4 sposoby na to, by nie nudzić
Monika Górska | 27 października 2016
Nigdy nie umiałam opowiadać.
W mojej rodzinie nie było ustnej tradycji. Obaj moi dziadkowie zginęli w obozach w czasie wojny, a babcie mieszkały daleko. Mama, która mnie wychowywała, mówiła bardzo dużo, ale to nie były opowieści. Ja także uwielbiałam mówić, ale mówić i opowiadać to nie to samo.
Pierwszy raz zrozumiałam to, dość boleśnie, kiedy studiowałam dziennikarstwo w Brukseli.
Miałam koleżankę, Jolę, która słabiej radziła sobie z francuskim i angielskim. Nie nadążała za innymi, chodziła smutna i sfrustrowana. Starałam się jej pomóc jak umiałam.
Kiedy po roku spotkałyśmy się na kolejnych studiach w Dallas, byłam trochę zdziwiona, że Jola mnie omija i najwyraźniej nie ma ochoty na moje towarzystwo. Dziwnie się z tym czułam, więc w końcu zebrałam się na odwagę i zapytałam wprost, o co chodzi. Jej odpowiedzi nie zapomnę do końca życia. Bo ty tak dużo i nudnie mówisz.
Nie było to miłe. Oj, nie. Długo nie umiałam sobie z tym poradzić. Dzisiaj jestem wdzięczna Joli, za szczerość i lekcję, którą mi wtedy dała.
To był pierwszy impuls, żeby coś zmienić.
Skoro tak lubię mówić, a najwidoczniej nie mam do tego jakiegoś szczególnego talentu, to co mogę zrobić, żeby nie zanudzać innych?
Postanowiłam więcej słuchać. Jako dziennikarz, a potem dokumentalistka, słuchałam, słuchałam, słuchałam. A potem opowiadałam cudze historie. W końcu storytelling zaczyna się od storylisteningu.
Z czasem zauważyłam, że coraz lepiej zaczynam opowiadać także własne. Choć dużo czasu mi zajęło, żeby odkryć sekret opowieści, która nie nudzi.
Ktoś zapytał mnie niedawno na facebooku: Zastanawiam się, czy jeśli ktoś ma przygotowanie warsztatowe i chęci, to już wystarczy by stać się dobrym opowiadaczem?
Może i ty mówisz sobie: zgoda, opowieści mają moc, mogą nawet zmieniać nawet losy świata, ale do tego trzeba talentu Steva Jobsa, Abrahama Lincolna, czy Walta Disneya. Gdzie mi tam do nich.
Masz rację. Gdzie ci tam do nich. I gdzie im do ciebie. Nie będziesz opowiadał jak Jobs, ale on też nie opowiadałby jak ty.
Natura hojnie nas wszystkich obdarzyła. I każdy dostał dar opowiadania.
Jak każdy talent, możesz go zakopać w ziemi. Masz taką pokusę, gdy wspominasz wredną nauczycielkę z podstawówki, która mówiła Ty mi tutaj nie opowiadaj historii, albo jakąś Jolę, która wytknęła ci, że okropnie nudzisz.
Możesz też zdecydować, że chcesz twój dar opowiadania rozwijać. Może twoje opowieści nie od razu będą tak porywające jakbyś chciał. Nie każdy skrzypek zagra w Carnegie Hall, nie każdy autor dostanie literackiego Nobla.
Ale tak samo jak ci najbardziej utalentowani, masz zdolność wzruszania i inspirowania innych.
To twoja rola i twój dar.
Jak to zrobić?
Mniej więcej 20 lat zajęło mi odkrycie, że wystarczy zastosować choć jedną z tych czterech, dostępnych dla każdego metod:
- Szukaj tematów opowieści w obszarze twoich pasji, zainteresowań, wiedzy.
- Opowiadaj nie po to, żeby sobie pogadać, ale aby zilustrować myśl ważną dla twojego odbiorcy lub dla ciebie.
- Bez względu na tło, bohatera lub akcję twojej opowieści spraw, aby twój słuchacz zobaczył w niej kawałek własnej historii i poczuł, że w jakiś sposób ona go także dotyczy.
- Jeśli nie wiesz, co opowiedzieć, powiedz prawdę o sobie.
I nie martw się, jeśli ci czasem nie wyjdzie. Bo z opowieściami, jak z winem – im starsze, dojrzalsze, częściej powtarzane – tym lepsze. Za twoje zdrowie!