Czy możesz mi w czymś pomóc?


Monika Górska | 10 listopada 2022

– Zazdroszczę ludziom, którzy dopiero będą ją czytać – powiedziała mi w zeszłym tygodniu Hania. – Choć ja za każdym czytaniem odkrywam coś nowego. Nie mogę się oderwać. Chcę czytać dalej i dalej, i jeszcze raz.

I jeszcze dodaje coś, co nie do końca rozumiem: 

– To łaska i zaszczyt, że mogę przy tej książce pracować. 

Hania od 43 lat jest redaktorką w najbardziej prestiżowych wydawnictwach. Nie wiedziałam tego, kiedy zwabiona tortem wiśniowym na bitej śmietanie, który właśnie kroiła, stanęłam obok, na urodzinach jej i naszego wspólnego przyjaciela Bodzia, na Lednicy. Ma jeszcze bardziej pokręcone włosy niż ja i ciepły uśmiech. Od lat tak uśmiechamy się do siebie z daleka, ale jakoś nigdy nie było okazji do rozmowy.

Między jednym kawałkiem a drugim pytam ją, czym się zajmuje. I kiedy słyszę jej odpowiedź i czyich książek była redaktorką, robi mi się gorąco.

– Czy jakimś cudem miałabyś teraz chwilę? – Pytam na wszelki wypadek, bo wiem, że do dobrych redaktorów ustawiają się kolejki jak po szynkę na Wielkanoc za czasów PRL-u. 

– Właśnie teraz mam okienko, bo w drugiej połowie listopada zaczynam nowy projekt.

Przypadek to drugie imię Najlepszego Scenarzysty Świata? No przecież sama bym sobie tego nie wymyśliła!

I tak Hania jest pierwszą osobą, która w półtora dnia przeczytała całą książkę. 

A ściślej – wszystkie trzy tomy, bo tak się ostatecznie ułożyła. Jakoś mam wrażenie, że sama książka mnie prowadzi. A ja za nią po prostu wiernie idę.

Tak, jednak będą trzy tomy 🙂 

Zaufaj, 

Puść. 

Kochaj.

Co myślisz o takich tytułach?

Ten pierwszy tom jest już po pierwszej redakcji. Czytam słowo po słowie, rozdział po rozdziale i… nadal je lubię 🙂 A to nieczęsto mi się zdarza. Nie wiem, jak Hania to zrobiła, ale w ogóle nie czuję jej interwencji w tekst. Zrobiła to tak subtelnie i zachowując mój styl. Jak w filmie – najlepszy montaż to ten, którego nie widać 🙂

Już się nie mogę doczekać, kiedy Ty mi napiszesz, jak Tobie się czyta. Jestem Ci taka wdzięczna za każde dobre słowo, podpowiedzi, modlitwę, a może i grosik lub dwa, na wydanie tej książki. Za Twoją cierpliwość, wyrozumiałość, zachętę, wiarę we mnie i w tę książkę… Widzisz? To wszystko się teraz dopełnia. I, jak w dobrej opowieści, jest właśnie czas kulminacji!

Czeka nas baaaaaardzo intensywny tydzień i są duże szanse, że św. Mikołaj będzie w tym roku miał bardzo, bardzo ciężki worek 🙂 

A ja już odbieram swoje prezenty. I to jakie!!!

Wiesz, kto chce zarekomendować moją książkę? Ja już wiem… Myślę, że też się ucieszysz 🙂

Wymarzyłam sobie te dwie osoby i przez kilka tygodni z drżeniem i ściśniętym żołądkiem zbierałam się, żeby do nich dotrzeć i poprosić… 

Jakie było moje zaskoczenie, kiedy obaj panowie się zgodzili! I to niemal od razu, jak tylko opowiedziałam, o czym piszę!

Choć nadal nie mogę w to jeszcze tak do końca uwierzyć. Ani w te słowa, które do mnie docierają o książce… 

Choć w sumie… co tu się dziwić… To tylko kolejny dowód na to, jak ważny jest Redaktor Naczelny tej książki 🙂 

I jeszcze projekt okładki. Kolejna historia, której sama bym sobie nie wymyśliła. Może pamiętasz, że Tymek, zrobił wstępne projekty? A teraz grafik z wydawnictwa W drodze, którego okładki książek, skradły mi już dawno serce, opracował ich nową wersję. I czy uwierzysz, że nawet mu nie wspomniałam, że szmaragdowy jest moim najulubieńszym z kolorów, bo to kolor jezior w Nowej Zelandii?

Bardzo jestem ciekawa, co myślisz o tych projektach?

Która okładka sprawia, że masz ochotę zajrzeć do środka i kupić książkę?  

1. Z drabinką

2. Z kładką skalną

Daj mi koniecznie znać, którą okładkę wybierasz!

I, proszę, wspieraj nas z Hanią, Anią i całą ekipą na tej ostatniej prostej, dobrze?

A ja… wiesz… chyba po prostu jestem szczęśliwa…


Dołącz do dyskusji: