Jaka jest tajemnica relacji?
Monika Górska | 9 marca 2023
Świętowali 50-lecie małżeństwa. Byli szczęśliwi, otoczeni dziećmi i wnukami.
Ktoś zadał mężowi pytanie, jaka jest recepta na tak trwałe małżeństwo. Starszy pan przymknął na chwilę powieki, a następnie, jakby wyławiając z pamięci dalekie wspomnienia, zaczął opowiadać:
– Łucja, moja żona, była jedyną dziewczyną, z którą kiedykolwiek się umówiłem. Dorastałem w sierocińcu i od początku ciężko pracowałem, aby mieć, choć to niewiele, co posiadałem. Nie miałem nigdy czasu, aby się umawiać z dziewczynami, dopóki Łucja mnie nie zdobyła. Zanim jeszcze zdałem sobie sprawę z tego, co się dzieje, poprosiłem ją, aby została moją żoną.
Oboje byliśmy tacy młodzi. W dniu ślubu, po ceremonii kościelnej, ojciec Łucji wziął mnie na bok i włożył mi do ręki pakuneczek. Powiedział:
– Dzięki temu prezentowi twoje małżeństwo będzie szczęśliwe i nic więcej nie będzie do tego potrzebne.
Byłem podekscytowany i szarpałem się z papierem i tasiemką, nim udało mi się rozerwać paczuszkę.
W pudełeczku znajdował się duży, złoty zegarek. Wyjąłem go ostrożnie. Gdy go oglądałem z bliska, zauważyłem tekst, wygrawerowany na tarczy. Była to bardzo mądra podpowiedź i widziałem ją, ilekroć sprawdzałem, która godzina.
Starszy pan uśmiechnął się i pokazał swój stary zegarek. Znajdowały się tam na tarczy zamazane już nieco, ale dające się przeczytać słowa.
Te słowa skrywały w sobie tajemnicę szczęśliwego małżeństwa. Brzmiały tak: „Powiedz coś miłego Łucji”.
Być może ludzie, którzy przyszli na “Zaufajowe” spotkanie autorskie w niedzielę, też mieli takie zegarki z grawerką, bo kilka miłych słów usłyszeliśmy z Jankiem i Natalią. Że wyjątkowo ciepłe, mimo śniegu za oknem, że wyzwoliliśmy dużo dobrych i prawdziwych emocji, że balsam dla duszy. I – moje ulubione – i to od kliku osób! – Szkoda, że tak krótko 🙂 Nooo, po godzinie z okładem, w niedzielne, leniwe popołudnie, to jest coś!
Widać Duch Św. nie próżnował 🙂 Prosiłam Go o to w mojej pustelni, przed spotkaniem…
Jeśli masz ochotę posłuchać, o czym rozmawialiśmy, na moim fanpejdżu znajdziesz cały zapis spotkania. Szczególnie polecam Ci fragment od 57 minuty 50 sekundy. Tam mówię o tym, co jest przeciwieństwem lęku. I nie jest to odwaga.
Tę relację i część zdjęć możesz zobaczyć dzięki Danielowi. To dopiero siła uśmiechniętego spokoju. Wystarczy mu powiedzieć słowo, a rzeczy się po prostu dzieją. Jakie to daje poczucie bezpieczeństwa!
Michał przyniósł wierzbę, z pączkami obiecującymi wiosnę. I tak pięknie słuchał przez cały czas spotkania. Aż miałam ochotę mówić. Przystrojenie sali to dzieło Mistrzyni dekoracji Ewy i Natalii. Ja bym na to nie wpadła, zajęta słowem. One to potrafią. Kilka ruchów i już się tak przytulnie zrobiło… A potem Natalia otulała nas pięknie swoim słowem.
A wiesz, kto przytargał dywan i palmę, a potem ustawiał w tej dużej sali krzesła i kanapy i robił zdjęcia? A kiedy mu mówiłam, żeby ustawił tylko trzy rzędy krzeseł, bo kto przychodzi jeszcze na spotkania autorskie, na szczęście nie posłuchał.
To ktoś, kto nie przyszedł do poznańskiego klasztoru po to, żeby mu służono, ale żeby służyć. O. Robert, przeor.
Miałam wrażenie, że za chwilę wpadnie do sali O. Jan i z błyskiem uznania w oku, spojrzy na nas, którzyśmy się wychowali pod jego skrzydłami i swoim tubalnym głosem zaintonuje pieśń, do której muzykę wyśpiewał kiedyś z duszy Jaś Grzegorczyk.
Tylko orły, szybują nad granią…
A Ty, powiesz JEJ już dzisiaj coś miłego?
– “Coś miłego”
– ?
– Już powiedziałem 🙂
A może, jak u Marka Twaina, powiesz jak Adam przy grobie Ewy: Gdziekolwiek była ona, tam był Raj.
Tak, sobie też powiedz…
*Tę piękną opowieść Bruno Ferrero znalazłam na stronie: adonai.pl