Niemożliwe jest niemożliwe, dopóki nie stanie się możliwe.


Monika Górska | 12 stycznia 2023

Koleżanka powiedziała mi ostatnio z takim wielkim smutkiem w głosie. 

– Od roku mam pracę, świetnie mi płacą. I nic nie muszę robić. Ale jak ktoś mnie zapyta: co Ty w tym roku zrobiłaś? To co ja mu powiem? To przecież jedna wielka porażka!

Poprosiłam, żeby na moment ściszyła fonię gremlinom i poczekała na ten dzisiejszy list. Ufam, że pomoże jej zobaczyć coś, czego jeszcze nie widzi. Może i Tobie się przyda? 

Jeśli widzisz już czarno na białym, kim jesteś, i wiesz już, na co ustawiasz swój kompas w tym roku, to teraz, na kolejnej stronie w Twoim Dzienniku Pokładowym, zapisz TWOJE SUKCESY w minionym 2022 ROKU.

I znowu – nie ograniczaj się! – wypisz wszystko, co TY uważasz za swój sukces w minionym roku. W pracy i w ogóle w życiu. Sukcesy, o których możesz głośno mówić, bo zrobiły dużo dobra dla innych i takie, o których wiesz tylko TY. Jaką słabość udało Ci się osłabić? Z jakiego urwiska zawrócić? Jaki szczyt osiągnąć? Z czego czujesz dumę. Większą moc. Albo… za co po prostu chcesz podziękować.

Możesz o tym pomedytować, ale większy efekt da Ci, kiedy to zapiszesz. I może odkryjesz, że na dnie piasku porażek mignie często samorodek prawdziwego złota? I że z perspektywy czasu to, co wydawało się wcześniej niemożliwe, przy końcu roku okazało jednak możliwe i dużo łatwiej Ci poszło? 

To już możesz brać się do pisania. Chyba że chcesz posłuchać jeszcze, co u mnie? 

Ja DZIĘKUJĘ  za ten cały przepiękny rok mojego życia. A najbardziej za to, że po prostu jestem. I mam dwie nogi. Nie tak, jak w moim śnie…

DZIĘKUJĘ, że przy wsparciu tylu niezwykłych osób skończyłam pisać i wydałam książkę ZAUFAJ. Że już niewiele brakuje, by połowa nakładu poszła w dobre ręce. I za to, że niektórzy kupowali 8, 10 a rekordzista nawet 20 książek na prezenty!

W takich momentach dosłownie czuję, jak robi mi się miodowo na sercu:) 

I z tego, że w waszych domach ta książka staje się nie tylko półkownikiem, ale domownikiem. Że rozmawiacie z nią, wracacie do niej, przeglądacie jak w lustrze, że mamy wspólne historie, że jakoś zapuszcza w Waszym życiu korzenie. Że tak często określacie ją: kojąca.

I, że tak jak moja pierwsza książka była najbardziej nieperfekcyjną książką na świecie, tak tę napisałam najlepiej, jak tylko na tym etapie potrafiłam. I że nadal ją lubię. 

I, że aż tylu z Was czeka już na drugi i trzeci tom. To była moja największa obawa. A teraz słyszę, że ta książka wciąga jak dobry serial na Netflixie. To jest dla autorki prawdziwy sukces! A, prawdę mówiąc, już sama nie mogę się doczekać, aż usiądę do redakcji “PUŚĆ” i “KOCHAJ”.

DZIĘKUJĘ, że kilka razy w tym roku spotkałam się z rozumem i że w bio na okładce książki, po raz pierwszy w życiu, przed wszystkimi moimi funkcjami i doświadczeniem, napisałam, że jestem mamą Tymoteusza. To z niego jestem najbardziej dumna! I za Niego najbardziej DZIĘKUJĘ!

No i cieszę się, że do moich profesjonalnych funkcji doszły na nowe wyzwania: zakrystianka, sprzątaczka, kucharka (nie zdałam:( niestety), a nawet babcia klozetowa. 

DZIĘKUJĘ za te najpiękniejsze trzy miesiące na brzegu Jeziora Galilejskiego, w cieniu sykomorów. Tam, w codziennej mszy św. o wschodzie słońca, na którą się ani razu nie spóźniłam (to jest dopiero cud!), i w medytacjach na skale Miłości, rodził się drugi i trzeci tom książki. Że wśród świergotu ptaków, zmieniających się jak w kalejdoskopie kolorów Jeziora, szumu fal, feerii oleandrów i rododendronów, dymu wieczornych ognisk, męskiej, szorstkiej, ale uważnej trosce, żeby mi niczego nie brakowało, byłam po prostu szczęśliwa. 

Za Anię i Alicję, diamenty Fabryki Opowieści, dzięki którym mogłam spokojnie siedzieć i pisać, a one w Polsce troszczyły się o całą resztę. Gdyby ich nie było, to by trzeba Je wymyślić. Dają totalne poczucie bezpieczeństwa, a ich przyjaźń jest prezentem, za który nie przestaję dziękować! I za Mateusza z Expansio, który od początku powstania Fabryki aż do końca tego roku wspierał nas informatycznie, mimo że sam chyba dokładał do tego interesu. Za Karola i Krzysia Goreckiego z InMarektingu, którzy zawsze poratują w potrzebie. Sama sobie zazdroszczę, że współpracuję z takimi ludźmi. 

Kiedyś mówiłam, że najpiękniejsze w moim zawodzie reżysera jest to, że mam szansę poznać wspaniałych ludzi, do których inaczej nigdy bym pewno nie dotarła. A teraz jest znowu tak samo. Wśród moich klientów są tacy ludzie, że czasem żałuję, że moje szkolenia czy mentoring są takie krótkie 🙂 Oni na szczęście czasem też 🙂    

DZIĘKUJĘ, że mimo że przez ten rok tylko pisałam książkę i nie prowadziłam żadnych działań marketingowych, to największe międzynarodowe firmy, szczególnie z branży IT same mnie znajdowały i upodobały sobie pracować ze mną. A ja z nimi! I, że już kolejne grupy od nich zapisują się na tegoroczne szkolenia. To jest dla mnie największa radość! I, że mogłam w międzyczasie nadal pracować nad książką, nie martwiąc się o płynność finansową firmy.

DZIĘKUJĘ za to, że kiedy w tym roku totalnie zaufałam i puściłam, doświadczyłam tak wielkiej obfitości i lekkości. O nic nie musiałam zabiegać, o nic nie walczyłam, żadnej presji czasu – zaproszenia na konferencje, wykłady, nominacje do nagród, wystąpienia w podcastach i live’ach, wywiady i artykuły, procesy mentoringowe z ludźmi, z którymi czułam, że góry przenoszą – to wszystko pojawiało się jakby w prezencie. Nagle dzwonił telefon albo przychodził mail, a ja miałam wrażenie, jakby kolejna czerwona jedwabista kokarda rozwiązywała się, a z szeleszczącego papieru wypadało kolejne zaproszenie z marzeń. 

DZIĘKUJĘ, że ku mojemu wielkiemu zadziwieniu, nie tylko dostałam dyplom Międzynarodowego Kursu Winiarskiego WSET 2, ale jeszcze z wyróżnieniem. I jaka nadzieja…, bo jeśli bym postanowiła jednak kiedyś szukać nowej ścieżki kariery, to mogę być nie tylko babcią klozetową, ale mogę też już oficjalnie nalewać wino w wine barze! 🙂 

DZIĘKUJĘ za dobrych ludzi, którzy do mnie piszą. Którzy ze mną rozmawiają. Którzy się za mnie modlą. Dają mi informację zwrotną. Którzy mnie wspierają… Bo kiedy tyle czasu w ciągu dnia spędza się w swojej głowie, kiedy już zgasi ekran, potrafi być czasem bardzo samotnie. I tak bardzo potrzeba jest obok wtedy Człowieka.

DZIĘKUJĘ za Ciebie. Że jesteś!

A co Ciebie napełnia dumą i radością? Za co Ty dziękujesz?

PS. Co ma być, będzie. Po pięciu latach moja historia zatoczyła koło. We wtorek wróciłam do rozdziału 13. ZAUFAJ

Kiedy czytasz te słowa, akurat prawdopodobnie schodzę z Góry, na której Najlepszy Scenarzysta Świata wyjawił Mojżeszowi, jak ma na imię. To jedna z moich najbardziej ukochanych scen w Biblii. Mimo minusowej temperatury i nocnej kilkugodzinnej trasy postanowiłam jednak zaufać i puścić lęk. By wsłuchać się w Jego Głos. I sprzymierzyć się z Nim na nowo.

Poniosłam też na tę GÓRĘ, a o wschodzie słońca powierzyłam JESTEM, moją ważną Intencję Serca.

I także Twoją! Tę najgłębiej skrywaną pod grubą warstwą uśmiechów… 

Jak było? Może Ci kiedyś opowiem…


Dołącz do dyskusji: