszony tylko na jednym palcu. Cesarz zgodziła się na to przekonany, ze to uczyni jego śmierć jeszcze straszniejszą. A potem oddalił się wraz z całym dworem, nie chcąc towarzyszyć agonii malarza, która, jak sądzono – mogła trwać bardzo długo.

Kiedy malarz został sam, zwisając głową w dół, ze związanymi rękami, spróbował pomimo to dotknąć ziemi wolnym palcem u nogi. Potem końcem paznokcia zaczął rysować na piasku małe myszki. Tak pilnie się do tego przyłożył, nakreślił je z tak wiernym podobieństwem, ze piaskowe myszki wdrapały się po jego nodze i doszły aż do sznura. Obgryzały go tak cierpliwie, że w końcu go przegryzły. A malarz ucałował ich wąsy i spokojnie odszedł w stronę wolności.

* Tę opowieść Michel’a Piquemal’a znalazłam w mojej ulubionej książce Bajki filozoficzne

 

PS

Ty też możesz tworzyć takie opowieści-metafory, tak jak studenci mojej Mistrzowskiej Szkoły Storytellingu Biznesowego. Tu znajdziesz przykładową opowieść Joli Kopeć

>> https://monikagorska.com/blog/uratowaly-ich-od-paniki-lakier-do-wlosow-i-flirt-z-pilotem-storytellingowa-perelka/

Kiedy ją przeczytałam, byłam z Joli bardzo dumna.


Dołącz do dyskusji: