Nie ma takiej potrzeby, w której by Ci nie pomógł…


Monika Górska | 19 marca 2025

I pomyśleć, że jeszcze kilka lat temu w ogóle o nim nie myślałam. Był tak cichy za życia, że i po śmierci nie przedarł się przez hałas w mojej głowie. Choć na każdej mszy św. mijałam go w drewnianym jeszcze wtedy kościółku mojej parafii św. Jana Kantego w Poznaniu.

Usłyszałam Go i zobaczyłam kilkadziesiąt lat później… U niego, w Galilei…

Tam, w Nazarecie, mieszkali zakochani w sobie Maria i Józef. Józef, jak to Józef. Nie dużo gadał, dużo robił i chyba dobrze się opiekował tym małym dzieckiem, a potem nastolatkiem, skoro taki fajny z Niego wyrósł mężczyzna. Czy jako dzieciak Jezus potrafił nabroić? Z chłopakami z sąsiedztwa robić figle sąsiadom? Czy wołał na Józefa: Abba? Tato?

A może i jemu czasem puszczały nerwy i krzyknął na Jezusa:

– Przestań już wreszcie gadać, umyj nogi i chodź na kolację!

Nie do końca wiemy, czym się Józef zajmował. „Tekton”, to po grecku: cieśla, stolarz, który robi narzędzia, np. jarzma do pługa, meble, okna, dachy. Albo też pracuje w kamieniu.

Maria, Józef i Duch Święty… To dopiero jest zaufanie. Po ludzku – nie do zrozumienia. Nawet jak ktoś bardzo pojętny. A po Bożemu – nieprawdopodobne, ale jednak możliwe.

Od tamtego czasu nie mogę przestać o Nim opowiadać… W moim życiu nie jest już cichym, ale bardzo głośnym świętym 🙂 Przyjacielem i OPIEKUNEM.

To ON, razem ze Sługą Bożym Wenantym Katarzyńcem jest najlepszym i najbardziej skutecznym mecenasem całej Trylogii Zaufania. Całą tę historię przeczytasz w Zaufaj, puść i kochaj albo tu, w artykule na Deon.pl: Masz finansowe problemy? Idź z tym do Jezusa.

https://deon.pl/wiara/masz-finansowe-problemy-idz-z-tym-do-sw-jozefa-i-koniecznie-popros-z-ogonkiem,3014225

Ale jest do niej epilog. Jak najlepszy happy end… A właściwie niekończący się happy end. Aż trudno w to uwierzyć, ale dzięki ich wsparciu wydrukowaliśmy już 30 tysięcy egzemplarzy trzech tomów!

Choć miałam gęsią skórkę, kiedy zliczałam wszystkie koszty… O ostatnich dodrukach podejmowałam decyzję dokładnie w momencie, kiedy przechodziłam na emeryturę… Dużo mniejszą od minimalnej płacy w Polsce. Przecież po ludzku nie ma szans…

Zanim zdążyłam się na serio przestraszyć, oni zakasali rękawy i wzięli sprawy w swoje ręce.

“Powierz Panu swą drogę, a On sam będzie działał” mówi ps. 37. A przez pracowite ręce św. Józefa i o.Wenantego, tak oddanych Maryi, działa CUDA. Na nich zawsze możesz liczyć!

Choć przecież pewno nieraz sam Józef, mężczyzna, który już tyle w życiu przeszedł, zadawał sobie pytanie:

– Dlaczego akurat ja? Jestem prostym człowiekiem. Mam tyle słabości. Tyle wad. Dlaczego postawił na mnie? Co On we mnie widzi?

A jednak Najlepszy Scenarzysta Świata zaufał mu pierwszy! Siła tego zaufania dosłownie ścina mnie z nóg. Przecież On się totalnie oddał w ręce tego mężczyzny. Jak bardzo musiał mu zaufać, żeby powierzyć temu człowiekowi swoją historię. Historię całej ludzkości! I dać mu swoje Słowo. Być może dlatego nie słyszymy w Ewangeliach żadnego słowa Józefa. Bo on każdym gestem mówił swojej Maryi i Jezusowi: Ty wiesz, że Cię kocham.

Nigdy nie był w swoim domu najważniejszy. A jednak w każdej chwili oddałby za nią i Syna swoje życie. Jego miłość nigdy nie zasłaniała Światła.

Kiedy o nim myślę, ogarnia mnie spokój. Ufam mu. Mistrz drugiego planu… A tyle mogę się od niego nauczyć… Jak łączyć na co dzień akcję i kontemplację. Jak zakasywać rękawy, kiedy trzeba brać się do roboty, a jednocześnie w ciszy i z uważnością wpatrywać się w Jezusa. Jakby był Martą i Marią jednocześnie.

Dopiero wiele lat później w karmelitańskiej bazylice mniejszej w Poznaniu, pod jego wezwaniem, dociera do mnie, że mogę na niego spojrzeć jeszcze inaczej. Nie jak na Józefa starego, ale… po prostu – jak na mężczyznę.

Cudownego mężczyznę! Jakiego tylko można sobie wymarzyć!

Józef to ktoś znacznie więcej niż ojciec i Opiekun. To Oblubieniec. To ukochany Maryi. A Maryja to Jego ukochana. I żona. Nie panna!

Jakby to było być tak kochaną, jak on kochał Maryję? Czule i odpowiedzialnie, z delikatnością i mocą. Jak się musiała bezpiecznie czuć w jego silnych ramionach. Nie musiał wiele mówić. Wiedziała, że się nią i ich Synem zaopiekuje. Z cierpliwością ogrodnika, który wiernie pielęgnuje To, co powierzono mu w uprawę. Nawet kiedy był zły, sfrustrowany albo smutny, jak tylko potrafi być mężczyzna, gdy czuje się bezradny. Bo boi się, że zawodzi oczekiwania ukochanej. A Maryja była spokojna, że znajdzie dla niej w końcu schronienie. Nawet jeśli nie będzie to luksusowa gospoda.

Że będzie umiał rozmawiać z królami i z pastuszkami. Że ocali Synowi życie, kiedy będą go szukać mordercy. Że wymyśli im transport do Egiptu, choć sam będzie musiał iść całą pustynną drogę pieszo.

Że zadba, żeby cała rodzina miała co jeść i pić, w co się ubrać. I bezpieczny dach nad głową. Że wychowa Syna na mądrego i dobrego człowieka, który kiedyś w nocy, oparty o skałę wśród drzew oliwnych, tak jak on i jego żona, zaufa i powie swoje: FIAT. Ojcze, bądź wola Twoja.

Dopiero teraz do tego dorastam, że Maryja i Józef to nie puzzel, choćby nie wiem jak ważny, w Bożej układance. Ani nawet ikona Świętej Rodziny. Ale ŻYWY wzorzec miłości. Nie z Sèvres, ale z Nazaretu. Miłości totalnej, która w pełni ufa i puszcza.

Więc teraz, kiedy sprawy idą zupełnie inaczej, niż sobie wyobrażałam, od razu idę z tym do Józefa. A potem ufam i z góry dziękuję za to, co przyjdzie. I za nim powtarzam: Tak. Niech tak będzie. Bądź wola Twoja.

Podobnych do mojej historii i to jeszcze bardziej spektakularnych historii jest tyle, ile gwiazd na niebie. Niektóre z nich znajdziesz w pięknym filmie: „Opiekun” w reż. Dariusza Reguckiego, na stronach Sanktuarium św. Józefa w Kaliszu, czy w filmie “Serce Ojca” w reż. Andres Garrigo.

Czy są prawdziwe? Na to wygląda. Czy sprawdzą się u Ciebie? A co Ci szkodzi spróbować? I też napisać list do Józefa. Polecony 🙂

No bo pomyśl, czy Jezus może odmówić swojemu ziemskiemu tacie, kiedy go o coś prosi?

BESTSELLER Trzy tomy poczytnej trylogii zaufania autorstwa dr Moniki Gorskiej


Dołącz do dyskusji: