Powitalny prezent. Jak robi to JW.
Monika Górska | 12 listopada 2015
Zauważyłeś, że kiedy podejmujesz jakieś wyzwanie, wychodzisz poza strefę komfortu, spotyka Cię, prawie od razu, jakaś miła niespodzianka? Jakby to był „powitalny prezent” od Losu czy Boga, taki zastrzyk pozytywnej energii, który ma Cie upewnić, że droga, którą wybrałeś jest słuszna.
Mi się tak zdarzyło w momencie, kiedy „podniosłam rękawicę” rzuconą mi przez Olivier’a by robić przez najbliższy miesiąc codziennie po jednym video. Rozmawiałam z nim o tym w czasie ostatniej przerwy kawowej na Konferencji PLF Live. Pamiętam, że pomyślałam wtedy:
– a właściwie, dlaczego by nie spróbować? ale nie podjęłam jeszcze decyzji.
Nie bardzo już pamiętam o czym była ta wieczorna część konferencji. Ale pamiętam, że w pewnym momencie zdecydowałam. Nie ma co czekać. Nigdy nie będzie sprzyjającego momentu. Zawsze będzie za dużo pracy, za mało czasu. – Wchodzę w to.
Wieczorna sesja się skończyła, wychodzę z olbrzymiej balowej sali w Sheratonie, a w samych drzwiach stoi… zaraz zaraz… oczom nie wierzę…. Jeszcze w przeddzień wyjazdu do Phoenix oglądałam jego trening on-line i opowiadałam wszystkim znajomym jaką świetną robi robotę w video-marketingu… mistrz YouTube’a James Wedmore. On sam mówi sobie, że „robi filmy, w których pomaga przedsiębiorcom robić filmy”. (I zarabia na tym miliony). Uwielbiam jego styl, poczucie humoru i praktyczną wiedzę, którą potrafi przekazać w syntetyczny i łatwy od ogarnięcia sposób. Znam jego programy od lat i widzę jak się wspaniale rozwija.
Byłam tak zaskoczona jego widokiem, że zdołałam tylko wydobyć z siebie… Sorry, Are you James Wedmore? – nie, jestem jego bratem bliźniakiem – odpowiedział mi James z szelmowskim uśmiechem i błyskiem w oku. Zaczęłam rozmowę – wiecie jak to jest z gwiazdami YouTube – masz niewiele czasu, zanim grzecznie Cię przeprosi i zniknie. Z Jamsem jednak rozmawiało się świetnie. No i mamy tyle wspólnych tematów – on po szkole filmowej w Los Angeles pracował jako barman – a ja przed szkołą TV w Dallas pracowałam jako kelnerka.
W pewnym momencie przypomniało mi się moje wyzwanie i decyzja, że zaczynam od dzisiaj. Nie namyślając się wiele spytałam, czy może mi udzielić wywiadu. To nic, że nie mam statywu i tylko jeden mikrofon. Kto nie chce znajdzie powód, kto chce, znajdzie sposób, prawda?
Jak się mogłam tego spodziewać James grzecznie mi odmówił, bo jest już zaproszony na kolację. Jakie było moje zdziwienie, kiedy zaproponował, że możemy się spotkać następnego dnia.
I tak się stało. Mimo tego, że mam na swoim koncie tysiące przeprowadzonych wywiadów, (zza kamery) kiedy nagle miałam się znaleźć przed nią, bez super profesjonalnego sprzętu i bez ekipy poczułam się, jakby to był mój „pierwszy raz”. Ale słowo się rzekło – wyzwanie podjęte, a „w prezencie powitalnym” człowiek, którego chciałam poznać od lat.
Z naszej rozmowy o storytellingu i video dowiesz się z między innymi:
Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii. Napisz mi w komentarzu, co szczególnie przemówiło do Ciebie z tego, co opowiadał.
Jak wiesz, kiedy zrobisz ten pierwszy, choćby najmniejszy krok, następne robi się już dużo łatwiej. Tego dnia nakręciłam jeszcze cztery wywiady 🙂 Każdy z wyjątkowym ekspertem w swojej dziedzinie. I każdy przychodził mi coraz łatwiej. Przekonasz się w kolejnych listach.
Trzymam kciuki za Twoje wyzwanie – te dzisiejsze i te na potem.