Zaczęło się od zrobienia supełka


Monika Górska | 20 czerwca 2019

Nie chcę nic mówić, ale Agnieszka powtarzała rok. 

I to z własnej woli. 

Tak naprawdę, to bardzo lubię, kiedy nasi studenci MSSB zostają z nami na dłużej. 

Lubię patrzeć, jak dojrzewają ich opowieści. Jak rosną ich biznesy. I oni sami.

I czuć, jak sama rosnę z nimi.

I lubię wracać do ich opowieści. Do dzisiaj pamiętam, jakie wrażenie zrobiła na mnie ta skromna, nieśmiała blondynka, kiedy zaczęła czytać na naszym coachingu swoją opowieść.

Chcesz posłuchać? To dopiero się nazywa kreatywność! Można powiedzieć, że… zęby na niej zjadła 🙂

Storytellingowa historia

Opowieść GPS Agnieszki Działo – Jabłońskiej z jabizuteria.pl

Od dzieciństwa lubiłam dwie rzeczy – taniec i prace ręczne. 

Na szkołę baletową mama na szczęście nie wyraziła zgody, lecz w dziedzinach twórczych miałam wolną rękę! 

Rysowałam, haftowałam, szyłam… Kreowałam przestrzeń wokół siebie. Dla siebie i dla innych. Lubiłam wywoływać uśmiech na twarzach obdarowywanych moimi pracami. 

Jednak wybór drogi życiowej nie był łatwy…

Trafiłam na protetykę, gdzie znalazły ujście moje zdolności manualne 🙂 Były jednak takie jedne zajęcia, przed którymi drżałam. 

Ortodoncja! Jak ja nie cierpiałam wyginać tych drutów! 

Na drugim roku odlewaliśmy ze srebra wkłady koronowo-korzeniowe, to taki element ratujący resztki zęba. 

Wtedy wpadłam na pomysł, by tą metodą zrobić biżuterię! 

Odlałam i… poczułam euforię! Dumę! Moje pierwsze SREBRNE KOLCZYKI! 

Nie z mosiężnej czy aluminiowej blachy, nie z koralików czy łupinek orzecha, które dotąd wychodziły spod mojej ręki – srebrne kolczyki – SUPEŁKI!

Muszę tworzyć! Wtedy będę szczęśliwa! 

Skończyłam z odtwórczym, zębowym rozdziałem w moim życiu!

Przez rok szukałam miejsca, w którym mogłabym nauczyć się złotnictwa. Od gdańskich złotników słyszałam, że nie ma sensu, że zawód się kończy! 

A jednak znalazłam! 

W Bydgoszczy. Przez dwa miesiące jeździłam do pracowni wspaniałych mistrzów, błagając, żeby zechcieli przyjąć na naukę mnie – dorosłą już osobę. 

Cudem zarobiłam, sporą jak dla mnie, kwotę na opłacenie tej nauki i… stał się DZIEŃ PIERWSZY W PRACOWNI ZŁOTNICZEJ. 

Czekał już na mnie „mój” warsztat i “moje” narzędzia, a wśród nich… pięć sztuk ortodontycznych kleszczy! 

Pierwsze zadanie: wyginanie srebrnego drutu na elementy do bransoletki… 

Gdy po sześciu godzinach szłam ulicą w to słoneczne, wrześniowe popołudnie – płakałam jak bóbr! 

Byłam załamana i zła. Tyle zachodu, pieniędzy i teraz znów będę wyginać druty?!

A następnego dnia wsiąkłam. Totalnie! 

Wtedy to po raz pierwszy przeżyłam TEN moment, kiedy spod szaro-czarnej powierzchni pierścionka, pod szczotką polerską, pojawił się pierwszy błysk srebra! 

Ta radość mi nie przeszła do dziś 🙂    

Opowieść o rękodziele

Od 1993 roku prowadzę własną pracownię JAbłońska Biżuteria i KOCHAM TO, CO ROBIĘ! 

Czasem wyginam druty, czasem grube blachy. Piłuję pilnikiem metal, a czasem własne palce. Przycinam, lutuję, komponuję i tworzę!

I… nadal uwielbiam muzykę. Zdarza się, że porwana rytmem tańczę w pracowni z… drutem w ręku 🙂

Jest tylko jedna rzecz, która cieszy mnie bardziej niż tworzenie.

Radość moich klientów! 

Szczęście „młodych” cieszących się z wymarzonych obrączek, które będą im towarzyszyć we wspólnym życiu. 

Ulga i zachwyt, gdy ulubione ozdoby po naprawie nabierają dawnego blasku.

Uśmiech na twarzy, gdy biorą do ręki stworzoną dla nich biżuterię. I odkrywają w niej swoje prawdziwe JA. 

Agnieszka Działo-JAbłońska

A MOŻE I TY CHCIAŁBYŚ…

Jeśli po przeczytaniu opowieści Agnieszki też naszła Cię ochota, żeby odkryć Twoje prawdziwe JA i opowiedzieć Twoją historię w formie opowieści GPS, nie widzę przeszkód!

Po prostu – zrób to. Tak po swojemu!

Albo – po mojemu, za pomocą mojej storytellingowej metodologii, z której skuteczności, tak między nami, jestem bardzo dumna.

Tutaj wykupisz dostęp >> 


Dołącz do dyskusji: