No więc… powiedziałam wreszcie TAK


Monika Górska | 24 lipca 2020

No więc… Powiedziałam wreszcie TAK.

Już podpisałam kontrakt na szkolenia, więc mogę Ci dziś zdradzić więcej szczegółów.

Jak wiesz, w każdej dobrej opowieści musi być sporo komplikacji, ale uprzedzam Cię lojalnie, że w tej mojej dzisiejszej ich nie będzie.  

Wszystkie komplikacje zdarzyły mi się wcześniej. Kiedy czułam, że skaczę z kry na krę i nie wiem, czy dokądś w ogóle dopłynę, czy obsunę się w lodowatą toń. 

To było ZANIM w pustelni, dwa tygodnie temu, w końcu poddałam się i powiedziałam Bogu:

– Ok już nie mam siły. Przejmuj stery w Fabryce! 

Nie pozostaje mi już nic innego jak totalnie zaufać i… puścić się!

Co było dalej?

Zostałam “zheadhuntowana” na LinkedInie. 

Nieznana mi Ella pisze: “Szukamy polskich trenerów z doświadczeniem w mediach i dziennikarstwie do nowego projektu online dla kogoś z rodziny GAFAM. twój profil wygląda na “perfect match”. Czy to cię interesuje?”

– Hmm. GAFAM… Co to jest? – Już chcę pytać, ale nie chcę się zbłaźnić, więc sama sprawdzam.

Czytam i oczom nie wierzę.

Ta “rodzinka” to…: Google, Amazon, Facebook, Apple i Microsoft.

W ułamku sekundy tętno przyspiesza mi do galopu! 

Właśnie jedna z tych firm od wielu, wielu lat, jest na moim celowniku. Jak dotąd tylko w marzeniach!

I od tak dawna marzę, by wziąć udział w jakimś wielkim, globalnym projekcie. 

10 lat mieszkałam i pracowałam poza Polską, w sumie w 10 krajach, mówię w kilku językach i tak bym chciała znowu wypłynąć na szersze wody…  

Zapraszają mnie na pierwsze spotkanie rekrutacyjne. Zaraz potem drugie i trzecie. 

– Ale się spieszą! – Opowiadam o tym, co robię, przesyłam CV, referencje, pokazuję próbki szkoleń.

Nie wiem, co się dzieje, ale z mojej strony po raz pierwszy – zero stresu.

Za to oni, coraz bardziej podekscytowani. Kończy się tym, że to oni mnie przekonują, żebym do nich dołączyła!

Ty to rozumiesz? Bo ja nie! 

Ciągle niestety nie wiem, kto jest tajemniczym klientem. 

Podpytuję jak mogę. Opowiadam jak to dwa lata temu pojechałam do Doliny Krzemowej, jak zwiedzałam Google, i nawet udało mi się stanąć na scenie, na której poprzedniego dnia stali w czasie swojego cotygodniowego spotkania z pracownikami Larry Page i Sergey Brin. I jak szukałam grobu Steva Jobsa i byłam pod jego domem i garażem, gdzie zaczynał Apple…

I, że mam wielką nadzieję, że to będzie praca dla którejś z tych firm…

Milczą. Tylko taki lekki uśmieszek pojawia się na ich twarzach…

A mi serce znowu przyspiesza… 

Kiedyś nie mogłabym spać z niecierpliwości. 

Teraz aż sama sobie się dziwię. “Zaufaj i puść się”… to nie są już tylko słowa i moje pobożne życzenie. Naprawdę ufam… i – jak od dawna mi się nie zdarzało – śpię jak niemowlę!

Następnego dnia dostaję maila od Michaela: 

– Już mogę Ci to powiedzieć oficjalnie. Myślę, że się ucieszysz! 

To Google!

– A ten projekt, nazywa się…

Czytam opis projektu na stronie. Nie wierzę! Czytam jeszcze raz.

Mam wrażenie, jakby sam Prezes z góry puszczał do mnie wielkie oko. I nawet… ale nie… czy ja słyszę Jego śmiech? Jak chłopca, który cieszy się, że tak mu się udał żart!

Mam prowadzić szkolenia w ramach Google News Initiative

To program który narodził się z troski o poziom dziennikarstwa w naszym infotyłym świecie.

A wiesz, skąd się wzięła Fabryka Opowieści? 

Kiedy odchodziłam z TVP i zakładałam moją fabrykę, miałam jeden cel. Uczyć dziennikarzy wszystkich mediów opowiadać historie – słowem, obrazem, dźwiękiem i… ciszą. By i oni, i nasz świat, mieli się lepiej.

To było w lutym 2011 roku…

Chcesz zobaczyć jak to się zaczęło? Właśnie znalazłam w sieci krótkiego newsa z Inauguracji Fabryki… Pamiętam, że wywiad robiła ze mną Dorota Raczkiewicz, późniejsza szefowa Drużyny Szpiku. 

Jak ja się wtedy bałam kamery… 

Ze wzruszeniem wróciłam do tamtych czasów… Na pierwszym ujęciu zobaczysz przez moment małego Tymka w czerwonej koszuli. Od początku dzielnie mnie wspierał, jako młodszy czeladnik Fabryki Opowieści 🙂 

Niestety w takiej formie, jak sobie wymarzyłam na starcie, mój projekt nie wypalił. 

Mówiąc wprost, to była finansowa porażka. 

Po 6 miesiącach ciężkiej pracy okazało się, że jednak z samej pasji człowiek nie wyżyje… A dziennikarze chcieli się uczyć, ale… bezpłatnie.

Teraz posłuchaj tego. 

Program, w ramach którego będę szkolić, jest adresowany do dziennikarzy i do właścicieli mediów – wszystkich, którzy myślą o przeniesieniu choćby części swoich działań do Interentu. Także dla blogerów!

By mogli szerzej rozwinąć skrzydła w epoce cyfrowej, pogłębić swoje kompetencje, zapobiegać fake-newsom…

I jest on dostępny dla nich… za darmo!

Co powiesz na to?

Kropki się łączą… 

A mi z wdzięczności chce się śpiewać z Whoopi Goldberg.

No i jak tu nie wierzyć w strategię Bożej Opatrzności? 

Jadę Jej teraz podziękować osobiście, na tygodniowych rekolekcjach w górach. 

A mój list, w przyszły wtorek, tym razem dotrze do Ciebie w zupełnie innej formie.

Od 13-stej do 14-tej poślę w Twoim kierunku moje najcieplejsze słowa: w myślach i modlitwie w czasie Eucharystii. Żeby i Twoje kropki, jeśli jeszcze nadal są porozrzucane,  ułożyły się w czytelny wzór. 

Wierzę, że tę moją modlitwę w tym momencie autentycznie poczujesz! 

A jeśli nie wierzymy podobnie, to mam nadzieję, że Ci ta moja modlitwa za Ciebie nie bardzo przeszkadza.

Wiesz, jak mówił Pascal: Lepiej wierzyć, niż nie wierzyć. Bo jeśli Bóg jest, to wygrasz i zyskujesz wszystko. A jeśli przegrasz, nie tracisz nic.

I niech to będzie przesłanie na Twoją kolejną opowieść. 

Lepiej wierzyć, niż nie wierzyć.

Opowiesz mi o tym? Jeśli chcesz…

PS A w kolejnym wpisie zdradzę Ci odpowiedź na pytanie, które ostatnio najczęściej słyszę.


Dołącz do dyskusji: