Dziękuję Ci!


Monika Górska | 23 sierpnia 2018

Mamusiu, chcę mieć małego braciszka.
– Ale już masz jednego.
– Chcę jeszcze jednego.
– No cóż, nie możesz go mieć tak zaraz. Wyprodukowanie nowego braciszka trochę potrwa.
– To dlaczego nie zrobisz tego, co tata w fabryce?
– To znaczy?
– Czemu nie zatrudnisz więcej pracowników?*

Jeszcze wczoraj byłam na ostatnich nogach. Myślałam, że Ci się pochwalę wyprodukowaniem nowego potomka, ale… nic z tego. Zaraz Ci o wszystkim opowiem, teraz tylko, żebym nie zapomniała.

Jeśli jesteś wśród tych, co już, się niecierpliwią, kiedy się spotykamy na mojej Master Class z Video Storytellingu… rezerwuj sobie w kalendarzu 21-22 września, Poznań.

Napiszę o tym więcej wkrótce, dziś tylko podaję datę, żeby Ci potem nie było żal, że taka okazja przeszła koło nosa. Będzie już “po wakacjach” i drugi raz terminu nie przełożę, nawet na najbardziej gorące prośby.

Tutaj masz wszystkie szczegóły → https://monikagorska.com/video-storytelling-szkolenie-stacjonarne

A co do potomka… 3 tygodnie temu opublikowałam taki post na fb:

Jestem po słowie! To już teraz mogę powiedzieć oficjalnie! Podpisałam umowę z PWN na wydanie mojej książki życia – podręcznika o Sztuce Video Storytellingu. Tej, którą pisałam przez 20 lat, a spisałam przez rok.

Długo się wahałam, z kim ją wydać, rozmawiałam z kilkoma wydawnictwami, z jednym już byłam bardzo blisko, ale po przeczytaniu warunków w ostatniej chwili się wycofałam. To była cholernie trudna decyzja. Jakby w ostatniej chwili zrezygnować z elitarnej szkoły dla Twojego dziecka 🙂

Biłam się długo z myślami, ale czułam, że nie mogę podpisać. Wszystko chcieli… ode mnie. Od siebie… niewiele. Wydawałam już sama książkę, więc wiem, jak to działa.

Powiedziałam więc nie. Trochę to odchorowałam, nie powiem.

A książka sobie dojrzewała na półce i czekała na właściwy moment. PWN ujęło mnie nie tylko tym, że sami mnie znaleźli, ale, że z pełnym szacunkiem i zrozumieniem wypracowali ze mną ostateczny kształt umowy. No i teraz w moim leśnym biurze, kwitnę od rana do nocy robiąc ostatnią redakcję książki. Zostało mi jeszcze dwieście stron, a termin nieubłaganie się zbliża. Wyślij mi proszę tyle pozytywnej energii, modlitw, myśli ile tylko w tym upale dasz radę. Biorę wszystko!!! Bo baaaaardzo ich potrzebuję!

Reakcja na moją nieśmiałą prośbę przeszła najśmielsze z moich najśmielszych oczekiwań. Jeszcze żaden mój post, nawet ten o Kevinie Spacey i Jeżu-gigancie nie spotkał się z taką falą życzliwości. Od dobrych znajomych i od dobrych, kompletnie nieznanych mi ludzi. A to Polska, właśnie!

 

Monika Górska wydaje książkę o visual storytellingu w wydawnictwie PWN.

 

Do dzisiaj czuję w sercu tę falę gorąca i mocy, która rosła z każdym kolejnym komentarzem i kciukiem w górę. Także w tych ostatnich dniach, kiedy już zbliżał się termin i dopingowaliście mnie na fb. Okazało się, że wyprodukowanie potomka było trudniejsze, niż myślałam.

Książka była w dużej mierze gotowa, kiedy zabierałam się za jej redakcję. Ale ja już jestem inna, niż kiedyś. I mówię innym językiem. Byłam przerażona. Właściwie musiałabym ją napisać na nowo. Ale jak ja się zmieszczę w tak krótkim czasie?

W sumie zrobiłam to, co ten tata w fabryce. Wezwałam Was na pomoc. A dzięki zaskakującemu i energetycznemu wsparciu, dostałam takiego kopa i takich skrzydeł, że pisząc nie miałam poczucia, że piszę. Dosłownie czułam, jakbym z Tobą rozmawiała!!!

Niedziela. Do terminu oddania książki zostały tylko godziny. Wszystko już było gotowe, nawet podziękowania. Byłam z siebie taka dumna. Jeszcze ostatni szlif i… postanowiłam kompletnie przebudować jeden rozdział.

No i poległam. Kiedy mi już w nocy zaczęły tańczyć literki przed oczami, wiedziałam, że muszę się zatrzymać. Ale porażka. To było okropne. Tymek mi mówił: – Mamo, dasz radę! Górscy się przecież nie poddają.

A ja czułam, że muszę się poddać… Nie człowiek przecież dla książki, tylko książka dla człowieka. A ta ma służyć wielu pokoleniom video storytellerów.
– W razie czego oddam książkę z tym niepoprawionym rozdziałem. Był dobry! Kiedyś. A może się zgodzą i przesuną termin? Wystarczy kilka dni.

Z ciężkim sercem poszłam spać.

Rano mail do PWN.

I to czekanie.

Odpowiedź znowu przekroczyła moje oczekiwania. “Nie musi Pani dzisiaj przesyłać książki, jeśli ma Pani potrzebę przejrzeć wszystko na spokojnie”. A to Polska właśnie?

Dostałam kilka dni.

Właśnie kończę. Jest MOC.

Jeśli się wybierasz na moje szkolenie Master Class, to ją poczujesz, bo to ten sam Video Storytelling, tylko tu na żywo i z ćwiczeniami 🙂

>> https://monikagorska.com/video-storytelling-szkolenie-stacjonarne

Nie planowałam tego wcześniej, ale z tej wielkiej wdzięczności chcę Ci zadedykować mój podręcznik! Jeszcze nie wiem, jak to zrobię, ale… zrobię to!

 

PS
Uff… Dzisiaj mogę już uroczyście ogłosić: mój noworodek ma 329 stron i właśnie go wysyłam do PWN!
 
* Tę opowieść znalazłam w jednej z moich ulubionych książek Anthony’ego de Mello – Modlitwa żaby.


Dołącz do dyskusji: