Dwa kółka.


Monika Górska | 23 maja 2019

– Nooo… Szacun.
Chyba wydrukuję i dam żonie na motto! – napisał do mnie Tomek po opowieści Marzanny z zeszłego wtorku.

Czyli zadziałała 🙂

To była opowieść OREO. Tak nazywają ją nasi studenci MSSB. Opowieść z przesłaniem.

Dzisiaj mam ochotę Cię zabrać krok dalej.

A Ty chcesz?

Pamiętasz, jak Marek i Marzanna musieli zamknąć hurtownię i sprzedali kampera? To posłuchaj, co dalej się u nich wydarzyło.

Tym razem będzie to opowieść GPS.

GPS Story to pierwsza, najbardziej podstawowa z opowieści biznesowych. Opowiadasz ją, żeby pokazać najważniejsze momenty w rozwoju Twojej firmy/ drogi zawodowej. Po to, by klient chciał z Tobą współpracować, wiedząc nie tylko, co robisz, ale też dlaczego to robisz. To jest tak naprawdę Twoja własna historia, która sprzedaje.

click to tweet

Czujesz, że taka opowieść GPS też by się Tobie i Twojej firmie przydała? Bardzo się cieszę!

Od dzisiaj to się da zrobić. I nie musisz być nawet studentem MSSB. Na końcu listu znajdziesz dobre wieści!

A teraz usiądź wygodnie i posłuchaj…

 

Marzanna Gąsior absolwentka Mistrzowskiej Szkoły Storytellingu Biznesowego

 

Opowieść GPS Marzanny Gąsior

z bmsbike.com

Flanelką muskam rowery. Ich blask rozświetla sklepowy półmrok. Ostatni klient dawno już zamknął drzwi.

Puk, puk w klawiaturę. Posty na Face, artykuły na bloga, opisy produktów. Moje sklepowe poletko.

Kiedy widzę „łapki w górze”, czuję ten sam płomień, jak wtedy… Konkurs języka polskiego. Juror wręcza mi nagrodę. Głowa sięga gwiazd.

Mój mąż Marek patrzy w monitor.

– Pomożesz mi jeszcze wybrać rowery?

Tak lubimy ten nasz sklep Bike Multisport w Goleniowie. Marek – właściciel z wielką wizją rowerowej przyszłości. I ja – Marzanna – nauczycielka w szkole specjalnej.

A zaczęło się tak…

Wiele lat wcześniej mały chłopiec wymyka się z domu. Kolejny raz.

Biegnie co sił do jedynego w miasteczku sklepu rowerowego. Rozpłaszcza nos o szybę. Na wystawie stoi nowiutka, błyszcząca kolarzówka Huragan.

– Niedługo będzie mój. Poprawiłem stopnie. Tata obiecał, że kupi.

– Tato, to kiedy kupisz mi rower?

Ojciec trzyma w ręku kartkę z ocenami. Kręci głową.

– Kupię, kupię, jak psa ogłupię. – Szorstkie dłonie ojca czochrają włosy chłopca. Marek zaciska dłonie, aż bieleją palce. Zaciska oczy.

Często wracamy do tej opowieści. Tak to rower wyznaczył życiowy szlak Marka, a potem nasz wspólny.

Klub kolarski, wyścigi, powołanie do kadry i… nic z tego. Brakuje pieniędzy, żeby się ścigać. Klątwa błyszczącego Huragana?

A potem nasz ślub. Rowerowego pasjonata z kobietą, która nie umie jeździć na rowerze!

Naszą firmę rejestrujemy w 2001 roku. 1 kwietnia, jak Steve Jobs Apple.

Otwieramy sklep rowerowy. Ustawiamy lśniące rowery. Na półkach złote puchary Marka. Trofea z wyścigów.

A ja umiem już wjechać na Stóg Izerski.

Rozpiera nas duma i… niepewność. Po kilku miesiącach coraz mniej klientów przychodzi do sklepu, a jeszcze mniej kupuje rowery. Dopada nas zniechęcenie.

I wtedy właściciel lokalu podnosi opłaty.

– Płacimy czynsz większy, niż płacą w Berlinie. Musimy coś zmienić albo… znowu zamknąć interes.

Dlaczego tak mało ludzi chce nasze rowery? – rozgoryczeni szukamy przyczyn.

Chuchamy na resztki nadziei. Resztki wiary w siebie sadzamy na rower. Pędzimy. Głęboko wciągamy powietrze. Do samego serca. Rowerowa wolność – nasz sposób na strapioną duszę.

Już wiemy, musimy się przenieść. Decyzja o zmianie siedziby zapala w nas nową nadzieję.

W maju 2009 r. na jednej szali kładziemy cały dobytek życia.

Na drugiej lęki i nadzieję.

U notariusza drżącą ręką podpisujemy umowy. Sprzedajemy dom i kupujemy miejsce na mieszkanie, sklep i marzenia Marka.

– Przed sklepem równiutko ułożona szara kostka brukowa. To będzie idealny teren na jazdę próbną! Rzucamy pomysłami na promocję sklepu.

Marek klaszcze w dłonie. – Wiem! Naszą najlepszą reklamą będzie grupa kolarska.
Team Bike Multisport „kosi” maratony. Marek trenuje, walczy, liczy punkty drużyny.

Spełnia swoje marzenia o ściganiu. Ja uciekam w dyrektorowanie szkołą.

W sklepie opuszczone rowery. Odchodzi mechanik.

I nagle choroba naszego syna zmiata w pył nasz cały świat. Niedawno tańczył na balu maturalnym. A teraz chemia, przeszczep szpiku.

Jesteśmy razem. Mocno przytuleni. Wierzymy, że to nas ochroni.

Rower ratuje nas przed szaleństwem. To on wozi naszą rozpacz. Łzy kapią na kierownicę. Dłonie mocno ściskają chwyty. Krzyk naszej modlitwy tnie powietrze.

I nagle… dar od losu. Jeden na 25 000. Siostra może być dawcą!

Jacek zdrowieje. Ja rezygnuję ze stanowiska dyrektora szkoły. Od teraz jedziemy z Markiem w biznesowym tandemie. Całkowicie oddani firmie. Z “dynamitem w nogach”.

Zdrowieje też nasza firma. I się rozrasta. Dwa sklepy stacjonarne, jeden internetowy i wreszcie – wypożyczalnia rowerów z elektrycznym wspomaganiem. To nic, że kilkaset kilometrów od domu. Kolejne spełnione marzenie Marka! I tylu naszych klientów.

5 niebieskich gwiazdek, nasza szóstka w dzienniku 🙂 Od klientów. Za fachowość, rzetelność, profesjonalizm.

A my wiemy, że z rowerem można też tańczyć… nawet w deszczu.

I jak? Chcesz napisać Twoją własną opowieść GPS, jak Marzanna?

Teraz możesz.

Dzisiaj otwieramy nową platformę, gdzie możesz kupić dostęp do lekcji online – z VOD, podręcznikiem i nagraniem audio. Jeśli nie masz nic przeciwko temu, wezmę Cię za rękę i krok po kroku nauczę, jak napisać Twoją opowieść GPS.

I dostaniesz jeszcze coś… wyjątkowy prezent na dobry początek! A nawet dwa!

 

 

Cena też jest na dobry początek. Jeszcze nie wiem, na jak długo. Do tej pory te lekcje były dostępne tylko dla firm w ramach zamkniętych szkoleń, za dużo wyższą cenę.

To, co? Mogę Cię porwać? Podaj mi rękę, ustawiaj swój GPS i ruszajmy!

>> https://sklep.monikagorska.com/zamowienie/?add-to-cart=1433&price-id=4


Dołącz do dyskusji: