Ostatnia mowa. Twoja.


Monika Górska | 26 czerwca 2025

Kiedy zrobiłam to ćwiczenie po raz pierwszy, 25 lat temu, przeżyłam szok.

A teraz, kiedy ostatnie dni powiedziały mi mocne “Sprawdzam”, wróciło do mnie ze zdwojoną mocą.

To ćwiczenie znalazłam w książce Stevena Coveya: 7 nawyków skutecznego działania. Dał mi ją Frank, mój szef w Holandii. To jedna z pierwszych książek, która skutecznie zmieniła moje nastawienie do pracy i życia. Pewnie znasz?

Wyobraź sobie, że zmarł Ci ktoś bardzo bliski, może przyjaciel, może członek rodziny. Idziesz na jego pogrzeb.

Wyobraź sobie cmentarz w Twojej miejscowości, ten, na który najczęściej chodzisz.

Wyobraź sobie siebie, kiedy przekraczasz bramę cmentarną. W jednej ręce masz kwiaty, w drugiej znicz. Idziesz cmentarną aleją, aż do kaplicy.

Przy tej kaplicy widzisz już bardzo dużo ludzi. Przeciskasz się przez tłum, bo chcesz po raz ostatni popatrzeć na tę bliską Ci osobę.

Już jesteś przy samej trumnie, patrzysz i nagle widzisz, że to Ty tam leżysz.

I to jest Twój pogrzeb.

Nagle uświadamiasz sobie, że już nic w życiu nie zrobisz, nic już nie zmienisz, wszystko, co się miało wydarzyć, już się wydarzyło.

Ale coś może po Tobie zostanie – Twój ślad, Twoja pieczęć w świecie i w sercach ludzi.

Ten ślad to jest coś, o czym opowiedzą najbliżsi Ci ludzie. Nagle rozumiesz, że za chwilę, kiedy Cię złożą w ziemi, zostaną wygłoszone 4 mowy. I każda z innej strony pokaże Ciebie, jako człowieka.

Będzie mówił ktoś z Twojej pracy, któryś z członków rodziny, ktoś z Twoich przyjaciół i ktoś, kto dzielił z Tobą Twoje pasje, np. z kościelnej wspólnoty, klubu sportowego czy chóru.

Pomyśl na początek o jednej osobie. Może to będzie współpracownik? A może przyjaciel.

Co chcesz, żeby o Tobie powiedział w tym ostatnim momencie, kiedy już nic nie możesz zmienić? O jakiej Twojej wartości, cesze charakteru, o jakiej Twojej niepowtarzalnej cząstce, którą przekazałeś światu, ma teraz powiedzieć innym?

Jak chcesz, by zapamiętali Cię Twoi rodzice, dzieci, rodzeństwo? Twoi przyjaciele, sąsiedzi, współpracownicy, klienci, partnerzy?

To jest tylko ćwiczenie! Nie chodzi tu ani o to, żeby stawiać sobie pomnik, „zarabiać” na swoją opinię i skupiać się na tym, co ktoś o mnie pomyśli.

A raczej, by pochylić się nad sobą jak przesypujący piasek poszukiwacz złota. Oddzielić to, co w życiu ostatecznie miałkie, od tego, co może jest tylko maleńką drobinką. Okruchem. Ale jednak skarbem.

Dla mnie to było przeobrażające doświadczenie. Jakby mi ktoś przełożył klepki w głowie.

Monika Górska ekspertka storytellingu biznesowego

Kiedy je robiłam, pracowałam jeszcze w TVP. Robienie filmów było dla mnie najważniejsze na świecie!

Kiedy zaczynałam to ćwiczenie, byłam przekonana, że jedną z mów wygłosi ktoś z moich telewizyjnych współpracowników.

Może operator albo montażysta? I będzie mówił o liczbie filmów, które robiliśmy, o prestiżowych nagrodach na festiwalach, o wielomilionowej oglądalności itp. To na tym przez lata całe budowałam swoje poczucie wartości i pewność siebie.

Kiedy skończyłam, nie mogłam uwierzyć, co się właśnie wydarzyło.

Wiesz, o czym chciałam, żeby na końcu życia moi koledzy z pracy powiedzieli?

Że lubili ze mną pracować, bo nawet, jak stawiałam im wysoko poprzeczkę, widzieli w tym sens. Że te filmy coś naprawdę zmieniały w ludziach i w świecie. I że byłam dobrym człowiekiem i zawsze z szacunkiem traktowałam zarówno ich, jak i bohaterów filmów.

To był szok! Jednak od robienia filmów ważniejsi są ludzie.

Bo na końcu dnia nie to, co robię, ale jak i kim jestem, naprawdę się liczy.

Czego szukam? Jaki sens chcę nadać mojemu życiu, moim wyborom i działaniom? Dlaczego i w jakim celu jestem na świecie? Czego najbardziej pragnę w moim życiu? Kim chcę być wobec innych? Kim jestem, gdy nikt nie patrzy? I kim jestem przed Bogiem?

Szczególnie to ostatnie rozbrzmiewa dzisiaj w mojej głowie. I przypomina , gdzie jest mój skarb.

Te pytania, które mają znaczenie, przypomina papież Franciszek w swojej ostatniej encyklice o miłości: Dilexit Nos – Umiłował nas.

Dlaczego są tak ważne? Bo „te pytania prowadzą mnie do mego serca”. W nim mieszka Prawda.

Kiedy serce się zaniedbuje, przestajemy mówić od serca i działać z sercem. I serce dziecinnieje, zamiast dojrzewać. Słabnie, zamiast zdrowieć. I w świecie zaczyna brakować serca.

Kiedy nie doceniamy specyfiki serca, tracimy odpowiedzi, których sama inteligencja nie może dać. Wielu czuje się bezpiecznie w bardziej kontrolowalnym obszarze rozumu i woli, budując swoje systemy myślowe. Ale tak łatwo popaść wtedy w niezdrowy indywidualizm.

„Tracimy spotkanie z innymi, tracimy poezję. Tracimy także historię i nasze dzieje, ponieważ prawdziwa osobista przygoda to ta, którą buduje się, zaczynając od serca. U schyłku życia tylko to będzie się liczyć”.

„Serce jest również zdolne do zjednoczenia i zharmonizowania własnej osobistej historii, która wydaje się rozbita na tysiąc kawałków, ale w której wszystko może mieć sens. To jest to, co Ewangelia wyraża w spojrzeniu Maryi, która patrzyła sercem”.

Takiego spojrzenia uczył się też Jezus od swojej Mamy. Może to także dzięki niej i On potrafił z taką miłością patrzeć na ludzi, którzy stawali na Jego drodze?

Tak pisze Franciszek. Warto przeczytać całą encyklikę! Kto już czytał, ten wie. Jest przepiękna. I w dodatku po polsku. A bez przypisów ma tylko 53 strony. Wiele Cię tam jeszcze zaskoczy! https://www.vatican.va/content/francesco/pl/encyclicals/documents/20241024-enciclica-dilexit-nos.html

Zdjęcie ołtarza w Sanktuarium św. Urszuli Ledóchowskiej w Pniewach - fot. Monika Górska

Coraz bardziej odkrywam, jak bardzo można zbliżyć się do swojego serca i do Serca Jezusa w czasie codziennej adoracji. Wiesz, o czym mówię, prawda?

Może to jest dobre miejsce, w ciszy, przed Najświętszym sakramentem, żeby zrobić to cmentarne ćwiczenie? I po dobrym przyjrzeniu się sobie prosić Ducha Św., jak mówił św. Bonawentura “nie o światło, ale o płomień”. Żeby się to nasze, nieraz letnie, serce ogrzało…

Dbaj o siebie!

Moje najcieplejsze myśli i wdzięczność posyłam dzisiaj szczególnie: Annie G., Asi R., Eli K., Ewelinie Z., Kindze, Markowi G., Marii W., Mateuszowi J., Monice D-G., Rafałowi, Tosi, Wacławie W.

Zdjęcie tabernakulum w Sanktuarium św. Urszuli Ledóchowskiej w Pniewach oraz mój portret okiem Michała Ellmanna ze studia TVP Poznań pochodzą z Trylogii Zaufania.

#storytelling

BESTSELLER Trzy tomy poczytnej trylogii zaufania autorstwa dr Moniki Gorskiej


Dołącz do dyskusji: