Dieta bohatera
Monika Górska | 12 września 2019
Wiesz, że czytasz właśnie mój trzysetny list storytellingowy?
Jestem bardzo ciekawa, od jak dawna je czytujesz, bo piszę te listy już od 6 lat. Wiele razy kusiło mnie, żeby przestać. Bardzo by mi się przydało tych dodatkowych kilka godzin w zabieganym tygodniu!
A jednak — kiedy zbliża się nowy tydzień, po prostu myślę o Tobie, siadam do komputera i zaczynam, jak dziś:
Dzień bardzo dobry…
Czy jesteś bohaterem?
Serio.
Czy czujesz się bohaterem opowieści, którą jest Twoje życie?
Nie wiem, jak to zabrzmiało dla Ciebie, ale dla mnie pierwsza reakcja na takie słowa to:
„Jaki ze mnie bohater! Jestem tylko zwykłym człowiekiem, staram się robić dobrze to, co umiem, nie mam w sobie nic przebojowego, tyle rzeczy mi nie wychodzi. Gdzie mi do dzielnego rycerza.”
Widzę go, jak zakuty od stóp do głów w ciężką, wypolerowaną zbroję majestatycznie kroczy z opuszczoną przyłbicą, ledwo mu oczy widać, a biały koń pasie się nieopodal.
Choć jak mówi definicja „bohater to osoba, która, pokonując przeszkody, odznaczyła się niezwykłymi czynami, męstwem i ofiarnością dla innych ludzi”.
Założę się, że kiedy spojrzysz na swój ostatni tydzień, miesiąc, rok, to, mimo strachu, podejmowałeś odważne decyzje, robiłeś niezwykłe rzeczy i z poświęceniem, o którym tylko Ty wiedziałeś, służyłeś innym. Rozwiązywałeś konflikty, pokonywałeś niejedną przeszkodę, niejednego antagonistę.
Czasem największym Twoim przeciwnikiem był lęk, który karmiłeś jak psa.
Pamiętasz tę opowieść starego Indianina?
– Są we mnie dwa psy. Jeden się boi. Czasem skamle, czasem głośno ujada i rzuca się do gardła. Drugi zawsze jest zadowolony i przyjaźnie merda do wszystkich ogonem. Strachliwy pies ciągle atakuje tego ufnego psa.
Ktoś z plemiennej starszyzny zapytał go:
– A który wygrywa?
– Ten, którego lepiej karmię – odpowiedział Indianin.
Czasem tak dobrze karmiłeś tego strachliwego, że poniosłeś klęskę.
Ile razy już chciałeś się poddać…
A jednak stawałeś na nogi i szedłeś dalej. Do celu.
Rosłeś… jak w drugiej mojej ulubionej opowieści S. Poggio.
Ludzie, którzy stawiali czoło Everestowi, nie poddawali się ani po pierwszej, ani drugiej porażce. Wyprawy często kończyły się smutnym niepowodzeniem, a niejeden stracił tam życie.
Podczas uroczystości ku czci Mallory’ego i jego mężnych towarzyszy, mówca tak wyraził w słowach nastrój tego zgromadzenia.
– Evereście! – rzekł – Mówię do ciebie w imieniu wszystkich odważnych ludzi. Pokonałeś nas nie raz i nie dwa. A jednak pewnego dnia zwyciężymy, ponieważ ty nie możesz stać się większy niż jesteś. My – tak.
A może nie tylko czujesz się bohaterem, ale przygniata Cię waga własnego bohaterstwa? A równocześnie trudno jest Ci zrzucić pancerz, który jest co prawda ciężki i niewygodny, ale miło znajomy i dający poczucie bezpieczeństwa.
Co byś powiedział na lekkostrawną dietę?
1. Zamiast sztywnej, stalowej zbroi, przymiarka nowych pomysłów jak przymierza się nowy garnitur czy sukienkę.
2. Zamiast myślenia i szczegółowego analizowania wszystkich możliwych konfiguracji rozwiązań, i jeszcze większej ilości zagrożeń, szybka piłka „działaj, testuj, sprawdź”.
3. Zamiast napinania wszystkich mięśni, delikatny „luzik”, bo nie wojna to przecież, i nawet jeśli coś nie wyjdzie, prawdopodobnie nie będzie to koniec świata. Ani nikt od tego nie umrze.
4. Zamiast sprężania się natychmiast do skoku, cierpliwe wyczekanie właściwej chwili.
5. Zamiast pogrążania się w setkach najczarniejszych scenariuszy, spokojne pytanie „co najgorszego może się stać, jeśli mi nie wyjdzie” i jaki byłby dla mnie tego „ciężar gatunkowy” w mojej życiowej skali. Tak od 1 do 10. Zdziwisz się, ile razy ta cyfra znajdzie się znacznie bliżej środka, niż końca skali.
Na koniec mam do Ciebie jeszcze dwa inne ważne pytania.
Od Twojej odpowiedzi zależy jakich ludzi przyciągniesz do siebie i do Twojej marki.
Dla kogo chcesz być bohaterem?
I… kto jest dla Ciebie bohaterem? Drogowskazem w dzień, latarnią morską w nocy, Twoim… światłowodem 🙂
Jeśli chcesz, za tydzień opowiem Ci o moich bohaterach. I chętnie usłyszę o Twoich!