Na koniec przesyłam Ci jeszcze trochę dobra i piękna


Monika Górska | 5 maja 2022

No nie mogę. Ciągle nie mogę w to uwierzyć, że tu naprawdę byłam. Tutaj, gdzie działa się ta historia, którą opowiada Jan, na sam koniec swojej ewangelii. To działo się jakieś 1989 lat temu…

A kiedy w niedzielę o świcie usłyszałam ją na nowo przy TEJ skale, zrozumiałam, tak całym sercem, co to znaczy, że mój Bóg ma na imię JESTEM.

A było to tak:

Potem znowu ukazał się Jezus nad Morzem Tyberiadzkim. A ukazał się w ten sposób:

Byli razem Szymon Piotr, Tomasz, zwany Didymos, Natanael z Kany Galilejskiej, synowie Zebedeusza oraz dwaj inni z Jego uczniów.

Szymon Piotr powiedział do nich:

– Idę łowić ryby.

Odpowiedzieli mu:

– Idziemy i my z tobą.

Wyszli więc i wsiedli do łodzi, ale tej nocy nic nie złowili. A gdy ranek zaświtał, Jezus stanął na brzegu. Jednak uczniowie nie wiedzieli, że to był Jezus.

A Jezus rzekł do nich:

– Dzieci, nie macie co do jedzenia?

Odpowiedzieli Mu:

– Nie.

On rzekł do nich:

– Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie.

Zarzucili więc i z powodu mnóstwa ryb nie mogli jej wyciągnąć.

– Powiedział więc do Piotra ów uczeń, którego Jezus miłował:

– To jest Pan!

Szymon Piotr usłyszawszy, że to jest Pan, przywdział na siebie wierzchnią szatę – był bowiem prawie nagi – i rzucił się w morze.

Reszta uczniów dobiła łodzią, ciągnąc za sobą sieć z rybami. Od brzegu bowiem nie było daleko – tylko niecałe sto metrów.

A kiedy zeszli na ląd, ujrzeli żarzące się na ziemi węgle, a na nich ułożoną rybę oraz chleb.

Rzekł do nich Jezus:

– Przynieście jeszcze ryb, któreście teraz ułowili.

– Poszedł Szymon Piotr i wyciągnął na brzeg sieć pełną wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech. A pomimo tak wielkiej ilości, sieć się nie rozerwała.

Rzekł do nich Jezus:

– Chodźcie, posilcie się! 

Żaden z uczniów nie odważył się zadać Mu pytania:

–  Kto Ty jesteś? – bo wiedzieli, że to jest Pan.

A Jezus przyszedł, wziął chleb i podał im. Potem i rybę.

To już trzeci raz, jak Jezus ukazał się uczniom od chwili, gdy zmartwychwstał.

A gdy zjedli śniadanie, powiedział Jezus do Szymona Piotra:

– Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie więcej aniżeli ci?

Odpowiedział Mu:

– Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham.

Rzekł do niego:

– Paś baranki moje!

I znowu, po raz drugi, powiedział do niego:

– Szymonie, synu Jana, czy miłujesz Mnie?

Odparł Mu:

– Tak, Panie, Ty wiesz, że Cię kocham.

Rzekł do niego:

– Paś owce moje!

Powiedział mu po raz trzeci:

– Szymonie, synu Jana, czy kochasz Mnie?

Zasmucił się Piotr, że mu po raz trzeci powiedział: «Czy kochasz Mnie?» I rzekł do Niego:

– Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz, że Cię kocham.

Rzekł do niego Jezus:

– Paś owce moje! 

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci:

– Gdy byłeś młodszy, opasywałeś się sam i chodziłeś, gdzie chciałeś. Ale gdy się zestarzejesz, wyciągniesz ręce swoje, a inny cię opasze i poprowadzi, dokąd nie chcesz.

To powiedział, aby zaznaczyć, jaką śmiercią uwielbi Boga. A powiedziawszy to rzekł do niego:

– Pójdź za Mną!

A ja… ze wzruszeniem stałam o poranku w tym świętym miejscu i chłonęłam każdą komórką ciała to piękno i MOC. I dziękowałam za te dwa niezwykłe miesiące w Galilejskim Namiocie Spotkania. 

Przesyłam tę MOC piękna i dobra także i Tobie! Czujesz?

Serdeczności już z Poznania. Niedawno przyleciałam. Na chwilę…?


Dołącz do dyskusji: