Czarno na białym
Monika Górska | 5 marca 2015
Wreszcie udało Ci się wyrwać na kilka dni zimowych ferii. Znalazłeś nawet super okazję last minut i oto jesteś wśród ośnieżonych szczytów okalających łagodne, szerokie stoki. A wokół taka cisza… słychać tylko chrzęst śniegu pod nartami i poskrzypywanie wyciągów w oddali.
Masz wreszcie czas dla siebie! Jedziesz niespiesznie, kreśląc na śniegu zgrabne sinusoidy. Narty suną równo, blisko siebie, kolana ugięte w sam raz, kijki z gracją muskają śnieżny puch. Jesteś zadowolony, bo na tej niebieskiej trasie czujesz się spełnionym narciarzem.
A wtedy Twój syn, albo Twój partner mówi nagle
– Nudno tutaj. To chodźmy na czarną. Możemy zjechać nią z lodowca aż do samego dołu.
Na czarną!!! Nawet nie na czerwoną, tylko od razu na czarną? Pamiętasz z poprzedniego sezonu, że na czerwonych trasach długo medytowałeś przed ostrym spadem w dół, zanim odważyłeś się zrobić ten pierwszy śmig. A a kiedy już jechałeś, Twoje narty niebezpiecznie przyspieszały i Twoja stylowa jazda zamieniała się w walkę o przetrwanie.
A teraz czarna? Z wąskim pasem śniegu wśród drzew albo skał, na którym tak trudno się kręci i często, niemal pionową, ścianką w dół?
Przecież nie dasz rady.
Zaraz zaraz. Ile sezonów jeździsz już na nartach. Dziesięć? Dwadzieścia? Na niebieskich trasach zjeżdżasz jak mistrz. Twoje ciało doskonale wie co robić. Jeździsz pewnie i bezpiecznie.
To co się tak naprawdę teraz dzieje?
Gdybym umiała czytać w Twoich myślach, pewnie usłyszałabym:
– To, że czasem udaje mi się nawet zgrabnie pojechać, nie świadczy wcale, że jestem dobrym narciarzem. Dopiero na stromych trasach widać, że tak naprawdę jestem kiepska.
Zatrzymujesz się przed czarnym kijem wbitym w śnieg, który wyznacza trasę i czujesz, jak mocno wali Twoje serce. Nagle, mimo minusowej temperatury, robi Ci się bardzo gorąco. Boisz się stromej ściany, boisz się rozpędzić, boisz się, że stracisz kontrolę…
Twoje emocje rodzą się z opowieści, które opowiadasz sobie … o sobie.
A gdybyś tak zmienił opowieść? Gdybyś jadąc ostrożnie w dół czarną trasą (najwyżej zahamujesz pługiem) zamiast o kiepskim narciarzu, któremu tylko czasem udaje się dobrze zakręcić, opowiedział sobie o dobrym narciarzu, któremu czasem nie wychodzą zakręty? Zwłaszcza, kiedy za bardzo hamuje go strach?
Wiesz co się wtedy stanie?
Po ostatnim tygodniu na włoskim lodowcu w Masso Corto już wiem…
Ani się nie obejrzysz, a już będziesz na dole. Dałeś radę. I wcale nie było tak strasznie. Następnym razem serce nie będzie Ci już tak bić jak oszalałe. A za którymś kolejnym w ogóle przestajesz sobie w głowie opowiadać, jakim jesteś narciarzem. Czarna trasa, czerwona trasa, niebieska? Czy to ważne? Liczy się biały śnieg, postrzępione granie gór. I Twój oddech…
Przecież mógłbyś mieć 99 innych problemów, włączając w to porażenie mózgowe.. i nadal osiągać wszystko, czego zapragniesz. Jak w jednym z najśmieszniejszych i mega inspirujących wystąpień na TEDzie aktorki Mysoon Zayid,