Porozmawiaj z nią…


Monika Górska | 29 stycznia 2015

Pamiętasz jak swędzi ukłucie komara? To wyobraź sobie, że czujesz, jakby cała Twoja skóra była pokłuta, milimetr przy milimetrze. Dzień w dzień. Przez cztery lata. Cierpiałam na egzemę, ale cierpiało we mnie nie tylko ciało, ale i dusza. I coraz bardziej nie cierpiałam żyć.  Widziałam, że mój mąż też już nie potrafi sobie z tym poradzić…

Głos Karen łamie się i cichnie.  Spuszcza głowę… na sali, w której jeszcze niedawno pobrzękiwały filiżanki z kawą, wśród szmeru wymienianych pospiesznie uwag, zapada elektryzująca cisza.

Karen jest szczupłą ciemnowłosą Azjatką.  Sądząc po nazwisku, pochodzi z Chin. Podobnie jak ja i czterdzieści osób na sali hotelu Double Tree Hilton w Scottsdale,  jest członkiem Platinum Mastermind  Jeffa Walkera. Jest właścicielką świetnie prosperującej firmy nieruchomości z Kaliforni i właśnie kończy tworzenie programu on-line Mindfull Healling, bo wierzy, że to, co uleczyło ją, może pomóc tysiącom innych. Miała się przedstawić, powiedzieć kilka słów o swoim biznesie. Bardzo stremowana, mówi, że po prostu opowie nam tym,  dlaczego to robi. Głos jej drży,  brakuje oddechu. Kiedy kończy dostaje gorącą owację i wszyscy zapewniają , że kupiliby od niej, cokolwiek by teraz zaproponowała.

Siła Opowieści… nawet tej cichej, wypowiedzianym łamiącym się głosem, pełnej zawahań i niewiary w siebie… I natychmiastowy efekt – jakby ktoś posmarował słuchaczy emocjonalną Kropelką, która spaja  ich z Opowiadającym.

Ale nie o tym dzisiaj chcę Ci opowiedzieć.  Gdyby ktoś założył  w mózgu Karen i jej słuchaczy czytnik myśli, są duże szanse, że po ich odsłuchaniu stwierdził by, że zapisy pochodzą z dwóch różnych wydarzeń.

Masz tak czasami, że Twoja głowa opowiada Ci inną historię, niż ludzie wokół? I to nie trochę inną, ale totalnie inną. Kiedy oni mówią : To było takie Białe – Ty mówisz „No przecież było Czarne. Nie widzisz tego? Nie, widzisz, oczywiście, tylko tak mówisz , żeby mnie pocieszyć…”  Brzmi znajomo?

Mi się już tak nigdy nie zdarza…

Ach, jak chciałabym, żeby to była prawda…

Zaraz po Karen prezentuję dla naszej grupy milionerów konferencję Storytelling for busines and product launch.  W stylu TEDa, więc dla mnie, która o storytellingu może mówić godzinami, zdecydowanie za krótko. A jak czuję presję czasu, to się spinam. Dodatkowym jeszcze wyzwaniem jesto to, że dopiero po raz drugi w życiu, prowadzę konferencję na ten temat po angielsku.

Przy pomocy moich ulubionych storytellingowych slajdów by Shapely Design, opowiadam o siedmiu (z 22) regułach storytellingu w biznesie i launchu , przedstawiam narzędzia zbierania rekomendacji klientów „Happy client  5 step story” i narracyjne puzzle konstrukcji opowieści. Kątem oka widzę, że cała sala skrzętnie notuje, aż mnie to trochę śmieszy – nawet moi studenci nie są tacy przykładni.

Ale w mojej głowie Gremliny nadają na całego. Ściszam im fonię, raz i drugi. Nie pomaga. W USA jest inny zasięg?

Kiedy oglądam swoje zdjęcia z tej konferencji mam moją reprezentacyjną „minę zatroskanego królika” . Wiesz jaką opowieść czytnik wyczytał by z mojej głowy.

Kiedy kończę powtarza się sytuacja jak z Karen. Owacja i dwie propozycje współpracy jv przy opracowaniu programu on-line na rynek anglojęzyczny. W krótkiej dyskusji słyszę najlepszy komplement, jaki słyszałam do tej pory: „W tym kraju, słyszeliśmy już wielu ekspertów storytellingu, ale takiego kontentu i metodologii nikt nam jeszcze nie dał.” A w podsumowaniu dnia, mimo, że program był szczelnie napakowany fantastycznymi wystąpieniami,  większość uczestników  mówi, że ich „biggest take away”  to moja konferencja.

Nie, no proszę Cię… To o mnie mowa? Przecież wiem, że potrafię jeszcze lepiej, jeszcze ładniej po angielsku, dużo śmieszniej…

Białe? Czarne? Co Ci się w głowie opowiada?

Wiesz co? Proponuję Ci takie wyzwanie. Na cały dzisiejszy dzień. A jeśli dasz radę na cały tydzień, do kolejnego wtorku, kiedy dostaniesz list storytellingowy. Wsłuchaj się uważnie w konwersację w Twojej głowie. Jeśli opowiada Ci to samo na Twój temat, co większość ludzi wokół, zaproś siebie na pyszny obiad do najlepszej restauracji w mieście.  Zasłużyłeś na to!

Jeśli jednak tak się nie dzieje, po prostu przyjrzyj się takim Biało- Czarnym sytuacjom. Najpierw posłuchaj uważnie swojej głowy.  A potem porozmawiaj z nią. Tak od serca.  Nakarm dobrymi wspomnieniami, doenergetyzuj spotkaniami z ludźmi, którzy w Ciebie wierzą i Cię kochają takim, jaki jesteś. I postanów, że od dzisiaj będziesz karmić Białego Wilka… I karm.

 

PS
A wczoraj dostałam od Karen zaskakującego maila
I simply wanted to thank you for your the beauty that you are and the wisdom you hold. And if I may be so bold, to invite you to step fully into the power of who you are. I know it’s huge. I see and feel you. I’m asking you to for all of us, the millions of people you are meant to help. We need you.

Mój syty Biały Wilk radośnie macha ogonem… jak gospodarski pies…


Dołącz do dyskusji: