Przeczytaj do końca! W tym poście ukryłam dla Ciebie prezent


Monika Górska | 13 stycznia 2016

Storytelling ma taką samą wartość, jak miliony dolarów na koncie. Nie wierzysz? W tym poście ukryłam dla Ciebie prezent…

To było w 2015 roku, dzień przed wigilią. Właśnie wsadziłam do pieca sernik, kiedy zadzwonił dzwonek. Zasapany kurier wniósł przesyłkę na czwarte piętro. Ucieszyłam się, że zamówiony prezent dla mojego syna dotarł na czas. Jakie było moje zdziwienie kiedy kurier podał mi aż trzy paczki w błyszczącej czarnej folii, jedna cięższa od drugiej. Jeszcze bardziej zdziwiłam się, kiedy przeczytałam naklejkę. To był prezent od mojego klienta Artura Czepczyńskiego, prezesa dużej firmy spedycyjnej i transportowej.

Do dzisiaj mam w pamięci, kiedy Artur opowiadał , jak szybko musiał dojrzeć, kiedy jego tata trafił do szpitala, a on, jedenastoletni chłopak, wspiął się na traktor by obrobić 11 hektarową ojcowiznę. Przez wiele lat marzył, żeby spełnić marzenie swojego ojca i kupić u mercedesa. Kiedy założył własną firmę udało mu się spełnić to marzenie. Firma powoli stawała się potęgą, ale po kradzieży kliku ciężarówek z towarem, stanęła na skraju bankructwa. Omal się nie załamał, ale powiedział sobie,że porażka jest tylko ograniczeniem prędkości na drodze do sukcesu i stworzył system Safe Cargo, który ratuje całą branżę od złodziei ciężarówek „w białych rękawiczkach”.

Tę opowieść mogłabym ciągnąć jeszcze długo… aż wierzyć się nie chce, że nasza znajomość zaczęła się przez pomyłkę.

Idąc na konferencję dla Firm Rodzinnych w styczniu 2015 w Poznaniu, Artur nie wiedział jeszcze nic o storytellingu i prawdę mówiąc wcale nie miał ochoty czegokolwiek się dowiadywać. W przerwie między wystąpieniami tak się jednak zagadał, że pędząc na kolejny wykład pomylił sale. Gdy zamknął za sobą drzwi, zorientował się, że trafił na moją konferencję. To, co działo się w kolejnych minutach, totalnie go zaskoczyło. Kłębiło się w nim tyle silnych emocji… Tak wiele, że już chciał się odwrócić i wyjść, ale coś mu mówiło, żeby jeszcze chwilę zostać.

W połowie prezentacji wiedział już, że to jest to, czego szukał. Jak mówi „siła ognia tego warsztatu po prostu położyła go na łopaty.” Choć wcale nie był jeszcze pewien skuteczności storytellingu i kierowała nim czysta ciekawość, przy obiedzie usiadł przy moim stole, żeby porozmawiać.

Artur wiedział, że ma wiele historii do opowiedzenia i pewnie nawet czasem intuicyjnie z nich korzysta, ale nie wiedział, czy robi to dobrze. Myślał, że opowieść to tylko świetne narzędzie rozwoju osobistego.

Po pół roku pojawił się na moim dwudniowym szkoleniu ze storytellingu w budowaniu zyskownej marki. Przyjechał z sympatyczną asystentką, Moniką. Musiał wcześniej wyjechać, ale od razu umówił się, na spotkanie coachingowe, u niego w firmie Międzychodzie.

Spędziliśmy kilka godzin, siedząc po dwóch stronach dużego bukowego biurka, wydobywając, a potem modelując jego opowieść. Wyglądał na zaskoczonego, kiedy odkrył, że stosowanie storytellingu w jego firmie, pomoże mu rozwiązać kilka ważnych problemów, z którymi borykał się od dawna. Od razu postanowił zorganizować szkolenie dla menedżerów wyższego szczebla.

unnamed (1)

Kiedy zadzwoniłam do Artura by mu podziękować za cenne prezenty usłyszałam „To ja ci dziękuję! zmieniłaś moje życie”. Podziękowałam za miły komplement, ale moja dziennikarska natura kazała mi drążyć dalej. Chciałam dowiedzieć się, co naprawdę zmieniło się w ich firmie kiedy zaczęli na co dzień używać opowieści.
Kolejne miesiące przyniosły Arturowi i jego firmie efekty, o których nawet mu się nie śniło. I to w kilku obszarach!Pracownicy dziękowali mu, za najlepsze z ich dotychczasowych szkoleń i autentycznie zmienili swoje podejście do procesu sprzedaży. Zamiast ciągłego „klikania”, czy to na klawiaturze komputera czy telefonu, wysyłając dziennie setki nie dających nic maili i smsów, zaczęli więcej ROZMAWIAĆ z klientami.Dzięki opowieści o firmie i jej wartościach pozyskali dużego austriackiego klienta z branży meblowej, który po spotkaniu stwierdził „Widzę, że macie dokładnie takie samo podejście do biznesu i do życia jak my. Musimy zrobić razem biznes!”

A wypracowane i nagrane na szkoleniu opowieści prezes wykorzystuje kiedy zatrudnia nowych pracowników. Od tamtego szkolenia przyjął piętnastu. Dziś mówi: „To jest emocjonalna masakra. Oni po prostu widzą, że ta firma jest ich. Że ta firma jest wszystkich pracowników. Nie tylko moja”.

O 180 stopni zmieniły się także wystąpienia Artura.

Teraz dane i statystyki służą tylko potwierdzeniu jego opowieści, na które przeznacza 80% czasu swojej prezentacji. Jego słuchacze w trakcie wystąpienia są zupełnie cicho. Nie tak było kiedyś. Nikt nie stuka w telefon – wszystkie oczy skierowane są na niego. Aż go to krępuje, jak teraz bardzo się skupiają, ale cieszy się, że to co mówi,naprawdę do nich trafia. I już planuje kolejne szkolenie dla reszty pracowników.

Takich wyjątkowych (prawie 😉 jak Artur klientów, miałam w zeszłym roku tylu, że moja Fabryka Opowieści przeszła na obowiązkowy VAT. W grudniu każdą dosłownie godzinę  szczelnie wypełniały mi szkolenia, na żywo i online, między innymi dla przedsiębiorców i marketerów z USA i Kanady  oraz dla psychoterapeutów z USA, Nowej Zelandii i Australii. I jeszcze consulting dla firm tak różnych jak  różnią się róże od śrubek i sond.

W międzyczasie  dostawałam od Was tyle maili z prośbą o indywidualny coaching albo otwarte szkolenia, że było mi już głupio, że ciągle muszę odmawiać.

Tym bardziej, że chciałabym każdemu pomóc w nabieraniu większej pewności siebie w biznesowych wyzwaniach. Wiem, jak samotnie potrafi być czasem, kiedy kończy się kolejny zapracowany dzień…

Dlatego przygotowałam dla Ciebie propozycję. To bezpłatny podręcznik, w którym od A do Z opowiem Ci o moim systemie SBS, czyli metodzie Sprzedaży Bez Sprzedaży. Jak go przeczytasz, koniecznie napisz mi, co o tym myślisz, tutaj >> www.monikagorska.com/jak-zwiekszyc-sprzedaz


Dołącz do dyskusji: