Jak opanować Gniew?


Monika Górska | 22 lutego 2024

Jak opanować Gniew? Zwłaszcza, kiedy się po raz pierwszy w życiu mówi kazanie?   

Kto by pomyślał, że ten na oko zagniewany mężczyzna z końca kolejki w Sopocie, po spotkaniu autorskim w sierpniu ubiegłego roku, nie odpuści. I jak się czymś zajmie, to sprawę doprowadzi do końca. Pisałam o tej historii pół roku temu. 

I nagle na początku stycznia telefon:

– My tutaj mamy taki wierszyk u nas w Gniewie:

“Za chmurami siedzi leń. Nic nie robi cały dzień”. W zeszłym roku pobiliśmy w Polsce chyba rekord zachmurzenia. Słońca było jak na lekarstwo. No a jak słońca nie ma, to się robi depresyjnie. Pani mnie swoją książką z depresji wyciągnęła, to teraz niech pani pomoże moim parafianom. Zaczyna się Wielki Post, a im tak potrzeba otuchy. Przyjedzie Pani? Zrobimy takie dialogowane homilie na niedzielnych mszach i na Gorzkich Żalach. I niech Pani weźmie ze 100 książek, zrobimy takie podpisywanie jak w Sopocie. Pani książka dosyć droga, ludzie nie mają kasy, ale najwyżej resztę odeślemy. A przywiezie Pani swój film o Whartonie? Tak bym chciał zobaczyć!

Homilie dialogowane…? Przecież ja nigdy w życiu tego nie robiłam. I w dodatku z księdzem, którego w ogóle nie znam. I to na sześciu mszach po rząd. I to teraz, kiedy po chorobie jeszcze jestem taka zmęczona. A jak się nie uda? A jak to będzie totalna porażka? I zamiast dodać otuchy, zanudzimy ich na śmierć?

Od jakiegoś czasu jednak, dość szybko przestaję dyskutować z Duchem Św. Skoro czuję, że w jakąś stronę ewidentnie zaczyna wiać i gdzieś mnie popycha, to trochę sobie ponarzekam, ale potem poddaję się. Nawet z… przyjemnością się poddaję. Bo któż jest bardziej kreatywny od Ducha Św.? On stwarza wszystko! Creator Spiritus… A mnie chyba nic tak nie męczy w życiu, a już najbardziej w relacjach, jak przewidywalność, banał i nuda.

Ksiądz Zbigniew wyjechał po mnie w sobotę do Tczewa. Przegadaliśmy i pośmialiśmy się całą drogę i jeszcze kawał wieczoru. Nie ma to jak przy Châteauneuf du Pape, i to białym, rozmawiać o Bogu, literaturze i relacjach. Nareszcie ksiądz, który lubi, i to z pasją, rozmawiać o Bogu! I z takim cudownym dystansem do siebie! 

A w biblioteczce wszystkie książki z literackim Noblem, nagrodą Nike i Angelusem. Aż mi ślinka cieknie. W Gniewie nie ma księgarni, więc ks. Zbyszek zrobił dla parafian klub miłośników literatury. Ale jak to on, nie narzuca tytułów tylko losują w scrabble pierwszą literę nazwiska autora, kraju i… ostatnią literę w książce – i tak muszą sami poszukać, jaką książkę będą czytać!

Jakoś z większym spokojem wyglądam następnego dnia. Będziemy mówić o wierze, relacjach i miłości. Nadajemy na podobnych falach, okazuje się, że tak samo jest dla nas ważna czułość i uważność. A reszta to już Duch Św. 

I jeszcze jedna niespodzianka mnie czeka tego dnia! Tak chciałam zobaczyć przy okazji Zamek Krzyżacki w Gniewie. A teraz się okazuje, że nawet w nim… nocuję! Elegancki pokój, pyszne śniadanie… Już czuję się jak księżniczka, choć złotą koronę dostanę dopiero po południu 🙂 

W porannych mgłach idę na pierwszą mszę św. W zakrystii pomagają siostry… Józefitki. Siostra Beata daje mi w prezencie płyty z piosenkami dzieci z Gniewa o św. Józefie. No czy mogło być inaczej? To dzięki niej mogę Ci podesłać tych kilka zdjęć. A jej przełożona Małgorzata dziękuje mi, choć niewyspana, bo przez pół nocy czytała Zaufaj.

Podobno, kiedy ks. ZbiGniew 15 lat temu został proboszczem, powiedział:  

– Parafianie nie muszą mnie lubić, ale ja jestem tutaj od otwierania oczu i uszu. I – jak mówią – w ogóle nie używa Internetu. No… jestem ciekawa, co tu się dziś będzie działo…

Zaczynamy dialogować już kilka minut przed rozpoczęciem, przedstawia mnie, opowiada, potem homilia, a po mszy św. dedykowanie książek. W ciągu dnia kilka razy próbuję się napić kawy, ale za każdym razem zostawiam niedopity kubek i biegnę na kolejną mszę św. 

Na tej dla dzieci pełna improwizacja. Proboszcz na wejście nakłada czerwoną czapkę Skrzata i co chwilę wywołuje mnie do mikrofonu. I dzieci też, żeby to one mi zadawały pytania. Na początku jestem lekko zaskoczona, ale potem poddaję się temu, jakbym robiła to już setki razy.

Ksiądz Zbigniew wygłasza homilię na mszy z zaproszoną Moniką Górską autorką bestsellerowej książki Zaufaj i Puść

I tylko się modlę do Ducha Św., żeby zechciał mówić przeze mnie i żeby zanosił te słowa, nawet ten najbardziej nieudolne, prosto do serc. Niech sobie tam kiełkują i wydadzą owoc, kiedy przyjdzie ich czas.

Są takie momenty w życiu, że czas nabiera zupełnie innego wymiaru… Tak się dzieje, kiedy się jest z kimś bardzo blisko, duszą i ciałem, albo kiedy się na coś pięknego patrzy, że dech zapiera, albo coś się tworzy… Godziny mijają, a nie czuje się bólu, głodu, zmęczenia…

Te następne 12 godzin to był dla mnie taki właśnie czas. Poza czasem… Ja… nieśmiała introwertyczka, jeszcze kilka lat temu z lękiem stawałam przed publicznością, wiecznie oceniająca siebie i niezadowolona perfekcjonistka na odwyku. “Bo przecież mogłam powiedzieć coś lepiej”. A teraz nawet Ci nie powiem, jak mówiłam, czy z sensem, czy nie zanudzałam.

Aż się wstydzę, że Ci o tym wszystkim piszę, ale chcę być z Tobą szczera.

To było takie Boże flow… przepływ Ducha…  Nie czułam ani adrenaliny, ani nawet endorfin. Jedyne, co czułam przez ten czas, to czułą miłość do tych ludzi, którzy siedzą naprzeciwko mnie. Po raz chyba pierwszy w życiu z ręką na sercu mogę Ci powiedzieć: Tam jakby nie było mnie. Jakby moje całkiem tłuściutkie ego pojechało sobie nagle na ferie. A tych wszystkich moich “Niedasiów”, “Pocosiów” też tym razem przy mnie nie było. I nawet pani Tamtajestlepsza nie pojawiła się wcale. 

Monika Górska autorka bestsellerowej książki Zaufaj i Puść wygłasza homilię w kościele w Gniewie

Było tylko słowo, opowieść, dialog, który naturalnie płynął między nami, taka synergia, która nie szuka siebie, ale dobra w słuchającym… I my także słuchaliśmy się nawzajem, jak fale, które to uderzają w brzeg, to się wycofują… Jakbyśmy na zmianę, w każdym z wątków, tkali jeden wspólny gobelin. Jedną opowieść: jesteś Cudem! Bóg Cię kocha! 

Mogłabym to chyba robić do końca życia… No sama bym sobie tego na pewno nie wymyśliła!

A św. Józef tylko się do mnie uśmiechał z obrazu w prawej nawie. Przedziwny ten obraz. Ma w sobie jakąś tajemnicę. Co Józef trzyma w ręku i podaje Jezusowi? Czy to jest Hostia? 

figura Jezusa i obraz św. Józefa w kościele w Gniewie - fot. Monika Górska, autorka Zaufaj i Puść

Na chwilę tylko wybija mnie ks. Zbyszek z rytmu, kiedy po mszy św. o 9 ogłasza, że książki właśnie się skończyły. 

I co teraz?

Ale… mam wrażenie, że dla tego człowieka nie ma nic niemożliwego. Po studiach w Strasburgu, był prorektorem Pelplińskiego seminarium. Bez żadnych środków unijnych odrestaurował kościół św. Mikołaja i nawet z konserwatorem zabytków sobie poradził! 

Jego 85-letnia parafianka, dziękując za książkę, którą “połknęła” jednym tchem, mówi mi potem:  

– Wie Pani, czasem ten nasz Proboszcz to potrafi huknąć na kazaniu albo nas ochrzanić. A czasem tak nas rozśmieszy, do łez. Ale… on o nas tutaj naprawdę się troszczy. Wszystkim pomoże! O wszystko zadba. – Ścisza głos – No jak to powiedzieć… to jest taki ksiądz z jajami 🙂 

Trudno mi powiedzieć, jaki jest na co dzień, ale kiedy widzę go w akcji, jak co chwilę do kogoś podchodzi, opowiada o książce, czyta mu zaznaczone fragmenty, jak kątem ucha słyszę z każdej strony “Zaufaj”,  Zaufaj i puść, to robi mi się naprawdę aż dziwnie na sercu. Jeszcze chyba nigdy nie słyszałam, żeby ktoś z takim przekonaniem, z takim entuzjazmem i tak wytrwale, zachęcał kogoś do moich książek. I filmów. O nich też co chwilę opowiada innym. Już planuje ich pokaz na Zamku. A jeszcze może wykłady ze storytellingu w seminarium? Ja to mam szczęście! Najlepszy PR-owiec ever 🙂

Przestaje mnie to dziwić, kiedy mówi, że miał mieć na imię Józef… 

Monika Górska autorka wybitnej książki Zaufaj i Puść prowadzi homilię dialogowaną z księdzem Zbigniewem na mszy w Gniewie

Kilka telefonów i na kolejnej mszy św. nowa dostawa książek – prosto z Wydawnictwa Bernardinum z Pelplina. Mimo Niedzieli! Niesamowici są! Tak nam pomogli! A to nie koniec niespodzianek!

Z pobliskiego Kwidzyna dojechał wraz z żoną Darek Puzyrkiewicz. Mój ulubiony copywriter, jeden z najlepszych w Polsce, którego książka: Biblia webwritingu i pewno kolejny bestseller, ma w tym tygodniu swoją premierę. Ksiądz Zbyszek nie tylko go wyciągnął na środek kościoła, do mikrofonu, żeby przedstawić innym, ale jeszcze zaprosił na plebanię na pyszny, niedzielny obiad! Darek nie mógł uwierzyć, że taką homilię robiliśmy po raz pierwszy:

– Wyglądało, jakbyście to robili od lat!

A potem wizyta w sklepie Sabiny Karasz: Królewski styl, na pamiątkę Królowej Marysieńki – żony starosty Gniewa właśnie, Jana Sobieskiego, który potem został królem Polski. Ich miłość to dopiero było love story. Chyba jeszcze bardziej niesamowita, niż Jerzego Lieberta i Agnieszki… I tak jak oni, pisali do siebie płomienne listy.

I znowu z tego królestwa kolorowych szpilek, balowych torebek i koron wychodzę obdarowana… Mogłam do Gniewa zabrać walizkę 🙂 

Monika Górska autorka poczytnej książki Zaufaj i Puść w koronie przed sklepem królewskim w Gniewie

A południu, zupełnie inne w klimacie i przejmujące, Gorzkie Żale. Gdzie monstrancja z Jezusem pod sercem Maryi zostaje wystawiona na ambonie, żeby wszyscy mogli w niej adorować Słowo.

Czytam fragment z “Zaufaj” o V stacji, kiedy Szymon Cyrenejczyk pomaga Jezusowi dźwigać krzyż. I taka przejmująca cisza jest w kościele. A potem kazanie Pasyjne księdza Zbyszka. Przy ostatnich zdaniach, osobistych do bólu, znienacka leci mi łza. A potem widzę, jak i on dyskretnie wyciąga chusteczkę. Prawda o sobie może i czasem zaboleć, ale jest taka piękna!

Po mszy św. wieczornej znowu wpisuję dedykacje. Już ostatnie… I jak zawsze długo. Czasem nawet zbyt długo. Ale i tu także – liczy się tylko ta osoba, która jest przede mną. To jej czas. Cały dla niej. Jakby ta moja książka, która dostaje imię osoby, a czasem całej litanii osób, rodziła się do nowego życia. 

I nagle staje przede mną kobieta, która prosi, żeby obie książki zadedykować tylko jej. Patrzy mi nieśmiało w oczy i mówi: 

– Bo chcę się nawrócić. A przyjechałam tu tylko “przypadkiem”. 

Uśmiecham się i proszę Ducha Św., żeby kierował moją ręką. Piszę długie dedykacje w obu książkach i dosłownie każdą komórką ciała czuję tę kobietę w krótkich blond włosach. Jej tęsknotę, jej ból, jej nadzieję… I  już wiem, w tym dźwiękach Misji, rozbrzmiewających w kościele za sprawą Siostry Beaty, że zamiast wracać wcześniej do Poznania, zostałam tu jeszcze właśnie dla niej.

Choć nie powiem, kaczka Sabiny z batatami i kapustą i kolejna butelka Châteauneuf du Pape w doskonałym towarzystwie na podsumowanie dnia, też uradowała moje serce 🙂 

Tak niewiele potrzeba, żeby zdarzyło się tak wiele. Po raz kolejny doświadczam tego przejmującego poczucia: nie byłoby tych wszystkich cudów, gdyby nie ta jedna decyzja:  Piszę książkę.

To ona prowadzi mnie dalej, na głębię relacji. Jestem, bo jesteś. Staję się człowiekiem i zbliżam do Boga, poprzez innych ludzi…

I już wiem, jak można opanować Gniew 🙂

#Zaufajipuść #PrzeczytajJą #storytelling

Zaufaj i Pusc - II tom bestsellerowej trylogii Zaufania dr Moniki Górskiej


Dołącz do dyskusji: