A jednak wiara czyni cuda…
Monika Górska | 7 listopada 2024
Dzisiaj mam dla Ciebie piękną opowieść o tym, jak wielką moc ma wiara, jeśli tylko… uwierzyć.
Choć i cała historia pisania Trylogii Zaufania jest najpiękniejszym świadectwem mocy wiary!!! Dziękuję Ci za Twoje wsparcie!!! Te ostatnie dni były tak intensywne… Wiesz, jak to jest. Ile w takich sytuacjach deadlinowych stresu, niespodziewanek, zmęczenia… jak łatwo można stracić pion… Ale… tym razem tak nie było. Pracy ogrom, ale z mocą i z niewiarygodnym poczuciem pokoju. Podobne wrażenie miał i Jacek, i Hania, z którymi pracowaliśmy nad książką. I nie mam wątpliwości, że tak właśnie działa potęga modlitwy. Coś tak ulotnego i zwiewnego przekłada się na konkret, że można by kroić nożem, jak chleb. Taki duchowy proces desublimacji…
I Twoja modlitwa zdziałała cud. Jeszcze mi trudno w to uwierzyć, ale… Daliśmy radę! A TY… jesteś pierwszą osobą, która się o tym dowiaduje! Z wdzięcznością, która otwiera w niebie okno i jest samą głębią miłości. Tak ostatecznie dzięki Waszym podpowiedziom brzmi tytuł ostatniego rozdziału książki 🙂 A jeden cytat, który też bardzo polecaliście, znalazł swoje miejsce jeszcze w innym miejscu…
No więc teraz już oficjalnie: ZAUFAJ, PUŚĆ I KOCHAJ oddajemy dziś do drukarni. I jest… piękna! A Ty możesz ją zamówić w przedsprzedaży już od przyszłego wtorku… Czy to nie wspaniałe?
Mamy tylko jeszcze jedną zagwozdkę! Okładka… tyle pomysłów się kotłuje! A tu mamy już tylko tydzień.
A co Twoim zdaniem powinno się na niej znaleźć tak, żeby pasowało do tytułu i pozostałych okładek? I przede wszystkim, żeby przyciągała uwagę? Jakieś miejsce, przedmiot, czynność… Bardzo potrzebujemy inspiracji!
A teraz już świadectwo Beaty Łukaszewicz, które wywołało na naszych warsztatach ogromne emocje. Od śmiechu do wzruszenia. A u mnie dodatkowo jeszcze poczucie dumy, że tak fantastycznie zastosowała wszystkie reguły dobrej opowieści.
Od trzech lat mieszkam w rezerwacie nad Górną Liswartą w małej wiosce Cisie, liczącej 600 mieszkańców. Tutaj króluje tradycja. W maju króluje majowe.
Za pięć siedemnasta wskakuję na rower i pędzę w upale do małej, czerwonej, drewnianej kapliczki. W środku już czeka Pan Stefan (prezes kapliczki), jego żona Irenka, Pani Bożenka, Edyta i Zuzia.
Susza, deszczu nam trzeba… Wpadam zziajana, zajmuję ostatnie wolne miejsce przy drzwiach. Wstajemy. “O Maryjo, witam Cię, o Maryjo, kocham Cię”. Siadamy, otwieramy modlitewniki.
Śpiewamy “Chwalcie łąki umajone”. Nagle daje się posłyszeć szmer. Mimochodem zerkam na przesuwające się po niebie chmury.
”Była cicha i piękna jak wiosna”… Świeca grzeje, pot spływa nam z czoła, duszno, powietrze stoi… Chmury uciekają.
“Serdeczna Matko, opiekunko ludzi, niech Cię płaszcz sierot do litości wzbudzi”… Ostatnia nadzieja, ostatnia chmura! Ucieka! Panika! Tak nie może być!
Nie wytrzymuję. Wstaję i mówię roztrzęsionym głosem:
– W Piśmie Św. jest napisane, że jak powiesz do góry z wiarą, że ma się przesunąć, to się przesunie.
Nasza góra to chmura! Spróbuję to zrobić… żeby spadł deszcz…
Bożenka kibicuje:
– Tak trzeba deszczu!
Wychylam się za drzwi, wyciągam do góry ręce i z początku nieśmiało wołam:
– W imię Jezusa Chrystusa nakazuję tej chmurze, żeby spuściła deszcz na naszą wioskę!
Serce mi kołacze… Co oni sobie pomyślą? Nawiedzona wariatka.
Opadam na krzesło z trzaskiem, zamykając drzwi kapliczki.
Jak na zawołanie rozlega się potężny grzmot i błyska.
Wszystkich wyprostowało.
Boże jak dobrze, że zamknęłam drzwi!
“Po górach dolinach rozlega się głos” Nieśmiało zerkam za okno… Jest! Jedna kropla, druga! Kap, kap… Kapie za mało!
Wstaję i mówię:
– Pan Jezus, jak modlił się nad niewidomym, to pomodlił się drugi raz, bo niewidomy nie widział wyraźnie po pierwszej modlitwie. Poprawiamy!
Otwieram drzwi, podnoszę ręce… Och! Nie! Jadą rowerzyści! Zleje ich!… No trudno! Wołam, tym razem jeszcze głośniej, jakbym stała nad przepaścią nadziei:
– W imieniu Jezusa Chrystusa nakazuję tej chmurze, żeby spuściła więcej deszczu na Cisie!
Zamykam drzwi. Serce kołacze.
Kap, kap, kap… Na dachu słychać coraz mocniejsze uderzenia.
Leje!!! Po drodze płynie rzeka wody!
“Królowej Anielskiej Śpiewajmy” Jak my stąd wyjdziemy?
“Do Ciebie Matko Szafarko łask, błagalne pienia wciąż płyną… W cierpienia czas, pomocą darz i nieustannie ratuj nas…”
Mija godzina. Zleje nas!
“O Maryjo żegnam Cię, o Maryjo kocham Cię…” Otwieram drzwi.
Promienie słońca muskają mi twarz. Asfalt paruje.
Wsiadam na rower.
Ile kropel deszczu spadło, tylekroć bądź uwielbiony Panie!
Tę historię napisała i opowiedziała Beata Łukaszewicz na naszych warsztatach tworzenia świadectw Opowiadaj jak Mistrz z Nazaretu, w Tarnowskich Górach.
Zapamiętam je do końca życia. I nie tylko dlatego, że wtedy właśnie dowiedziałam się, że jestem bezdomna. Wtedy też tak namacalnie poczułam, jakie poruszające rzeczy się dzieją, kiedy ludziom wiary da się kilka prostych narzędzi do tworzenia opowieści.
Skąd wiem, że byli tam ludzie wiary?
A kto bez wiary chciałby poświęcić całą wolną sobotę i to w dodatku w tak ulewnym deszczu, że się nawet nie chce wychodzić z domu?
Tak myślałam przed warsztatami w Tarnowskich Górach. A po warsztatach, kiedy kilkoro z uczestników podzieliło się swoim świadectwem, poczułam, że i moja wiara się umocniła.
Rację miał Romano Guardini, kiedy mówił, że jak świeca zapala się od płomienia drugiej świecy, tak wiara wznieca się od wiary.
A my dzisiaj wzajemnie wzniecamy iskry wiary na spotkaniu proboszczów i przełożonych Zgromadzenia Księży Orionistów. Mimo totalnego zmęczenia przecież nie mogłam odmówić prowincjałowi Małego Dzieła Boskiej Opatrzności. Przecież po to jestem…
Czekam niecierpliwie na Twoje okładkowe podpowiedzi. Ufam, że razem damy radę 🙂
Moją wielką wdzięczność za wsparcie w wyborze cytatu, historie i refleksje, którymi się ze mną podzieliliście oraz za wszystkie dobre słowa, myśli i modlitwę posyłam: Adamowi O., Agacie, Agnieszce B., Agnieszce D., Agnieszce R., Agnieszce S., Alicji B., Alicji K., Annie G., Annie W., Annie M., Anieli C., Asi R., Asi W., Beacie Ch., Beacie K., Dominice P., Dorocie B., Dorocie R., Edycie K., Elżbiecie K., Ewie B., Ewie D., Ewie S., Gabrysi J., Gabrieli J., Gosi D., Gosi S., Grażynie B., Grzegorzowi G., Grzegorzowi J., Grzegorzowi S., Izabeli J., Izabeli M., Joannie N., Joannie O.R., Justynie W., Kanoa, Kasi, Kasi C., Kasi M., Kaście K., Katarzynie, Katarzynie K., Kindze, Kindzie N., Lilli J., Magdalenie S., Małgorzacie S., Mateuszowi J., Mateuszowi K., Marcie S., Marcinowi Z., Marii F., Marii L., Michałowi D., Mirosławie K., Monice, Monice R-H., Monice S., Monice T., Natalii P., Oli R., Patrycji W., Renacie C., Sylwii J., Toniemu, Urszuli B., Urszuli Z., Wiolettcie S., Włodkowi, Xeni, Zofii B. i mojemu tacie.
Dbaj o siebie!