Konwalie i bez pachną już teraz inaczej…
Monika Górska | 11 maja 2023
– Jego już nie ma. – Jej już nie ma. Budzę się o trzeciej w nocy i ostra myśl przeszywa jak prąd całe ciało, aż po opuszki palców.
I nawet kiedy mówię sobie – ale przecież jest, jest we mnie! Przecież czuję go, czuję jej obecność! To i tak jakby kawałek mnie na zawsze umarł.
Początek maja, kiedyś radosny, bo to pora konwalii, bzu i moich imienin, teraz mocno boli.
11 lat temu, 9 maja 2012, odeszła moja ukochana Ciocia Ann, Irlandka o polskiej, a raczej – anielskiej duszy, która była jak moja druga mama. Przytulam ją na pierwszym zdjęciu.
7 maja – moja ciocia Zosia, która nauczyła mnie kochać Tatry bardziej niż nienawidzić wysiłku, kiedy mój ciężki tyłek windowałam do góry.
A 4 maja 2014, pożegnałam moją mamę. Za piękne, choć trudne życie miała taką piękną śmierć. W „Zaufaj” przeczytasz tę historię, do której dopisałyśmy nowe zakończenie. Na drugim zdjęciu mama trzyma mnie, bym nie upadła do wody.
Czy też tak masz, jak ja, że z każdą ważną osobą, która odchodzi, czujesz się coraz bardziej jak ten Pinokio? Tylko że zmiana jest w drugą stronę – z człowieka… w drewno.
To tak boli. Taki żal, że już nie zobaczę, nie usłyszę pełnego miłości „Córcia”, że nie zobaczę czułego spojrzenia i uśmiechu, w którym mogłam się przeglądnąć jak w lustrze. Tego poczucia ulgi, że jestem, że ktoś mnie widzi taką, jaką jestem, i nadal mnie kocha! I naprawdę rozumie. Albo choć się stara…
Nie masz ostatnio takiego wrażenia, że wszyscy najfajniejsi ludzie już nawet nie odchodzą, ale dosłownie wybiegają z tego świata?
Z czasem ten ból przyczaja się jak kot, nie wiem tylko, kiedy na mnie wskoczy. Co bym dała, żeby tę nieobecność wykreślić, wymazać, wyrwać… Jak w klasie szkolnej przeczytać listę obecności i usłyszeć znowu „jestem”. Wrócić do przerwanej rozmowy i dopytać o to, czego nie zdążyłam.
Chociaż to wydaje się niemożliwe, to jednak jest coś, co pozwala spotkać się z ukochaną osobą, nawet gdy już tak dawno jej nie ma na ziemi.
Coś, co sprawia, że widzisz ją znowu, że słyszysz jej głos, czujesz ten delikatny zapach, w który, jeszcze dziś, tak lubisz się wtulać.
Takie cuda się zdarzają za sprawą opowieści. Bo opowieści zatrzymują czas.
Są jak lustro, w którym ciągle jeszcze widzisz odbicie kochanej twarzy… czujesz obecność, która zmieniła Twoje życie.
Tylu bohaterów moich filmów już nie ma. A w swoich opowieściach ciągle żyją.
Dlatego tak kocham opowieści. Ocalają od zapomnienia nie tylko ludzi, którzy odeszli, ale sprawiają, że póki jeszcze są niedaleko, w pełni doświadczamy ich i ich historii, które czasem potrafią nawet zmienić nasze życie.
Czy kiedy słyszysz wciągającą opowieść też dzieje się z Tobą coś dziwnego? Jakby ktoś dotknął nagle Twojej ręki, a nawet Twojego brzucha i powiedział:
– Hej, wiesz, to wcale nie musi tak być. Nie musisz się bać. Coś o tym wiem. Też myślałam, że nie dam rady. Ale przeżyłam. I tylu innych. Chcesz? To Ci opowiem, co było dalej…
A potem już nie wiesz, co się z Tobą dzieje, i niespodziewanie budzisz się w tamtej historii. To Ty tam jesteś, to Twoja historia. I nagle to co, wydawało się jeszcze przed sekundą niemożliwe, każdą cząstką swojego ciała doświadczasz tak realnie, jak kropel wody, przy fontannie w parku, w upalny dzień. Nagle wiesz i czujesz, że TO może się zdarzyć i Tobie.
Takie właśnie historie uczę opowiadać.
Najbardziej lubię te chwile, kiedy na zakończenie mojego kursu albo mentoringu ktoś patrzy na mnie lekko jeszcze nieobecnym wzrokiem, jakby budził się z jakiegoś transu i ze zdziwieniem mówi: – Ale przecież te narzędzia przydadzą się nie tylko w biznesie, ale i w życiu!
Chcę i Tobie dać tę energię i moc, i przede wszystkim, poczucie pewności siebie, jakie daje tworzenie opowieści skrojonej na Twoją miarę.
I całkiem nieskromnie powiem. Wiem, jak to zrobić. Tylko czy Ty chcesz?
Jeśli tak, to napisz do mnie na 📧 witaj@fabrykaopowiesci.pl i podaj telefon, a ja w pierwszej wolnej chwili odezwę się do Ciebie. I razem poszukamy najlepszego dla Ciebie rozwiązania.
Książkę “Zaufaj” kupisz tutaj: https://fabrykaopowiesci.pl/zaufaj
Tu też przeczytasz opinie tych, którzy już ją przeczytali. Zajrzyj, zapraszam 🙂
PS.
A jeśli jesteś jedną z tych osób, która do mnie napisała list, bardzo Ci dziękuję. Czytałam je ze wzruszeniem i rozczuleniem. A nieraz z wielkim bananem na twarzy 🙂
Artur napisał:
Mimo że każdy z nich jest inny, to ich cechą wspólną jest bijące z nich ciepło i życzliwość.
Czytając wzmiankę o Chimay Bleu (choć ja osobiście wolę je degustować z doskonałymi serami niż smakowitymi czekoladkami Leonidasa) wspomnianym w Twoim ostatnim liście, przyszło mi do głowy, iż Twoje listy są bardzo podobne do belgijskich piw, z których większość to tzw. biere artisanale. Wytwarzane w niewielkich lokalnych browarach i trudne do kupienia poza miejscem produkcji są jak małe dzieła sztuki. Twoje listy są jak te piwa, podobne, a jednak odmienne i każdy z nich jest perełką literacką. Super, że dzielisz się nimi z innymi.
Kasia napisała:
Dziękuję za wysłane do tej pory listy. Zaskakują mnie w nich opowieści, dzięki którym zastanawiam się nad życiem. Dodatkowym atutem tych listów są dołączone zdjęcia.
Oglądając jedno z nich, przypomniałam sobie o pewnym afrykańskim przysłowiu. „Nie odrzucaj łodzi, która zaprowadziła cię na drugi brzeg”. Interpretuję je tak: Czytaj dalej te listy, bo dzięki nim masz okazję do rozwoju m.in. w storytellingu.
A Bolesław:
Z ogromnym zainteresowaniem czytam Twoje historie, pisane pięknym językiem, i chociaż wydaje się to irracjonalne, odczytuję je bardzo osobiście. Bywało nieraz tak, że Twoje opowieści trafiały w punkt, przynosząc taki radosny promyk światła w chwilach, kiedy dosłownie ryłem nosem po ziemi. Bardzo jestem Tobie za to wdzięczny.
#Zaufaj #KupJą #PrzeczytajJą