Czasem trzeba wszystko postawić na jedną kartę.
Monika Górska | 14 marca 2024
Do Świąt Wielkanocnych zostały nam już niecałe trzy tygodnie. Cieszę się, że tylu z Was sięga do trylogii Zaufania właśnie teraz, we Wielkim Poście. Piszecie, że to taka karmiąca książka, dobra dla zmęczonej duszy. Grzałka dla letniej wiary.
A ja tylko chcę Cię uprzedzić, że w magazynie kończą się już egzemplarze obu tomów.
Prawdę mówiąc, cały drugi nakład „Zaufaj” już się wyczerpał, ale na szczęście Wydawnictwo Bernardinum pożyczyło jeszcze trochę swoich egzemplarzy.
Ale i tak zostało już tylko po sto z kawałkiem. Więc jeśli myślisz, że jeszcze masz czas, żeby kupić te książki na prezent dla siebie albo przyjaciół, to może się lada moment okazać, że… jednak już nie masz!
Powiem Ci, że mnie to wszystko, co dzieje się wokół książki, wzrusza i onieśmiela. Nigdy bym też tylu niezwykłych ludzi nie spotkała, gdyby nie ona… Tak też i było ostatnio w Poznaniu.
Tak się jeszcze nigdy nie zdarzyło. Na Zaufajowe spotkanie autorskie 25 lutego trzeba było wcześniej zamknąć zapisy. A i tak przyszło ponad 100 osób, i w ostatniej chwili musieliśmy się przenieść z klimatycznej kawiarenki do dużej sali przy poznańskiej Farze.
A to wszystko za sprawą Joasi Nowak, genialnej organizatorki i szefowej niezwykłej Inicjatywy Poznaj Ludzi, która od pięciu lat przyciąga tłumy singli z wartościami. Poznałam ją na seansie filmu „Johnny”, a potem spotkałam jeszcze na „Opiekunie”. Oba filmy mnie poruszyły, ale najbardziej poruszyło mnie, kiedy szczelnie wypełniona ludźmi sala w filmowym multipleksie jak jeden mąż odmawiała przed seansem dziesiątkę różańca.
Joasia zobaczyła w stopce mojego maila „Zaufaj”. Zamówiła ją, przeczytała i tak to się zaczęło. Najpierw szczere do bólu maile, potem długie rozmowy i bal walentynkowy z zaproszeniem na spotkanie autorskie.
Był tylko jeden problem. Joasia, przepiękna blondynka, która wygląda jak milion dolarów, dziewczyna o wrażliwym sercu i pięknej duszy, organizatorka spotkań dla setek osób, nie wyobrażała sobie, żeby stanąć przed ludźmi i poprowadzić spotkanie.
Dokładnie tak samo reagowała i Agata Buzek, która miała poprowadzić rozmowę z Jerzym Stuhrem i Kasia Nosowska, przed rozmową z Tomaszem Stańko w cyklu Rozmowy PoSzczególne, którego kilka odcinków reżyserowałam kiedyś dla TVP.
Do dziś pamiętam jej drżący z przejęcia głos:
– Panie Tomaszu, nie chcę być niemiła, ale jeszcze rano myślałam, że może pan zachoruje albo ja, i nie będę musiała nagrywać tej rozmowy.
A obie rozmowy okazały się majstersztykami!
Joasia tak samo:
– Zje mnie trema! Ja kompletnie nie nadaję się do występowania przed ludźmi.
Ach, jak ja uwielbiam takie sytuacje! Moi studenci storytellingu wiedzą, że jestem pierwsza do wypychania ludzi poza strefę ich komfortu. Z własnego doświadczenia wiem, że choć nie jest to miłe, to jednak często przekłada się na spektakularny skok. Pod warunkiem, że jest w tym człowieku potencjał do rozwoju. U Asi dostrzegłam go od razu. Tylko ona kompletnie go nie widziała. W końcu zgodziła się. Ale im bliżej do spotkania, tym krótsze miała noce i tym częstsze posyłała mi SMS-y.
– A nie można jednak zmienić prowadzącej? Czy na pewno muszę ja? – I takie tam.
Byłam nieugięta. Wierzyłam w nią. Trema to lęk, który mówi: nie dam rady. Ośmieszę się. Jestem za słaba. Jestem nie dość dobry. Trema to wielka egoistka. Ja, ja, ja…
– Joasiu. Powiem ci jedną rzecz, która wszystko zmieniła w moim występowaniu przed publicznością. To w ogóle nie jest o mnie!! To jest o nich. Mogę zgubić wątek, pomylić coś, zapomnieć, zrobić głupią minę, to nie jest ważne. Tak długo, jak będę autentycznie miała coś ważnego do przekazania, wiedziała, dlaczego to robię i chciała komuś pomóc. Pozwólmy działać przez nas Duchowi Świętemu. On znajdzie swoją najlepszą drogę do ich serc. Skoro mógł przemówić przez oślicę Balaama, to i przez nas może.
Możesz się domyślić, jaki był efekt. Joasia z wielkim wdziękiem, dociekliwością i na luzie poprowadziła to spotkanie. A ja po prostu płynęłam z falą. Cudownie było widzieć w oczach ludzi mieniące się gamy emocji. I od czasu do czasu słyszeć salwy śmiechu. A przecież ja nie mam w sobie nic ze zwierzęcia scenicznego, a tym bardziej lwa salonowego, który rozbawia towarzystwo. Jestem nieśmiałą introwertyczką!
Kiedy Joasia na zakończenie spotkania wręczyła mi ogromny kosz łakoci, ludzie zaczęli się podnosić, jeden po drugim.
– Chcą już wyjść? No tak, pewno przeciągnęliśmy czas…
Dopiero po kilku chwilach dotarło do mnie, co się dzieje. To było owacja na stojąco.
Doświadczyłam tego po raz pierwszy w życiu. Ok. Wiem, że to dla Ducha Świętego, nie dla nas, ale i tak… miło świecić światłem odbitym 🙂
Największą radość sprawił mi mój syn. Podszedł do mnie z taką radością w oczach i mówi:
– Mamo, jestem z ciebie taki dumny. Cały czas musiałem się pilnować, żeby robić zdjęcia, bo miałam ochotę tylko usiąść i ciebie słuchać.
A potem w kawiarni intymne i piękne opowieści przy podpisywaniu książki i spotkanie ze znajomymi i nieznajomymi czytelnikami listu. Joasia i Marta, która sprzedawała książki, dbały, żeby każdy, mimo długiej kolejki, poczuł się zaopiekowany, a ja, żebym od czasu do czasu mogła choć wypić łyk kawy. Całe to spotkanie było w każdym calu po mistrzowsku zorganizowane, a ja czułam się jak królowa.
Wiesz, [[name]], co jest moim największym odkryciem towarzyszącym tej książce? Że ludzie są znacznie lepsi, niż myślimy. Mimo że noszą w sobie tyle cierpienia, tyle gór i pagórków pokonują na co dzień, to jednak nie zatrzymują się w miejscu. Nie okopują w lepiance ciężkich myśli, tylko szukają światła. I jeszcze innym oświetlają drogę. Jaki to wielki zaszczyt spotykać takich ludzi! Jak się jaśniej robi na świecie.
Do dzisiaj został mi ten błysk w oku Joasi po spotkaniu. Zebrała po nim tyle komplementów! Dosłownie czułam, jak jej dotychczas nieśmiałe złożone skrzydła, rozprostowują się do lotu. I już kolejne pomysły kiełkują w jej głowie…
Pięknie jest, kiedy inni w nas wierzą. Ale najpiękniejsze, kiedy sami zaczynamy wierzyć w siebie. Tak, jak wierzy w nas Nasz Najlepszy Ojciec.
Bardzo dziękuję Tymoteuszowi, za ocalenie od zapomnienia klimatu tego niezwykłego spotkania i piękną foto-opowieść.
Dbaj o siebie!
A książkę, póki co, możesz zamówić tutaj: https://fabrykaopowiesci.pl/zaufaj
Chyba że zobaczysz komunikat: zapisz się na listę oczekujących 🙂