Możesz mieć, co tylko zapragniesz


Monika Górska | 12 maja 2022

Opowiem Ci dziś o pewnym sklepiku, który znajduje się na peryferiach Wszechświata.

Na drzwiach tego sklepu wisi tabliczka. Na niej napis:

“Jeśli Twoje marzenie nie zostało spełnione, to znaczy, że jeszcze nie zapłaciłeś”.

W tym sklepie możesz kupić praktycznie wszystko.

Dom, Żonę. Męża (ale dobrego!). Jacht. Posadę prezesa wielkiej korporacji. Pieniądze. Dzieci. Dobrą pracę. Duży biust. Własną firmę. Medal olimpijski. Samochody. Drużynę piłkarską. Władzę. Sukces i wiele innych dóbr.

Nie możesz kupić jedynie Życia i Śmierci.

Ich dystrybucją zajmuje się Centrala znajdująca się w innej Galaktyce.

Nie każdy klient wchodzi do sklepu. Wielu zatrzymuje się przed wystawą. Wystarczy im “chcenie”.

Każdy klient, który wchodzi do sklepu, zaczyna od pytania o cenę swojego marzenia.

A ceny są różne…

Cena za wymarzony biznes kosztuje rezygnację ze stabilności i przewidywalności. Do tego gotowość do samodzielnego planowania i organizowania każdego dnia. I jeszcze, wiara we własne siły. A także zgoda na to, by być w pełni sobą, by robić to, co kochasz, zamiast tego, co ci akurat wpada w ręce. I opowiadanie o tym!

Przywództwo ma nieco wyższą cenę.

Rezygnacja z pewnych swoich przekonań. Nauka racjonalnego podejścia do wszystkich zdarzeń. Umiejętność odmowy. Znajomość swojej wartości (a powinna ona być wysoka), Wewnętrzna zgoda na mówienie „ja”. Jasne wyrażanie własnych opinii niezależnie od akceptacji otoczenia. I słuchanie, słuchanie, słuchanie. A to bardzo dużo kosztuje!

Niektóre ceny wydają się dość dziwne.

Małżeństwo można otrzymać w zasadzie za bezcen. Rodzicielstwo… za małą dopłatą.

Ale szczęśliwe małżeństwo, szczęśliwe rodzicielstwo i szczęśliwe życie kosztuje bardzo drogo.

Wymaga osobistej odpowiedzialności za własne szczęście. Za codzienne wybory i tworzenie ze swojego życia coraz lepszej opowieści. I jeszcze umiejętności cieszenia się życiem, znajomości swoich celów, rezygnacji z dążenia, by wszystkim dogodzić, doceniania i wdzięczności za to, co się już ma. Świadomość własnych zalet, rezygnacja z bonusu „ofiary”. Do tego pozwolenie sobie na bycie szczęśliwym, nawet w czasie próby.

Nie każdy klient, który wchodzi do sklepu, jest gotów na natychmiastowy zakup swojego marzenia.

Niektórzy, gdy widzą cenę, natychmiast wychodzą.

Inni stoją w zadumie, licząc swoje zasoby i zastanawiając się, skąd wziąć na to środki.

Czasem ktoś skarży się, że ceny są za wysokie i prosi właściciela o rabat. Niektórzy pytają, kiedy będzie wyprzedaż.

Są też tacy, którzy wyciągają z kieszeni wszystkie swoje oszczędności i odbierają swoje marzenie, zapakowane w piękny, szeleszczący papier.

Gdy taka osoba wyjdzie ze sklepu, zawsze znajdą się zawistni zazdrośnicy. Między sobą szepczą, dostali swoje marzenie po znajomości, taniej, spod lady.

Właściciela sklepu dawno już proszono, aby obniżył ceny, co zwiększyłoby liczbę klientów.

Ale takie postulaty za każdym razem spotykały się z odmową. Bo właściciel uważa, że to obniży jakość marzeń.

Kiedyś zapytano go, czy nie obawia się bankructwa. Odpowiedział: nigdy nie zabraknie śmiałków, gotowych ryzykować i zmieniać swoje życie. Ludzi, którzy gotowi są zrezygnować ze starych nawyków i bezpiecznej przewidywalności.

Zawsze znajdą się osoby zdolne do wiary w swoje marzenia, mające dość sił i motywacji, by zapłacić za ich realizację. Nawet w czas próby, kiedy wydaje się, że świat i ich życie staje nagle na głowie…

A jakie jest Twoje marzenie, za które nie zawahasz się zapłacić najwyższej nawet ceny?

*Tę opowieść kiedyś znalazłam w sieci, ale po moich storytellingowych szlifach nie udało mi się odnaleźć jej autora.


Dołącz do dyskusji: