Czy poczujesz tę energię?


Monika Górska | 5 grudnia 2019

Są ludzie, którzy umieją zaglądać do duszy. Którzy patrzą oczyma, ale widzą sercem. I którzy potrafią zatrzymać czas. To fotograficy. Bezgłośni poeci.

A ja mam do takich ludzi wyjątkowe szczęście. Karolina Sikorska i Dawid Sowiński, palą Was policzki?

O Dawidzie jeszcze kiedyś napiszę, bo skradł moje serce. A jeszcze wcześniej, zrobiła to Karolina.

Poznałam ją lata temu. Na kanapie, w moim mieszkaniu. Dwie dziennikarki Gazety Wyborczej robiły ze mną wywiad – rzekę, po jakiejś kolejnej nagrodzie filmowej.

Przyszła z nimi, z aparatem i tym swoim tajemniczym uśmiechem Mona Lisy, który udało mi się kiedyś cudem w przelocie złapać na fotografii, zanim się odwróciła.

Karolina Sikorska - fotografka


Nie było żadnego pozowania, lepszych profili, “cheese, Jesus, whisky, apple”.

Zajęta rozmową prawie jej nie widziałam. A Karolina chodziła wokół nas, jakby w delikatnym tańcu, to przykucała, to chowała się za załomem drzwi, szukając właściwych kątów i odbić, gestów, spojrzeń i uśmiechów.

Zdjęcia, które potem zobaczyłam, to najpiękniejsze portrety, które mi ktoś kiedykolwiek zrobił.

Dzisiaj Karolina robi mniej zdjęć, za to tłumaczy z francuskiego piękne książki o mądrości, szczęściu, medytacji i dobrym życiu.

Po latach spotkałyśmy się znowu. Poprosiłam ją, żeby opowiedziała swoimi zdjęciami o naszych storytellingowych konferencjach. Była z nami na pierwszej konferencji MSSB w tarnowskim Vectorze, potem w Nobel Tower, a ostatnio w Arkadii, na placu Wolności, w samym centrum Poznania.

Nie wiem, jak Karolina to robi, ale kiedy przykłada do oka aparat, to jakby zakładała czapkę niewidkę. Po prostu nie ma jej – jest cała patrzeniem i wsłuchiwaniem się w to, co wokół niej.

W efekcie, w niełatwych dla fotografa warunkach konferencyjnych – jarzeniówki ze sztucznym światłem, okna ze światłem dziennym i projektor, który sprawia, że wszystko, co na pierwszym planie staje się dużo ciemniejsze, dużo ruchu, wiele osób naraz – powstają zdjęcia, które zatrzymują w kadrze to, co najważniejsze: emocje, które nam przez te dwa dni Konferencji Opowiadaj i Zarabiaj Live towarzyszyły.

Mam dla Ciebie taką propozycję:

Najpierw zobacz zdjęcia Karoliny, wsłuchaj się w nie, poczuj emocje i energię.

A potem przeczytaj opis konferencji, który pisałam na gorąco zaraz po jej zakończeniu. I zobacz, czy ten obraz i słowa rymują się ze sobą.


“To była petarda! Cały czas czuję się jakbym wypiła 10 mocnych espresso”, napisała mi dwa dni po konferencji Agnieszka Olszewska. Zwykle po konferencjach, jest tak, jak w dobrej opowieści.

Napięcie przez ładnych kilka tygodni przygotowań rośnie, aż do kulminacji, dwóch intensywnych dni storytellingowego wchodzenia w buty klienta i projektowania własnego biznesu z marzeń.

A potem rozwiązanie – zaznaczone wspólnotowym aborygeńskim okrzykiem na pożegnanie. Aż szyby drżą! I nagle… wszystko się urywa i czujesz się jak balonik, który z głośnym świstem wydobywa z siebie ostatnie resztki powietrza.

Tak było do tej pory – to jest już nasza 4. storytellingowa konferencja Opowiadaj i Zarabiaj Live.

A jednak tym razem jest inaczej.

Czujemy się nie jak balonik, który bezładnie hasa po sali, ale jak wielki balon, który unosi się nad górską granią…Energia zamiast odpłynąć, przypływa ze zwielokrotnioną mocą, a w nas taki spokój i radość…

Dlaczego?

Teraz na szybko przychodzi mi jedno rozwiązanie do głowy.

To efekt synergii. Najpierw naszej ekipy fabrykaopowieści.pl, pod batutą mistrzyni organizacji Anny Sikorskiej z Gospodarzami miejsca, w poznańskiej Arkadii, na placu Wolności, Fundacją Jeden Uniwersytet, z wirtuozami działań jednoczących środowisko Akademickie Poznania, wulkanami pozytywnej energii Wojciechem Szalbierzem, Kubą Jańcem i ich ekipą. Do ich gościnnych sal, nieraz jeszcze wrócimy na nasze szkolenia!

Do tego piękna uwertura powitalna i troskliwe oko Natalii Chromińskiej, która jak Nokia, łączy ludzi.

W energetycznym i radosnym unissono łączyła nas Ola Chodasz, z DRAMA i Open Space Technology, która sprawiła, że wyszliśmy poza słowa, w przestrzeń opowiadania ciałem.

W scenografii z żywego piękna, od naszej ulubionej kwiaciarni Chabazie i przy wtórze zachwyconych mlasków, kiedy raczyliśmy się tortem urodzinowym przygotowanym z okazji 5. edycji Mistrzowskiej Szkoły Storytellingu Biznesowego, przez niezrównaną mistrzynię smaków, autorkę książki Pogoda na torty i słodkie kreacje i naszą absolwentkę Teresę Pogodę.

To jest partytura tych wyjątkowych dwóch dni. Ale ta Muzyka, ta koncertująca symfonia, która popłynęła z nas i w nas, to Wasza sprawka kochani uczestnicy.

Od pierwszych chwil, pierwszych uśmiechów i spojrzeń miałam wrażenie, że to nie konferencja branżowa tylko spotkanie rodzinne, Wasze skupienie i kiedy słuchaliście, i w trakcie robienia ćwiczeń, Wasze dobre słowa o wszystkich zmianach, które się w Was za sprawą naszej szkoły i opowieści dzieją…

Piękne prezenty, wspólne toasty i to, co zostanie z Wami po konferencji na dłużej, o czym tak wzruszająco napisał Robert Ważyński:

Dziękuję!!! <3 <3 <3

To wszystko sprawia, że ten wielki balon, przepełniony radością i poczuciem sensu tego, co robimy, nadal unosi się w przestrzeni. Podnieście głowę i spójrzcie przez okno… bo może właśnie przepływamy koło waszego domu?

Tak, Małgosiu Jabłońska! Nawet widzę, co w tej chwili piszesz pod postem wśród Twoich ceramicznych figurek, które teraz uśmiechają się do mnie. „Pozytywny obrzęk w mózgu trwa do dzisiaj”.

I niech się nie kończy! Tylko teraz wszyscy razem bierzmy się… do roboty!

I jak? Czujesz energię tej konferencji? A może chcesz się o tym przekonać na własnej skórze w przyszłym roku?


Dołącz do dyskusji: