Mam już 15 lat…


Monika Górska | 29 lutego 2024

Od jakiegoś już czasu, zaraz po obudzeniu, przelewam poranne myśli na papier. Dzięki temu strumień świadomości, który kotłuje się i przepycha w mojej głowie, znajduje łagodne ujście i wpada w koryto codziennych trzech stron. I można oddać to wszystko Duchowi Św. i chodzić tego dnia z lekką głową.

Od momentu kiedy najważniejszą jednostką mojego czasu stało się: DZISIAJ, taka lekka i wolna poranna głowa starcza mi na długo. Czasem na cały dzień.

23 lutego te strony zapełniły się wdzięcznością. Trzy nie wystarczyły. Dotarło do mnie, że właśnie mam 15 lat. 15 lat podarowanego życia. Gdybym żyła tylko te 15 lat, moje życie byłoby już spełnione, nasycone łaskami, cudami i… takie piękne!

A przecież… mogło ich już nie być… 

A wczoraj minęło dokładnie 4017 dni, czyli 11 lat, odkąd co wtorek siadam do komputera i piszę storytellingowy list. I w jakiś tajemny dla mnie samej sposób łączę się z jego czytelnikami. Dzielę się w nim tym, kim jestem. Z nadzieję, że odnajdą dzięki temu jeszcze pełniej to, kim oni są. Bo, jak pisze Hanna Krall, a ja wybrałam jej słowa jako motto mojej książki ZAUFAJ – życie byłoby takie straszne, gdyby nie było komu opowiadać.

11 lat temu ten mój list zaczęłam pisać jako biznesowy. To widać jeszcze w jego nazwie: Storytelling, storyselling. Przez dobrych kilka lat dzieliłam się w nim głównie moją wiedzą i narzędziami, jak tworzyć opowieści. I robić filmy. A potem nagle skręcił w inną stronę… 

Zaufaj i Pusc - II tom bestsellerowej trylogii Zaufania dr Moniki Górskiej

Ten post dzisiaj też miał być zupełnie o czymś innym. Miałam Ci opowiedzieć o niedzielnym spotkaniu autorskim w poznańskiej farze, pokazać Ci kilka zdjęć. Ale te słowa wypłynęły dziś z mojego serca. Bez planu, strategii i bez ”poprawnej politycznie cenzury”. 

Monika Górska ekspert storytellingu biznesowego i autorka bestsellerowej książki Zaufaj i Puść

I chcę Ci jeszcze raz opowiedzieć, co się zdarzyło 15 lat temu. Choć znasz tę historię pewnie z Zaufaj. Myślę, że teraz robię to już po raz ostatni. Ta historia przechodzi do historii. A pozostaje czysta wdzięczność za to, co jest.

Pamiętam, jakby to było wczoraj… 23 lutego 2009 Slumdog dostaje 8 Oskarów. Ja – nowe życie.

A było to tak:

Każdy dzień tamtej zimy pędzi jak kolejka górska. Mam dwa etaty i trzeci w domu. Robię doku­menty i reportaże w TVP, uczę wideo storytellingu na UAM, sama wychowuję syna. Nagrody za filmy cieszą, ale jadę na oparach. Już przy rannej kawie płakać mi się chce ze zmęczenia.

Właśnie skończyłam zdjęcia do reportażu dla Magazynu Ekspresu Reporterów. Dwuletniej Alicji, która czeka na adopcję w pogotowiu opiekuńczym, użyczy głosu Krystyna Czubówna.

Jest mroźny poniedziałek. Ślisko. Wsadzam Tymka do pociągu – jedzie na swój pierwszy obóz szermierczy. Sama wsiadam do samochodu. – Odpocznę nad morzem. Będę blisko, jakby co. No tak, mama kwoka.

Droga nie jest taka zła. Dojeżdżam do Kamiennych Kręgów w Grzybnicy. Już widzę siebie na masażu gorącą czekoladą, gdy nagle koła trafiają na murek ze śniegu.

I nagle nic więcej nie mogę już zrobić. Moja zielona Toyota pędzi ślizgiem wprost na nad­jeżdżające auto.

Przeraźliwy huk, a po nim kolejny. Ląduję na skarpie w lesie. Skąd ten swąd? Muszę uciekać! Ale jak? Drzwi od strony pasażera są zakleszczone. Zaraz zemdleję. Wzywają karetkę. Jacyś dobrzy ludzie zbierają moje książki rozsypane na śniegu. I wkrótce – zamiast kąpieli w winie, szpital w Koszalinie.

W izbie przyjęć pochyla się nade mną przerażona rejestratorka: – O Boże, co my z nią zrobimy! Nagle puszczają mi nerwy. Widać, jestem w kawałkach i nawet o tym nie wiem, to adrenalina! Tymczasem ona mówi o mojej czerwonej walizce, którą ratownicy włożyli mi do karetki.

RTG pokazuje wielokrotne złamanie miednicy. Nie zauważają, że kręgosłup też oberwał. Boli mnie każdy ruch. Leżenie boli. W kilka sekund zawalił się cały mój świat.

Przewożą mnie do szpitala w rodzinnym Poznaniu. Morfina jakoś pomaga zasnąć. Za to kole­jna noc… Trzecia nad ranem. W pokoju ciemno. Tylko spod drzwi strużka światła. Czuję, że spadam w jakąś oślizgłą, czarną przepaść.

Jezu! Kiedy skończę film? Moja mała bohaterka czeka na adopcję! Co z mamą, która mnie potrzebuje po kolejnej operacji nowotworu? Tymek ma 8 lat. Kto go będzie wozić do szkoły?

Nagle ogarnia mnie pewna, mocna myśl. Choć nic już nie mogę zrobić, COŚ jeszcze nadal mogę. Nadal mam wybór. Mogę zrobić krok w otchłań, na dno, wołając do Boga: dlaczego JA? Mam do tego prawo, bo jest źle. Mogę użalać się nad sobą.

Albo dostrzec, że to nie kładka prosto w przepaść, ale – trampolina. Do czegoś nowego.

Czuję, jakbym stała w wąskim korytarzu pomiędzy drzwiami: SZANSA a drzwiami z szyldem: PORAŻKA. Bez względu na to, jak jest mi ciężko, nadal mogę wybrać, którą klamkę nacisnę.

Tylko czy w tej sytuacji może w ogóle być coś dobrego?

Waham się, może 30 sekund, a może minutę. Dla mnie to cała wieczność. Mimo bólu i obezwładniającego strachu wybieram pierwsze drzwi.

Kiedy nazajutrz moja szefowa Kasia przynosi mi porcję sushi i służbowy laptop, ze zdumieni­em patrzy na mój promienny uśmiech. – Z tym wypadkiem to był jakiś żart? Poważnieje, gdy pomaga mi umyć trzęsące się jak galareta ciało. Mam na skórze wszystkie kolory tęczy.

Nieoczekiwanym darem od losu okazuje się czas, którego zawsze mi dotąd brakowało i ludzie, których pomoc pozwala przetrwać trudne miesiące na inwalidzkim wózku.

Nie przypuszczałam, że ten mój wybór, te kilkadziesiąt sekund zdecydują o CAŁYM moim dalszym losie. O tym, że jako biznesowa dziewica, zrezygnuję z etatu w TVP i z reżysera stanę się również przedsiębiorcą. Jako mistrzyni prokrastynacji po 25 latach spełnię swoje marzenie i napiszę o tym książkę w 40 dni, a w rok zrobię doktorat. A jako cyfrowa emigrantka, założę pierwszą w Polsce Mistrzowską Szkołę Storytellingu Biznesowego online. I to zbliżając się do 50-tki.

Tamtej nocy zrozumiałam, że życie jest opowieścią. Mogę ją opowiedzieć sobie tak, jak chcę. Dopisać tyle nowych wątków, ile potrafię. I nowe zakończenie. Mogę się obsadzić w roli ofi­ary lub bohatera. Reżysera albo obsługi planu. I każdego dnia mogę wybrać, czy moje życie, mój biznes i mój świat, będzie kiepską czy dobrą fabułą. Taką na Oskara!

Przeżyłam, żeby Ci o tym opowiedzieć.

Opowiadam tę historię od wielu lat. Aż w pewnym momencie zaczyna mnie uwierać. Najpierw delikatnie, jak ziarnko piasku w bucie, z czasem coraz bardziej natarczywie.

Wreszcie, kiedy po raz kolejny patrzę na przesłanie mojej opowieści, z całym impetem dociera do mnie bolesna prawda. To ode mnie zależy, czy moje życie i praca będzie dobrą czy kiepską fabułą.

Really?

I to pisałam ja, osoba wierząca, a nawet, jak lubiłam o sobie mówić, głęboko wierząca?

Tak bardzo skupiłam się na mocy swojego wyboru, że bezwiednie wymazałam z napisów końcowych Najlepszego Scenarzystę Świata.

A On się nie narzucał. Czekał cierpliwie. Zawsze czeka.

To dlaczego tak uparcie milczy?

Milczy? A może to ja Go po prostu nie słyszę? Ciągle wspinaczka ku nowym celom, zawsze mojej dobie brakuje kilku godzin, a lista ‘to do’ przechodzi na kolejny dzień.

Moja pospieszna modlitwa, w biegu, jak moje życie, to też taka lista ‘to do’ zaadresowana do Boga.

Dużo próśb, czasem „dziękuję”, a kiedy już sama zupełnie nie wiem, co mam zrobić, bombarduję Go pytaniami: Co teraz? W którą stronę mam pójść?

I nie czekając na odpowiedź, mówię: „Bądź wola Twoja…”.

Tylko jak wiedzieć, która to jest Jego wola, a która moja? Jak usłyszeć Jego głos, kiedy tak często nie mam czasu, żeby nawet własne myśli usłyszeć?

A może to On mi zadaje pytania?

I czeka na moją odpowiedź.

Może On ze mną cały czas rozmawia… Tylko ja czasem unikam odpowiedzi?

Pyta poprzez sytuacje, które zapisał dla mnie w swoim scenariuszu. Tych scenariuszy jest więcej, żebym sama mogła wybrać swoją rolę. I drogę, którą pójdę. Bo nie da się iść dwoma naraz.

Ten wybór jest moją odpowiedzią. A potem kolejny i kolejny. Aż wreszcie kropki się łączą i z tych wyborów układa się cała moja droga, cały szlak.

Po czym poznaję, że Najlepszy Scenarzysta Świata maczał w tym palce?

Mam bardzo prosty test…

Ale, żeby o tym przeczytać, musisz zerknąć do ZAUFAJ 🙂

Dbaj o siebie! I od dzisiaj proszę Cię także o to, żebyśmy w naszej storytellingowej wspólnocie dbali też wzajemnie o siebie. Dobrze?

#Zaufajipuść #PrzeczytajJą #storytelling

Zaufaj i Pusc - II tom bestsellerowej trylogii Zaufania dr Moniki Górskiej


Dołącz do dyskusji: