To być może mój najważniejszy list do Ciebie


Monika Górska | 24 stycznia 2019

Miałam taki sen…

Kiedyś na górze Moria mieszkało dwóch braci. Młodszy miał żonę i dzieci. Starszy był kawalerem. Bracia prowadzili wspólnie gospodarkę, więc i żniwo dzielili na dwie równe części.

Kiedy przyszła noc, bracia poszli spać, każdy do swoich snopków. Starszy nie mógł jednak zasnąć. Zastanawiał się, jak tu pomóc swojemu bratu.

– Mój brat ma rodzinę, ja jestem sam, a mimo to wziąłem taką samą część. To nie jest sprawiedliwe! Wstał więc po cichu, wziął parę snopków i przerzucił je dyskretnie do stogu brata. Wreszcie zasnął spokojnie.

Tej samej nocy, tylko trochę później, obudził się młodszy brat. On także pomyślał z troską o swoim bracie.

– Mój brat jest samotny, nie ma dzieci. Kto zatroszczy się o niego na stare lata?

Wstał więc i on, wziął parę snopków i zaniósł cicho do stogu brata.

Kiedy rano wstali, nie mogli uwierzyć własnym oczom. Stogi były takie same, jak wczoraj wieczorem.

– Gdzie się podziały dodatkowe snopki? – Żaden jednak nie pisnął ani słówkiem o nocnej wyprawie.

Następnej nocy wstali obaj tuż przed wschodem słońca, kiedy jest najciemniej.

– Teraz już musi się udać!

Spotkali się w połowie drogi, każdy ze snopkami dla brata na plecach.

Ze łzami w oczach rzucili się sobie w ramiona.

A może to nie był sen, tylko marzenie? Takie nieśmiałe, WIELKIE marzenie?

Nasz XXI wiek od 1 stycznia jest już pełnoletni.

Nasz kraj od stu lat – wolny.

Czy to nie czas, najwyższy czas, żeby urosnąć?

Żeby wyrzucić z oka te drzazgi i belki, które zasłaniają prawdziwy widok?

Żeby popatrzeć na syna tej samej ziemi i tego samego Ojca, nie jak na kata, lecz jak na swojego brata?

Żeby nie mówić innym, co mają robić, ani liczyć, na ile palców ktoś zaorał Ci miedzę?

Ale żeby wziąć na własne plecy choć jeden snopek i zanieść do stogu Twojego brata?

Mamy wszystko, co do tego potrzeba. Życie, ręce, plecy, wystarczająco zboża, oczy, serce, rozum, wolną wolę.

Nie jesteśmy skazani na historie, które opowiadają inni. Możemy wybrać swoją własną. I zmienić HISTORIĘ.

Mocno wierzę w to, że ostatnie słowa prezydenta Adamowicza, przypieczętowane życiem, otwierają nową epokę.

„To jest cudowny czas dzielenia się dobrem.”

Kto nam zabroni, żeby tak było? No, kto?

Choć nie oszukujmy się. Czasy solidarności się skończyły.

Od dawna nie mamy już wspólnych poglądów i dążeń.

Może wreszcie już czas, najwyższy czas, na zwykłe, codzienne BRATERSTWO?

click to tweet

 

Udostępnij, jeśli też o tym marzysz.

 

PS
Miało być dzisiaj o naszej Szkole, która wczoraj się zaczęła, i o nowych studentach. Chciałam Ci też zadać jedno bardzo ważne pytanie. Ale trudno, musi poczekać do przyszłego wtorku. Ten ostatni tydzień był taki trudny. Czułam się rozdarta. Z jednej strony wielka ekscytacja, jak zawsze, kiedy zaczynamy pisać nowy rozdział storytellingowej historii MSSB. Z drugiej ogromny smutek i przygnębienie nieoczekiwaną kartą w naszej polskiej historii. I kiełkująca, wbrew wszystkiemu… nadzieja. Nie mogłam jej tak zostawić bez słowa.

PS 2
Opowieść, która zainspirowała moje marzenia, spotkałam w różnych źródłach, w Polsce upowszechniał ją ks. Kazimierz Wójtowicz.


Dołącz do dyskusji: