Tylko mi nie mów, że potrzebuje diety
Monika Górska | 2 listopada 2023
Miałam nadzieję, że się uda, ale nie dałam rady.
Stawiała zacięty opór przed odchudzaniem. Broniła każdego zdjęcia, poświęciła zaledwie kilka akapitów. No trudno. Będzie gruba. Tak jak poprzednia. I też piękna 🙂 Ci, którzy ją czytali, mówią, że jest… a zresztą… nie będę zachwalać. Lepiej dotknąć, posmakować i zobaczyć na własne oczy.
TAK!!! Zdążyliśmy! I kiedy dziś będziesz sobie parzyć świeżo zmieloną kawę albo dobrą herbatę, montażysta z drukarni w Pelplinie już zacznie swój taniec z ZAUFAJ I PUŚĆ. Tak by trafiła w Twoje ręce jeszcze przed świętami. A za tydzień otwieramy już oficjalnie przedsprzedaż!
“Czuję wielką radość z powodu trwającego porodu Twojej Książki!!!!! Przesyłam słowa otuchy wraz z modlitwą”, napisała Gosia z Łodzi.
Faktycznie, tydzień był bardzo intensywny, ale mimo że każdego ranka budziłam się bardziej zmęczona niż poprzedniego, czułam w sobie tyle miłości i mocy. Jakby mnie otulały czyjeś dobre ręce. Jakby chciały powiedzieć: Dasz radę. Wszystko będzie dobrze. Jestem tutaj z Tobą.
Może to była właśnie Twoja modlitwa albo dobra myśl posłana w moim kierunku. Albo choć intencja myśli. Jestem Ci za to taka wdzięczna… i wzruszona… Dużo starałam się też sama w tym tygodniu modlić, żeby Ducha nie brakowało. Choć nie zabrakło też komplikacji. Wiesz, co mi się przydarzyło?
W środę wieczorem dostaję skład od Jacka. Obiecuję sobie, że koło 23 się położę, żeby ze świeżą głową pracować nad korektą następnego dnia. Ale tak mi żal się oderwać od książki… Jeszcze tylko jedną stronę. I jeszcze jedną. No, dobrze, jeszcze tylko tą.
Już północ. I nagle słyszę syczenie. I kapanie… rozglądam się na boki. Za komputerem mam bojler do wody. To z niego tak kapie! Staram się nie panikować, ale od razu odsunąć komputer i odłączyć prąd, żeby nie było zwarcia. Robi się kaskada. Jakby ta cała skumulowana energia przy tworzeniu tej książki, musiała poszukać sobie jakiegoś ujścia…
Na szczęście jest zawór. W międzyczasie dzwonię na infolinię ubezpieczyciela home assistence. Podaję pesel, numer polisy.
– Nie, nie ma takiej polisy u nas.
– Jest, jest na pewno!
– Niestety, nic nie możemy zrobić. Rano skontaktujemy się z pani agentem, może on nie wpisał do rejestru. – Jestem taka zmęczona, że nawet nie mam już siły być zła, ani dyskutować.
Dzwonię na pogotowie techniczne. Miły pan podpowiada, że zawór najważniejszy, i żeby się uzbroić w cierpliwość. W końcu się wykapie. Umawiamy się na naprawę, jak kupię nowy bojler. No tak, tego mi jeszcze brakowało. Już pralka zepsuta, a teraz jeszcze to. A konto prześwituje jak kieszenie z dziurami. Chyba zostanę morsem… i to we własnym domu.
Już mam się załamać, gdy nagle myśl:
Nie narzekaj i nie użalaj się nad sobą, tylko dziękuj! Wyobrażasz sobie, co to by było? Przecież, gdybym poszła spać tak, jak planowałam, w życiu bym ze sypialni nie usłyszała kapania wody. Ty byś spała, ale licho nie… I ranek byłby dopiero tragiczny… jak bym miała kończyć książkę na przepalonym komputerze?
Ta książka sama się uratowała. I jeszcze uratowała mi komputer. I mieszkanie. Jeszcze jej nie ma, a dzieją się pierwsze cuda!
Może i Tobie także przyjdzie w czymś z pomocą? Zaufaj i puść. Książka ratunkowa 🙂
A Twoje wsparcie też nadal bardzo potrzebne, bo jeszcze okładka, patronaty medialne, rekomendacje… cały czas na pokładzie praca wre. A samej, jako autorce i wydawnictwu zarazem, po prostu się nie da.
Bardzo dziękuję za wasze podpowiedzi, jaki tytuł III tomu wybrać. Jesteście bardzo kochani! Dziękuję szczególnie:
Anecie, Agacie B., Arturowi, Annie M., Ani S., Arkowi, Adamowi O., Ali N., Annie M., Aleksandrze Sz., Beacie W., Beacie Sz., Basi T., Basi K., Błażejowi S., Bożenie W., Barbarze D., Dariuszowi, Dorocie O., Danisławie P., Eugeniuszowi, Ewie B., Ewie Cz., Ewie Sz., Elżbiecie, Gabrieli G., Halinie D., Izabeli Z., Joannie, Józefie, Janie F., Januszowi S., Joannie N., Jarosławowi D., Jadwidze B., Kasi K., Katarzynie, Katarzynie Sz., Katarzynie G., Kasi Ch., Kasi K., Kasi J., Krisowi, Klaudii P., Karolinie, Krysi W., Krystynie Ś., Lidii, Ludmile, Lidii K., Łukaszowi, Małgorzacie O., Małgorzacie D., Małgorzacie M., Małgosi O., Małgosi S., Małgosi Sz., Marii L., Marysi, Markowi G, Marianowi N., Malwinie, Mateuszowi N., Marzenie, Magdzie N., Magdzie F., Magdzie W., Magdalenie, Magdalenie N-G., Marcinowi M., Monice M., Monice S., Monice T., Monice W., Marioli D., Martynie P., Mirosławie K., Mirce K., Natalii P.,Oli R., Olimpii, Piotrowi, Paulinie N., Paulinie B., Reginie, Tacie Szczęsnemu, Teresie D., Teresie B., Teresce L., Toniemu, Urszuli B., Urszuli S., Walentynie D.
Zastanawiasz się, która opcja zwyciężyła? Głosy były bardzo wyrównane, ale przeważył jednak numer 1. Kochaj…
A mi przyszedł do głowy jeszcze jeden wariant z kochaj… Poczekasz chwilę? Wkrótce Ci opowiem…
A teraz, w tym czasie wszystkich świętych, mam dla Ciebie opowieść.
Żył sobie kiedyś człowiek tak pobożny, że nawet aniołowie cieszyli się jego widokiem. Ale pomimo swojej świętości, nie miał pojęcia, że jest świętym.
Widział ludzi takimi, jakimi byli w danej chwili. Zapominał o ich przeszłości. Patrzył ponad ich wygląd, zaglądając w głąb ich duszy, gdzie byli bez grzechu i bez winy i zbyt nieoświeceni, by wiedzieli, co robią. I kochał ich.
Pewnego dnia Anioł powiedział mu:
– Wysłał mnie do ciebie Bóg. Poproś, o co chcesz, a będzie ci to dane. Czy chciałbyś mieć dar uleczania?
– Nie, wolę, aby Bóg sam uzdrawiał ludzi.
– Czy chcesz nawracać grzeszników na drogę sprawiedliwości?
– Nie. Nie mnie dotykać ludzkich serc. To przystoi aniołom.
– Może więc chcesz być takim wzorem cnoty, że ludzie będą chcieli cię naśladować?
– Nie. To by mnie uczyniło centrum zainteresowania.
– A więc czego pragniesz?
– Łaski Boga. Mając to, będę miał wszystko, czego pragnę.
– Nie, musisz poprosić o jakiś cud! Albo jakiś zostanie ci narzucony.
– No dobrze, proszę więc, aby za moim pośrednictwem działo się dobro, ale żebym ja sam o tym nie wiedział.
Tak więc z Boskiego wyroku cień tego świętego człowieka został obdarzony zdolnością uzdrawiania. Gdziekolwiek padał jego cień, to jeśli tylko był za jego plecami, chorzy zostawali uleczeni, ziemia stawała się żyzna, studnie znów wypełniły się wodą i kolor wracał na twarze tych, których doświadczył los.
Ale święty nic o tym nie wiedział. Uwaga ludzi była tak skupiona na jego cieniu, że zapominali o nim. Jego życzenie, by dobro dokonywało się przez niego i by był zapomniany, spełniło się.*
Takiej świętości Tobie i sobie życzę 🙂
Dbaj o siebie.
*Pełną wersję opowieści Cudowny Cień, znajdziesz w książce Anthonego de Mello Modlitwy Żaby, wydanej przez WAM Księży Jezuitów.
#Zaufaj #KupJą #PrzeczytajJą