Co by to miało być?
Monika Górska | 18 lipca 2024
Już dawno się tak nie śmiałam. Czasem do głaska i kuksaniec się przyda…
„W tym roku poprosiłam, żeby mój mąż w ramach urodzinowego prezentu kupił mi trzecią część Twojej książki. Dwie pierwsze otrzymałam w prezencie od przyjaciół. Kiedy go o to prosiłam, jeszcze sama nie wiedziałam, że ona dopiero powstanie:)
Mój mąż skwitował to stwierdzeniem, że tylko ja mogłam zażyczyć sobie książki, która jeszcze nie została napisana. Chyba musiałaś mnie nieźle oczarować.
Moniko, nie masz wyjścia, żeby Daniel, jak każdy „zadaniowiec” miał to z głowy :);) postaraj się napisać ją jak najszybciej i równie dobrze jak poprzednie, chociaż wierzę, że będzie jeszcze bardziej niesamowita.”
Napisała Agnieszka. A Gosia dodała: „Pamiętasz, że Mojżesz też chciał się wykpić, bo nie był wymowny. Takie obawy to najlepszy dowód na to, że Scenarzysta wpisał Ciebie i Tobą pisanie (forma użyta celowo) w swoją historię o zbawieniu. Tylko spróbuj nie pisać…”
No po takim dictum, to przecież nie mam już wyjścia. I wymówki. Do roboty…
Mam dla Ciebie dzisiaj propozycję nie-do-odrzucenia. Masz ochotę włączyć się w kreatywny proces jej pisania? 🙂
Na motywach znanych w kulturze opowieści, napisałam swoją wersję do III tomu Trylogii Zaufania. Tylko szukam jeszcze odpowiedniego przedmiotu.
I tutaj zadanie dla Ciebie.
Tam, gdzie znajdziesz w tekście znaki: XXXXXXX pomyśl i podpowiedz mi, co by to mogło być? Z czego jest zrobione? Gdzie stoi albo co na tym stoi? Mam jakiś pomysł, ale jeszcze szukam czegoś lepszego!
Kto wie, może akurat Twoja propozycja wejdzie do książki?
Są takie miejsca, w których czas płynie inaczej. I opowieści, które chcemy, żeby nigdy się nie skończyły… A są też takie historie, które tylko czekają, żeby się zacząć…
Jak w tej opowieści o dwóch sąsiadkach.
Mieszkają koło siebie, dom w dom, od czterdziestu lat. Ile to kaw już wspólnie wypiły, ile łez sobie wzajemnie ocierały, ile tajemnic wyszeptały.
Pewnego dnia, obie ze smakiem skrobią widelczykami po porcelanowym talerzyku. Dojadają ostatnie kęsy jeszcze ciepłej, pachnącej cynamonem szarlotki. Rozmawiają o tym, co będzie, jak pójdą na emeryturę. Nagle starsza z nich, nerwowym ruchem, odgarnia siwiejący kosmyk włosów za ucho. Lekko odchrząkuje…
– Słuchaj. Tak mi trudno jest cię o to prosić, ale… Czy mogłabyś mi pożyczyć pięćset złotych? Muszę kupić porządną maszynę do szycia, bo stara już nie nadąża. A u mnie na koncie już resztki.
– Nie dam teraz rady. Ania jedzie na Erasmusa do Rzymu i chcemy jej trochę pomóc na starcie. Może za kilka miesięcy. Ale wiesz, tyle lat się już znamy i tyle razy już cię miałam zapytać. Skąd masz XXXXXXXXXX. Wygląda na staroć. Co tam trzymasz?
– Ach, to pamiątka po mojej prababci. Nawet nie wiem, co tam jest. Pokrywa była od zawsze zamknięta, a klucza nie było.
– To może spróbuj podważyć wieko?
– Mówisz? – Pani domu zbiera talerzyki i idzie do kuchni po nóż. Pokrywa stawia przez moment opór, ale po chwili odskakuje.
To, co widzi w środku, odbiera jej mowę. A w gardle zasycha. Zanurza rękę…
W XXXXXXXXX jest pełno złotych monet.
Chyba wszystkie maszyny do szycia ze sklepu można by za nie wykupić…
Ile takich XXXXXXXX kurzy się gdzieś na półkach, za książkami, pod skrzypiącą podłogą. Czasem są blisko, na wyciągnięcie ręki. Tylko właściciel o tym nie wie. Skarbonki, skarbczyki i skarbce opowieści, które tylko czekają, aż ktoś je kiedyś uwolni. I znowu będą mogły ożyć. A człowiek żyje, dopóki żyją jego historie.
I na mnie czekała taka skrzynia pełna złota. Tylko o tym nie wiedziałam.
W historii z Ciocią Dziunią, czyli siostrą Hedwige, która znienacka zaczęła się dla mnie w Jerozolimie w 2018, było podobnie jak z Ciocią Anne. Choć ona sama nigdy nie napisała do mnie listu. Napisała jednak coś innego.
Coś, co czekało na mnie kilkadziesiąt lat…
Ja tej historii sama bym sobie na pewno nie wymyśliła. Mam nieodparte wrażenie, że to ona sama mnie znalazła i najpierw delikatnie, a potem z coraz większym uporem upominała się, bym odkrywała kolejne jej karty. A kiedy już je wszystkie odkryję, odkryła je także przed światem, właśnie tutaj, na kartach tej książki.
… Już niedługo?
cdn.
I jak, masz już pomysł, co by to mogło być? A może przyjdzie Ci do głowy coś jeszcze innego, bardzo cennego, o czym tylko właściciel jeszcze nie wie?
I jak Ci się to czyta? Masz ochotę na więcej? 🙂
Dbaj o siebie!
PS
Bardzo dziękuję za dobre słowa informacji zwrotnej i ciekawe pomysły poprawek! Wykorzystam!!! I za wsparcie modlitwą! To najlepsza kombinacja! Dziękuję szczególnie: Ani M., Agacie K., Agnieszce R., Alicji K., Bernadecie Sz., Dorocie L., Ewie W., Justynie B., Kaci Ch., Kasi P., Łukaszowi H., Magdzie K., Markowi G., Rafałowi J., Renacie Cz., Urszuli B., Wioletcie S. i Toniemu.