Jeśli tego nie umiesz…
Monika Górska | 21 kwietnia 2022
Może to dla Ciebie ta historia…?
Już nic nie mogła zrobić. Jej tato umierał. Poprosiła więc księdza ze swojej parafii, żeby przyszedł się nad nim pomodlić.
– Widzę, że czekał pan na mnie? – spytał ksiądz.
– Nie. A kim pan jest? – odpowiedział ze zdziwieniem chory.
– Jestem nowym wikarym – odparł ksiądz. – Kiedy zobaczyłem przy pana łóżku puste krzesło, domyśliłem się, że pan się mnie spodziewa.
– Ach tak, to krzesło – odezwał się chory. – Czy może ksiądz zamknąć drzwi?
Zdziwiony ksiądz zrobił, o co go proszono.
– Nigdy tego nikomu nie mówiłem, nawet córce – powiedział chory – ale przez całe życie nie umiałem się modlić.
Słyszałem, jak w czasie niedzielnej mszy ksiądz mówi o modlitwie, ale zawsze puszczałem to mimo uszu.
Już nawet nie próbowałem się modlić.
Aż przyjaciel powiedział mi:
– Janie, modlitwa to po prostu rozmowa z Jezusem. Po prostu usiądź i postaw przed sobą puste krzesło. A potem wyobraź sobie, że siedzi na nim Jezus.
Nie ma w tym nic dziwnego, bo przecież Jezus obiecał, że zawsze będzie z nami. Potem mów do Niego i słuchaj Go, tak jak to robisz teraz ze mną.
Więc widzi ksiądz – ciągnął dalej chory – spróbowałem tak robić.
Tak mi się to spodobało, że teraz robię to codziennie.
Muszę jednak uważać.
Gdyby moja córka zobaczyła, że rozmawiam z pustym krzesłem, pewno by mnie wysłała do wariatkowa.
Ksiądz był głęboko poruszony opowieścią i zachęcał staruszka, by nadal odprawiał swój codzienny, modlitewny rytuał.
Pomodlił się z nim, udzielił sakramentu chorych i wrócił na plebanię.
Dwa dni później zadzwoniła córka.
– Mój ojciec umarł dziś po południu, o trzeciej. Kiedy koło drugiej wychodziłam, zawołał mnie do siebie, opowiedział jeden z tych swoich przedpotopowych dowcipów i ucałował mnie czule w policzek.
Godzinę później, gdy wróciłam ze sklepu, już nie żył.
Ale było coś dziwnego. A nawet więcej niż dziwnego.
Wygląda na to, że tuż przed śmiercią tatuś musiał upaść, bo zastałam go z głową na krześle, które stało przy jego łóżku.*
Życzę Ci, żeby zawsze było przy Tobie takie krzesło.
Nawet jeśli wygląda na puste, Ktoś na nim czeka na Ciebie.
A jeśli w tym czasie, który być może jest dla Ciebie jak prawdziwa Wielka Noc, jest nieraz tak ciemno, że nic już nie widać, życzę Ci, żebyś, błądząc po omacku, w końcu się o to krzesło potknął.
Może nawet nabijesz sobie guza.
To nic.
To znak, że mimo Twojej bezradności i bezsilnej czasem samotności, jest obok Ciebie Ktoś.
Nie musisz się bać.
Nie musisz.
On się tym zajmie… Uśmierzy burzę, uspokoi wzburzone wody i zawoła Cię po imieniu.
– Pokój z Tobą. Nie bój się. Wierz tylko!
Lęk jest bardzo złym doradcą. Coś o tym wiem.
Popatrz… https://youtu.be/tXdOw1bZg0g
– A jeśli nie wierzę?
To zaufaj Dostojewskiemu:
“Niezbadane są drogi, na których Bóg odnajduje człowieka”.
Nawet kiedy jak Piotr, wraca po pełnej nadziei nocy do domu, sfrustrowany i zły, z pustymi sieciami.
Nie wiesz co robić?
Zacznij od krzesła…
PS. Autorem opowieści o krześle jest Brian Cavanaugh, a o zarazie, w tym krótkim video zmontowanym przez Tymka, Anthony de Mello. Obie z moim storytellingowym szlifem.