Dziękuję Ci…


Monika Górska | 28 kwietnia 2016

Żołnierz przybył z frontu do umierającego ojca. Zrobiono dla niego wyjątek, ponieważ był jedynym krewnym, jakiego ojciec posiadał. 

Gdy wszedł na oddział intensywnej terapii, nagle zobaczył, że na wpół przytomny potężny człowiek podłączony do kroplówki, nie jest jego ojcem. Ktoś popełnił straszny błąd i wezwał nie tego człowieka, co potrzeba.
– Ile ma przed sobą życia? – spytał żołnierz lekarza.
– Nie więcej niż kilka godzin. Zdążyłeś na czas.

Żołnierz pomyślał o synu umierającego, walczącym Bóg wie gdzie, tysiące mil od tego szpitala. Pomyślał o starym człowieku, którego trzymała przy życiu nadzieja ujrzenia syna po raz ostatni przed śmiercią. I zdecydował się.

Pochylił się, wziął rękę starego w swoje dłonie i rzekł miękko:
– Tato, jestem przy Tobie. Wróciłem.

Umierający złapał rękę żołnierza; jego niewidzące oczy otworzyły się, aby spojrzeć wokół, uśmiech zadowolenia pojawił mu się na twarzy i pozostał na niej, dopóki nie umarł godzinę później.

Ta opowieść Anthonego de Mello przyszła mi do głowy jak dzisiaj spojrzałam na statystyki mojego artykułu na Sprawnym Merketingu, o którego „podanie dalej” prosiłam Cię we wcześniejszym wpisie. Ponad dwieście osób z naszej storytellingowej społeczności spełniło moją prośbę! W sumie ten artykuł od publikacji 10 dni temu miał już 496 polubień i 488 udostępnień. Na tamten świat na razie się nie wybieram, więc jeszcze kilka postów na blogu napiszę 🙂 ale w tym chciałabym Ci powiedzieć, jak Cię podziwiam i jaka jestem Ci wdzięczna, że podarowałeś mi to, co masz najcenniejszego – Twój czas. Gdybyś teraz jakimś cudem znalazł się w moim sercu, poczułbyś się jak w samym środku gejzera Storkkur, z którego właśnie trysnął w niebo gorący strumień. I jakkolwiek kiczowato to zabrzmi – w jego kropelkach w słońcu widać wszystkie kolory tęczy. Dziękuję Ci – także za te siedem tysięcy osób, które – również dzięki Tobie – mogły zobaczyć, jak storytelling może im na co dzień pomóc, jeśli będzie używany fair.

Jak Ci podziękować? Tak jak umiem najlepiej. Opowieścią. Może akurat dzisiaj jej potrzebujesz A może potrzebuje jej jakaś bliska Tobie osoba?

Kiedy byłem mały, uwielbiałem cyrk, a w cyrku najbardziej zachwycały mnie zwierzęta. Ulubieńcem wszystkich dzieci był stary słoń. Podczas przedstawienia olbrzym dumnie prezentował swój niesamowity ciężar i potężną siłę. Ale po przedstawieniu i przed wejściem na scenę słoń zawsze siedział uwiązany za jedną nogę do kołka wbitego w ziemię.

Ten kołek był niewielkim kawałkiem drewna, wbitym w ziemię zaledwie na kilka centymetrów. I choć do kołka przywiązany był mocny i gruby łańcuch, było jasne, że słoń, który wyrwałby drzewo z korzeniami, z łatwością mógłby uwolnić się z kołka i uciec.

Ta tajemnica nie dawała mi spokoju. Dlaczego nie ucieka? Co go trzyma?

Kiedy miałem sześć lat wierzyłem, że dorośli znają odpowiedzi na wszystkie pytania. Pytałem więc wuja, a potem nauczycieli o tajemnicę słonia. Ktoś odpowiedział:
– Nie ucieka, bo jest tresowany.
Wówczas zadałem logiczne pytanie:
– Skoro jest tresowany, po co go przywiązują?
Na to pytanie nie dostałem sensownej odpowiedzi.

Z czasem zapomniałem o słoniu i o kołku. Ale czasem pytanie wracało – kiedy spotykałem innych, którzy kiedyś też sobie je zadawali.

I w końcu pojąłem, jaka jest odpowiedź. Zobaczyłem małego słonika, przywiązanego do kołka, który wówczas wydawał mu się potężny. Mimo wysiłków nie był w stanie się uwolnić, choć szarpał i rwał łańcuch. Dzień za dniem ponawiał próby, ale kołek był zbyt solidny. Aż nadszedł dzień, kiedy słoń zaakceptował swój los. I przestał się szarpać.

Olbrzymi i silny słoń nie ucieka, ponieważ nie wierzy, że może.

Ma w sobie utrwalone wspomnienie niemocy, które przeżył krótko po przyjściu na świat.

A najgorsze jest to, że nigdy więcej nie zakwestionował poważnie tego wspomnienia.
Nigdy, nigdy więcej nie starał się ponownie wypróbować swoich sił…*

Żyjesz  przywiązany do jakiegoś siebie, który kiedyś był do niczego, któremu kiedyś ktoś coś powiedział, który kiedyś czegoś nie mógł…
Hej, on już nie istnieje, wiesz?
Chcesz się o tym przekonać?

Jedynym sposobem, aby dowiedzieć się, że tamtego Ciebie już nie ma, jest spróbować być tym, kim mógłbyś być. Włóż tylko w to całe Twoje serce…
CAŁE TWOJE SERCE!

Spróbujesz?

Mi się udało. I Tobie też się uda >> www.monikagorska.com/blog/czarno-na-bialym

 

.

* Opowieść pochodzi z mojej ulubionej książki Jorge Bucaya Pozwól, że Ci opowiem, a wcześniejsza,Tato wróciłem, Anthonego de Mello, z 1 t. opowiadań Modlitwa żaby.


Dołącz do dyskusji: