A już myślałam, że nic mnie nie zszokuje…

Monika Górska | 13 marca 2025
Jakie jest jeszcze mocniejsze słowo niż wzruszona? Szukam i nie znajduję słów, żeby wyrazić, co się od kilku dni dzieje w moim sercu.
Pamiętasz mój ostatni post? Ten o adoracji? Ze stopami Jezusa?
Totalny szok przeżyłam, kiedy opublikowałam go także na naszym fb fanpejdżu. Od wtorku ma nowe zdjęcie i nową nazwę: Monika Górska – Zaufaj, puść i kochaj.
Wg statystyk na profesjonalnym pulpicie, do dziś zobaczyło go prawie 138 tys. osób! Zareagowało koło 5500, a udostępniło 291 osób.
Czy Ty to rozumiesz? Bo ja… z trudem! Mówi się, że wiara, a zwłaszcza kościół odchodzi do lamusa.
A tymczasem post, który w C-dur mówi o wierze, miłości do Jezusa, zachęca do spotkania z Nim w codziennej adoracji, w przeciągu zaledwie kilku dni staje się najchętniej czytanym postem w całej mojej historii!
A tak szczerze, nawet nie byłam zadowolona z tego, co napisałam. Zapytaj Ani 🙂 Jakoś opornie mi szło, koślawo, więc to nawet żadna moja zasługa.
Tutaj możesz przeczytać post i komentarze ludzi, którzy przyłączają się do codziennej adoracji >>
No serce rośnie! Muszę Ci się przyznać, że ostatnio w ogóle przeżywam jakiś renesans wiary w kościół.
Wydawało mi się do tej pory, że nasz kościół powoli pustoszeje. Że więdnie, umiera… Słyszę zewsząd, że seminaria i nowicjaty świecą pustkami. Że księża są już passé. Że tylu ludzi odchodzi. Nawet wśród tych najbardziej kiedyś oddanych kościołowi znajomych.
Pisałam o tym w “Zaufaj i puść”.
“I pomyśleć tylko, że u samych źródeł chrześcijaństwa jest nawrócony zdrajca i nawrócony morderca chrześcijan, Paweł. Im właśnie powierza Jezus swój Kościół. Co się dziwić, że jest taki poraniony. Tyle ma zmarszczek! Jak babcia – staruszka, która swoje przeżyła. Ma już przecież dwa tysiące lat!
Tak bym chciała, żeby był idealny. Czysty. Jak Jezioro Galilejskie, czasem bez ani jednej zmarszczki. A jest taki jak my. Jak nasze rodziny. Jak ja.
Czasem nie jest mi po drodze z moim papieżem, przeorem, proboszczem, wikarym albo biskupem… Bo czasem wydaje mi się taki ograniczony, głupi, bucowaty, grzeszny, za bardzo postępowy albo przeciwnie, zacofany…
Ale nawet jeśli mnie martwi, wkurza, a nawet brzydzi, to jednak tylko dzięki niemu przychodzi do mnie Jezus w komunii świętej. Nie ma innej opcji. Inaczej się nie da. I tyle. Po to Jezus dał nam Kościół.
A tak poza tym… tak łatwo oceniać kogoś za to, że nie pasuje do ideału… I wiem, jak ja sama bywam grzeszna, bucowata, ograniczona, głupia, postępowa albo czasem zacofana, jak martwię się sobą, nieraz brzydzę, jak się na siebie wkurzam. Więc… jak to było, Moniko, o tej belce i drzazdze?
Jezus dobrze wiedział, z kogo tworzy Kościół. I wie, jak to z nim dzisiaj jest. Ale na końcu liczy się tylko to pytanie:
– Czy ty Mnie kochasz? Czy kochasz Mnie bardziej? Bardziej niż wszystko inne, co nie jest Mną?”
A teraz, dzięki Najlepszemu Scenarzyście Świata, trafiam do takich właśnie kochających ludzi. Tych “którzy nie chcieli odejść”.
Co weekend jeżdżę po całej Polsce. Do dużych miast i małych miasteczek. I aż się muszę uszczypnąć, bo widzę pełne kościoły modlących się ludzi. Rozmawiam z parafianami, z księżmi, z wolontariuszami i animatorami wspólnot.
I mam jakiś dysonans poznawczy… Spotykam ludzi oddanych, zaangażowanych, darowujących innym swój czas, pieniądze, serce…
Jak Gabrysia i Leszek z fundacji Domu Św. Jakuba, w Rogówku, zwanym “Osiołkowem”. Bo co roku w Boże Ciało organizują dla rodzin kultowe już kilkudniowe Camino ze swoimi osiołkami.
I ich Przyjaciel Paweł, z Wojowników Maryi, który z Bydgoszczy jechał rano w interesach do Warszawy, a potem specjalnie przyjechał jeszcze do Poznania, żeby mnie zabrać z książkami, aż za Toruń.
Adrian i jego ekipa ewangelizacyjna “Oddanie 33”, który niedzielę dla rodziny robi w środy, bo w weekendy jeździ po całej Polsce ze świadectwem i rekolekcjami zawierzenia się Maryi. I chwali Boga, mimo że kiedyś miał opory przed mówieniem do ludzi, bo od dzieciństwa się jąka.
Albo “dziesięciolatkowie” w kapłaństwie – ks. Andrzej i ks. Marek z Centrum Ewangelizacji Dobrego Pasterza Diecezji Łomżyńskiej w Ostrowii Mazowieckiej, gdzie byłam kilka dni temu.
Ja byłam zmęczona po trzech świadectwach w czasie zaledwie jednego dnia, a oni w Augustowie byli na najwyższych obrotach przez cały tydzień misji. A bywa, że takich mszy na misjach jest codziennie pięć! A po powrocie nie mieli ani dnia “dla siebie”, żeby odpocząć, bo już rodziny, bo narzeczeni, bo młodzież, bo wspólnoty czekają… Kiedy patrzę na ich kalendarz tylko na marzec, wierzyć mi się nie chce, ile można zdziałać, kiedy się powie Bogu radykalnie TAK.
A jeszcze potrafią zadbać, żeby na mszy św. i adoracji pamiętać i otoczyć modlitwą każdą z pań. Nie gładkimi słówkami, ale konkretnie. I zatroszczyć się by na naszym spotkaniu w ramach “Projektu Kobieta” był także pyszny tort i by każda otrzymała czerwonego tulipana. Że nie wspomnę o pięknym bukiecie róż dla prowadzącej 🙂 I to… księża! Wierzący! Jak dobrze, że nie zapominają być, przy tak napiętym grafiku, też ludźmi.


I nie są w tym sami – wspiera ich cała oddana ekipa ewangelizacyjna. Robią tyle ciekawych projektów, że aż żałuję, że nie mieszkam w Ostrowii.
Wśród nich jest Jola, która prowadziła nasze spotkanie. Właśnie wróciła po kilku miesiącach nieobecności do pracy. Po operacji glejaka mózgu. Ma czterech synów, i córeczkę w niebie.
Od pięciu lat co niedzielę jeździ na wieczystą adorację do Ostrołęki, 30 minut w jedną stronę. Wybrała późną godzinę, tę ostatnią przed północą, żeby dzieci już spały. I ona, i jej mąż wie, jak to jest zaufać, puszczać i kochać!
To wszystko to nie jakaś utopijna wizja kościoła, ale konkretni ludzie, z krwi i kości. Normalni. Z trudną nieraz przeszłością i niewiele łatwiejszą codziennością. Z problemami, zmartwieniami, wyzwaniami. Ale kiedy się z nimi rozmawia, widać, że mają jeden, wspólny cel. Chcą wszystkim pokazać, kim naprawdę jest Bóg.
Miłością!
I wszyscy podkreślają, ile mocy i dobra czerpią z Adoracji.
Tak się cieszę, że tylu z Was też tak to widzi. Ile ciepłych maili dostałam od Was:
“Tego mi było trzeba!”
“Wchodzę w To.”
“Zrobimy to razem.”
I jak, udało Ci się przez ten tydzień wysupłać trochę czasu na Spotkanie z tą Najważniejszą Osobą?
Mi… prawie… Ale… To nie jest łatwe… Każdego dnia byłam na mszy św., ale nie każdego dnia dotarłam na adorację…
Na szczęście jest kolejny tydzień. I siedem świeżych, nowych możliwości. Wspierajmy się modlitwą… za te 1,5% czasu dla Miłości. O wytrwałość.
A ja za modlitwę, dołączenie do codziennej adoracji i wszystkie gesty dobra moją wdzięczność posyłam dziś szczególnie: Agnieszce B., Agnieszce J., Agnieszce R., Barbarze N., Edycie S-P, Elizie S., Elżbiecie S-P, Ewie U., Irenie L., Janinie F., Joannie Dz., Justynie W., Katarzynie K., Magdalenie S., Małgorzacie G., Marii W., Mateuszowi H., Mateuszowi J., Pawłowi A., Renacie C., Teresie M.
Dbaj o siebie!
A te piękne zdjęcia robiła Kinga Szyszkowska.